„Dziecko Śniegu” Eowyn Ivey – Recenzja

Bombla_DzieckoSniegu

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, być może na syberyjskich rubieżach, a na pewno gdzieś na północy, powstała ze śniegu, tęsknoty i nieskończonych pokładów miłości ona – Śnieżynka. Ach, cóż to była za radość! Jakie szczęście zagościło w chacie i w sercach starszych ludzi! Jak ta dziewczynka dokazywała, ile dawała od siebie miłości! Jej dobroć i oddanie nie mogły równać się z niczym innym. Dostrzegali to jej przybrani rodzice, dostrzegali mieszkańcy tych odizolowanych okolic. Ale czas mijał, słońce coraz prędzej i na dłużej wychodziło zza chmur, a ziemia zaczęła się ocieplać. I gdy zima przeminęła na dobre, a ostatni śnieg przeszedł w zapomnienie, tak i Śnieżynka, ku rozpaczy rodziców, rozpuściła się i stopiła w kałuży. Nie miała już szansy powrócić.

„Dawno temu, gdzieś daleko, za górami i za rzeką
żyli sobie mąż i żona. On był smutny, smutna ona… (…)

Przyszła zima. Nastał styczeń. Z nieba śnieżek biały spadł,
opatulił kołdrą świat, przykrył też maleńką chatkę –
komin, dach i kurzą łapkę.

A przed chatką… nie do wiary! Czy to aby nie są czary?
– Tam dziewczynka stoi mała! I choć jest ze śniegu cała,
to uśmiecha się jak żywa… – Zobacz raczka do nas kiwa!
Przecież ona na nas czeka!”

Baśń o Śniegowej Dziewczynce

Ta niezwykła rosyjska baśń o Śnieżynce stanowi główny temat i posłużyła jako główny motyw we wspaniałej adaptacji autorstwa Eowyn Ivey zatytułowanej „Dziecko Śniegu”. Pisarka zdecydowała się jednak uwspółcześnić tę historię i umiejscowić w alaskańskich lasach w latach dwudziestych XX wieku, gdzie magia subtelnie połączyła się z surową rzeczywistością, a baśń przeniknęła w życie dwojga zagubionych ludzi. Nie bez przyczyny akcja powieści rozgrywa się na Alasce. Do dzisiaj to dzika, nieprzystępna kraina, a ponad sto lat temu wciąż jeszcze traktowana była jako daleka północ, do której uciekają jedynie poszukiwacze złota, traperzy, czy myśliwi spragnieni szalonych łowów. Życie w rytm pór roku, plony tylko wtedy, gdy woda i wilgoć po zimie wchłonie ziemia i słońce, całkowite odizolowanie od świata zewnętrznego i próba wytrzymałości w głuchych ostępach. I tylko albo aż, niewyobrażalna cisza, bajkowy krajobraz jak ze snów i nieskażona przyroda rekompensują dobrodziejstwa miejskiego świata.

Okładkowy22

Takie spokojne życie we dwoje wyobraziła sobie Mabel dla siebie i swojego męża Jacka. Od lat są już małżeństwem, przeżyli wiele wzlotów i upadków, jednak najcięższym ciosem okazała się utrata nienarodzonego dziecka. Oddani całkowicie sobie, po tej tragedii oddalili się od siebie, a uczucie niedopasowania wzrastało wraz z osaczeniem przez bogate rodzinne życie ich bliskich. Mabel już nigdy nie miało być dane zostać matką. I dlatego postanowili uciec od zgiełku i zniszczonych marzeń do innego świata, by zacząć wszystko od nowa. Alaska okazała się jednak całkowicie niedostępna, a dystans jaki rósł między Jackiem i Mabel zaczął pogłębiać się i narastać razem z frustracją. Pewnej śnieżnej nocy, wśród wirujących płatków śniegu, w porywie młodzieńczej radości, uformowali przed chatą dziewczynkę ze śniegu. I stał się cud, nie do wytłumaczenia – rankiem  śniegowa figurka zniknęła, a wśród drzew pojawiać się zaczęła sylwetka małej dziewczynki w zimowym płaszczyku. Dziewczynka, której imię brzmi Faina.

Eowyn Ivey zdecydowała się na wprowadzenie elementu niewytłumaczalnej tajemnicy. Czy możliwym jest, że Faina jest Śnieżynką z baśni, którą tak uwielbiała Mabel w dzieciństwie? Czy naprawdę jest odpowiedzią na błagania stęsknionych serce ludzi, którym nigdy nie było dane zostać rodzicami? A może jest złudą? Efektem „białej gorączki”, która tak często atakuje osamotnionych ludzi na Alasce? Kim jest Faina okaże się dopiero z czasem, jednak jej sekrety nigdy do końca nie wyjdą na jaw. Jedno jest pewne – dziewczynka od samego początku była niczym dzikie zwierzątko, jak ten lis, który jej tak dzielnie towarzyszył, a który zwiastował pojawienie się u Mabel i Jacka. Faina zdaje się być duszkiem, zjawą uformowaną ze śnieżnych płatków, czymś nie do końca prawdziwym, a zdecydowanie nie do końca ludzkim. A jednak jest – na wyciągnięcie ręki, na uśmiech, na dotyk.

Niemniej, jak każda istota o dzikim sercu, Fainy nie można oswoić do końca. W jej zachowaniu jest coś zwierzęcego, coś co przypomina, że jej dom to alaskański las, to strumień, to jaskinie, to sekretne ścieżki. I tak jak dzikie zwierzęta, Faina jest płochliwa, może dać się pogłaskać, przytulić, ale równie szybko odgryźć i odbiec, by wrócić dopiero po wielu dniach. Zdawać by się mogło, że dziewczynka jest odpowiedzią lasu, tajemnych mocy, jakie w nim mieszkają, na pragnienia Mabel i Jacka. Mabel intuicyjnie wyczuwa, że Faina nie jest taka jak wszyscy ludzie. Pozwala jej trzymać dystans, byle nie zranić dziewczynki. Razem z mężem godzą się na wszystkie warunki, byle zachować jej ducha, byle każda kolejna zima pełna była radosnego szczebiotu ich śnieżnego dziecka. Oboje zdają sobie sprawę, że los dał im kolejną szansę. Dziwną, niewytłumaczalną, niezrozumiałą, a jednak taką, która idealnie pasuje do ich nowego domu. Dzika szansa dzikiego serca.

„Dziecko Śniegu” Eowyn Ivey to powieść tak piękna, tak niezwykła i balansująca na pograniczu baśni i rzeczywistości, że czytelnik zdolny jest uwierzyć we wszystko, nawet najbardziej nierealne wyjaśnienia, byle Faina okazała się być prawdziwa, byle sen Mabel i Jacka ziścił się, a rozpacz rozpłynęła bezpowrotnie. W sposobie prowadzenia tej opowieści jest coś takiego, jak w klasycznej baśni na dobranoc – napięcie narasta z każdym kolejnym rozdziałem, a zagadka Śnieżynki z Alaski nie pozwala przerwać lektury. A kiedy bańka pięknego marzenia pryska, gdy życie wkracza w z buciorami w ten tajemniczy świat zawieszony między mitem a prawdą, to nam nie pozostaje nic innego, jak pamiętać o dzikim sercu i o dziewczynie, która podążyła za zewem spośród drzew.

KomiksWielkobukowy22

O.

*Za powieść dziękuję Księgarni Internetowej Bonito:

PodziękowanieBONITO02

*Po więcej „Dziecka Śniegu” Eowyn Ivey koniecznie zajrzyjcie na vlog – jest prosiak i koniec zimowego sezonu 🙂

Komentarze do: “„Dziecko Śniegu” Eowyn Ivey – Recenzja

  1. Lolanta napisał(a):

    Ach, jaką cudną baśń wiersz wykopałaś! I ten komiks 😀 😀 😀
    Wiedziałam, że Ci się spodoba! 🙂 Az trudno uwierzyć, ze to debiut pisarki – tak pięknie napisana jest ta historia.

  2. palanee napisał(a):

    Coś mi się wydaje, że tak książka to piękne i wzruszające zakończenie zimy. (choć osobiście bardzo się cieszę, że wiosna już nadchodzi 😉

  3. tanayah napisał(a):

    Oj, jak to smakowicie brzmi! Chyba muszę ją szybciutko przeczytać przed ostatecznym rozkwitem wiosny (dobrze, że mam ją na czytniku – książkę, nie wiosnę) 😀 Aaa, no i „Dotyk” Zeitnera też muszę przeczytać szybciutko, bo jakże to tak o śniegu w środku lata 😀

  4. kasjeusz napisał(a):

    Czytałam w grudniu, podobało mi się. 🙂 Początek był bardzo smutny (mam na myśli Mabel).
    Tak sobie pomyślałam: „Niemniej, jak każda istota o dzikim sercu, Fainy nie można oswoić do końca” – Istot dzikich w ogóle się nie oswaja (a co dopiero do końca). Żyje się obok nich, obserwuje się wzajemnie, ale nie zatrzymuje, nie posiada i nie uzależnia od siebie. 😉
    Świetny komiks na końcu!

    • Bombeletta napisał(a):

      Masz absolutną rację – ale wiesz jak to jest, próbuje się je oswajać. Tak jak próbowali Mabel i Jack… Piękna opowieść, do zachwycania się. 🙂
      Dziękuję!

  5. Justyna (Owca z Książką) napisał(a):

    Bardzo podobało mi się to niedopowiedzenie. Była śniegową dziewczynką, czy to tylko zbieg okoliczności? Jak pisałam, kupiłam tę książkę za sprawą okładki i nie przypuszczałam, że pod nią może kryć się tak piękna opowieść. Nawet śnieg mi nie przeszkadzał 😀

    • Bombeletta napisał(a):

      A mi poleciła ją Marta z LolantaCzyta i czułam, że to będzie pyszność. Ta powieść zaskakuje na każdym kroku, bo nie daje konkretnych odpowiedzi, tylko wskazówki, łapki na śniegu, okruszki porozrzucane to tu, to tam – piękność 😀

  6. Anna Kramarz-Sańpruch napisał(a):

    Olga, wiesz co zrobiłam wczoraj, jak doczłapałam się do swojej księgarni? No wiesz co?
    Otóż zamówiłam „Dziecko śniegu”. Znowu po przeczytaniu/obejrzeniu vloga. Tak samo było z panią Peregrine. I jeszcze kilkoma innymi tytułami.
    Kobieto, rujnujesz mnie do szczętu a ja Cię za to uwielbiam <3<3<3 Czy to już syndrom sztokholmski?!

    • Bombeletta napisał(a):

      Haha 😀 Bardzo możliwe 😀 Ale co tam – jestem bukowym oprawcą i nie spocznę, póki nie polecę kolejnej genialnej książki 😀
      <3 <3 <3

Dodaj komentarz: