10 rzeczy, których nie wiesz o JAKUBIE MAŁECKIM!

Moi Drodzy,

Jakub Małecki.

Pisarz współczesnego młodego pokolenia. Jeden z moich najulubieńszych autorów. Niezwykle utalentowany, który potrafi przelewać na papier najdelikatniejsze z uczuć, w niezwykle subtelny sposób.

fot. Marcin Łobaczewski

Urodzony w Kole w województwie wielkopolskim 25 czerwca 1982 roku. Z wykształcenia jest absolwentem Akademii Ekonomicznej w Poznaniu, a przez lata pracował jako doradca finansowy w banku. W roli pisarza zadebiutował w 2007 roku opowiadaniem Dłonie na łamach magazynu Science Fiction, Fantasy i Horror i tak to się zaczęło przepadł w odmętach literatury, pracując również jako tłumacz literatury z języka angielskiego.

Do tej pory wydał dziesięć książek i moc indywidualnych opowiadań, publikowanych na łamach różnych czasopism.

W roku 2017 został laureatem stypendium Młoda Polska Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Był również nominowany do Nagrody Literackiej Europy Środkowej Angelus i Nagrody Literackiej Nike.

O tym wszystkim już wiemy, znamy te fakty, a teraz czas na

10 RZECZY, KTÓRYCH NIE WIESZ O JAKUBIE MAŁECKIM!

(prosto spod pióra samego autora!)

1. W dzieciństwie bywałem tak roztargniony, że zdarzało mi się wyjść na plac zabaw bez spodni. Kiedy mama wołała mnie przez okno, informując o tej fatalnej pomyłce, pędziłem z powrotem przez osiedle w złudnej nadziei, że nikt mnie nie dostrzeże.

2. Pierwsza siłownia, jaką zorganizowaliśmy sobie z kumplami z liceum, mieściła się w warsztacie, gdzie produkowano trumny. Była to firma rodziców mojego kolegi z ławki. Teraz wydaje mi się to trochę makabryczne, ale wtedy wszyscy traktowaliśmy to jako coś bardzo normalnego.

3. Kiedyś, pracując w banku w Poznaniu, udzieliłem kredytu hipotecznego Robertowi Rientowi, który wiele lat później wydał książkę Duchy Jeremiego, i to tego samego dnia, kiedy ja opublikowałem Rdzę.

4. W podstawówce przez rok chodziliśmy z braćmi do szkoły okrężną drogą, ponieważ pewnego razu podczas zabawy na rowerach młodszy brat, Przemek, wpadł do sklepu spożywczego przez szybę i od tamtej pory obawialiśmy się konsekwencji finansowych tego wydarzenia.

5. Kiedy pracowałem w banku, zdarzało mi się czytać w czasie pracy kilka książek miesięcznie.

6. I nikt się nie zorientował.

7. Kilka lat temu wraz z kolegami wzięliśmy udział w biegu na 10 kilometrów, odziani jedynie w strój Borata. Pewnego rodzaju trudności sprawiał fakt, że był wtedy marzec.

8. Rok temu podczas wywiadu radiowego prowadząca zapytała mnie, czy cieszę się z nominacji do nagrody najki.

9. Trzy razy przeczytałem wszystkie części Harryego Pottera.

10. Jem gluten.

Niebawem nadchodzi premiera Nikt nie idzie, a ja Was Kochani zachęcam, by czytać polskich autorów, a Kubę w szczególności, bo jego proza zachwyca.

Czekam na Wasze komentarze!

Zapraszam również na WYWIADY Z JAKUBEM MAŁECKIM:

Wywiad 2017

Wywiad 2018

Zaglądajcie również na strony Wielkobukowych recenzji powieści Kuby:

Bo warto czytać.

#KtoIdzie #NiktNieIdzie #KubaIdziePoNike

O.

*Z całego serducha dziękuję Kubie za tak cudowny materiał! <3

**W miniaturze wykorzystane zostało zdjęcie autorstwa Marcina Łobaczewskiego (przesłane przez autora)

***Zapraszam na kanał!

Komentarze do: “10 rzeczy, których nie wiesz o JAKUBIE MAŁECKIM!

  1. Katrina napisał(a):

    Chodzenie okrężną drogą przez „podstawówkowe shizy” to chyba dość częsta sprawa. Mi się zdarzało chodzić na około, bo prosta droga wiodła przez park, a w nim zwykle siedzieli pijacy, a chyba ze 2 moje znajome przyznały mi się, że też nie chodziły do szkoły bezpośrednią drogą, bo ktoś im wmówił, że albo w krzakach straszy, albo w jakimś domu mieszka straszna staruszka, która porywa dzieci. XD
    Małecki ma bardzo dobre pióro, choć jednocześnie każda książka jest bardzo „jego” – z jednej strony to zaleta, bo cały czas trzyma pewien poziom, z drugiej mam wrażenie, że jednak cały czas wraca do tych samych motywów.

    • Bombeletta napisał(a):

      Sama miałach schizy podstawówkowe, bo nie mogłam przechodzić przez okolice technikum, które było nieopodal ze strachu przez „starszymi chłopakami” 😀
      A co do stylu Małeckiego, to jego „Nikt nie idzie” odeszło od motywów z trylogii „Dygotu” i wyszło poza te same elementy. 🙂

      • Katrina napisał(a):

        Mam już je za sobą i mimo wszystko mam wrażenie, że to cały czas to samo, tylko trochę inaczej. Znam „Dygot”, „Dżozefa” i „Nikt nie idzie” właśnie i wszystkie te książki mają niby zupełnie inne konwencje, ale w każdej mamy bohatera, który jakoś został pokrzywdzony, odrzucony przez swoją „niepełnosprawność” (bo osobiście głównego bohatera „Dżozefa” traktuje trochę jak osobę z problemami psychicznymi po prostu) i w sumie dzięki niemu/przez niego rozgrywa się cała opisana akcja.

        • Bombeletta napisał(a):

          Wiadomo, że styl jest podobny, spojrzenie Małeckiego na ludzi i jego świat literacki nie zmienia się, więc pewne elementy zawsze będą wspólne.
          Chociaż interesująco podeszłaś do tematu, bo wybrałaś motyw „niepełnosprawności” – nie wpadłabym na taką interpretacją, a jest niesamowicie interesująca. 🙂

Dodaj komentarz: