„List do nienarodzonego dziecka” Oriana Fallaci

Bombla_OrianaList

Dziesiątki wywiadów z osobistościami z całego świata. Kilkadziesiąt artykułów i esejów komentujących najważniejsze polityczne wydarzenia. Dziesięć wydanych książek, w tym jedna klasyczna powieść. Osobowość, która zmieniła oblicze współczesnego dziennikarstwa, udowadniając, że kobieta ma taką samą siłę oddziaływania na rzeczywistość jak mężczyzna. Włoszka, którą Lech Wałęsa po wywiadzie nazwał „namolną”, a ona odwdzięczyła mu się, pisząc o nim „próżny, pretensjonalny i pewny siebie ignorant”. Partyzantka podczas II wojny światowej, korespondentka wojenna i bojowniczka o wolność i sprawiedliwość wszędzie tam, gdzie zagrożone były demokratyczne wartości. Bezkompromisowa, kontrowersyjna i zawzięta – Oriana Fallaci.

Ta ikona współczesnego dziennikarstwa urodziła się w 1929 roku we Florencji. Dzięki poglądom politycznym ojca, który był członkiem ruchu oporu, jej dzieciństwo i młodość naznaczone były walką z faszystowskim ustrojem ówczesnych Włoch. Pomimo swojego młodego wieku dołączyła do bojówki Giustizia e Libertà (z włoskiego: Sprawiedliwość i wolność), za udział w której po latach została odznaczona przez włoską armię za męstwo i waleczność. Już wtedy rozumiała, że najważniejsza dla człowieka jest wolność – słowa, wyboru i działania. I nikt, a tym bardziej żaden tyran (u Fallaci może on przybrać różne formy – religii, dyktatury, konwencji społecznych) nie powinien odbierać tej podstawowej, ludzkiej wartości.

Oriana Fallaci rozpoczęła swoją karierę dziennikarką w 1946 roku, kiedy to została korespondentką włoskiego dziennika „Il Mattino dell’Italia centrale”, a kilka lat później weszła w skład zespołu redakcyjnego magazynu politycznego „L’Europeo”. Jej praca stała się dla niej całym życiem. Poświęcała się dla niej bez żalu, jeżdżąc po świecie, do stref objętych konfliktami zbrojnymi i politycznymi. Zawsze twarda i nieugięta, nigdy nie pozwoliła sobą manipulować. Otwarcie stawiała nawet te najtrudniejsze pytania. Przeprowadziła wywiady z czołowymi przedstawicielami zarówno świata polityki, jak i współczesnej kultury – między innymi z Henrym Kissingerem, Ajatollahem Homeinim, Muammarem al-Kadafim, Indirą Ghandi oraz z Alexandrosem Panagoulisem, członkiem greckiego ruchu oporu, który na krótki moment, aż do swojej tragicznej śmierci, stał się jej kochankiem i jedyną miłością jej życia.

To właśnie w tamtym okresie, jeszcze przed zamachem na życie Alexosa, Oriana Fallaci zaszła w ciążę i w krótkim czasie poroniła. W 1975 roku opisała po części swoje tragiczne doświadczenie w jednej z bardziej bolesnych kobiecych książek i klasycznych literackich pozycji, zatytułowanej „List do nienarodzonego dziecka”. Książka ta jest tylko częściowo autobiograficzna. Ze swojego życia pisarka czerpie przede wszystkim uczucie dogłębnego smutku i ostatecznej straty tego, co jeszcze nawet nie należało do niej, ani do świata. Jednocześnie w typowy dla siebie sposób rozlicza się z przeszłością, teraźniejszością, przyszłością, życiem i śmiercią.

„List do nienarodzonego dziecka” to monolog dojrzałej, pewnej siebie i niezależnej młodej dziennikarki. Podobnie jak w przypadku samej Fallaci, praca i kariera korespondentki stanowią priorytet w jej życiu. Jednak kiedy bohaterka dowiaduje się, że jest w ciąży, postanawia zmierzyć się ze swoją ułożoną rzeczywistością i przygotować się psychicznie na nową wizję przyszłości. Narratorka rozpoczyna rozmowę z zarodkiem, najpierw w trochę poetycki, delikatny sposób, by z czasem uświadomić sobie powagę nadciągającego macierzyństwa i stawić czoło odwróconemu od niej światu. W otwarty, szczery sposób „spowiada się” ze wszystkich dręczących ją myśli, opowiada dziecku o problemach, które napotyka w pracy i kłodach, jakie rzucają pod nogi samotnej, ciężarnej kobiecie niedoszły partner, lekarze, a nawet rodzina i przyjaciele.

Na samym już wstępie bohaterka zaznacza, że jej decyzja o zachowaniu ciąży pomimo niepewnej przyszłości jest jej osobistym i odpowiedzialnym wyborem. Nikt jej do tego nie zmusza, tak samo jak nikt nie jest w stanie jej od tego odciągnąć, teraz kiedy już wie, czego naprawdę pragnie. Wszystkie jej słowa, nawet te przesiąknięte bólem i frustracją, są wyrazem rodzącej się w jej sercu miłości do nienarodzonego dziecka, której nie traktuje jak obowiązek, przymus, ale jak prawdziwe, otwarte uczucie, najbardziej żywe, jakie do tej pory czuła.

W monologu kobieta wspomina swoje własne dzieciństwo w okresie wojennym, rodziców i ich wzajemne rodzinne relacje. Opowiada historyjki, wymyśla bajki, a przede wszystkim dzieli się swoją codziennością. Dowiadujemy się o ojcu dziecka, o wizytach lekarskich, o rozmowach z przyjaciółką i narastających problemach ze zdrowiem. To właśnie te problemy doprowadzą do smutnego, nieuniknionego końca i zerwą jej nową, jeszcze nawet w pełni nierozpoczętą matczyną więź.

Kiedy Oriana Fallaci pisała „List do nienarodzonego dziecka”, świat trawiła polityczna, niespokojna gorączka. Dziennikarka żyła tym wszystkim, namiętnie pielęgnując wszystkie napadające ją uczucia i przelewając je na papier. To dlatego ta książka nie jest jedynie smutnym wspomnieniem wielkiej straty. Nie jest powrotem do gorszych chwil jej życia. „List do nienarodzonego dziecka” to przede wszystkim pean na cześć wolności każdej żywej istoty i jej prawa do decydowania o sobie, o swoim życiu i swojej śmierci. Wolności podejmowania najważniejszych wyborów, nie patrząc przez pryzmat religii, płci, rodziny, panującego ustroju politycznego czy mody, ale spoglądając w głąb siebie i tego, czego naprawdę się pragnie. Tak jak narratorka, która na przekór panującej wówczas modzie i głównym nurtom feministycznej filozofii, decyduje się zachować ciążę, zaryzykować w imię wolności swojego dziecka, które już na tym etapie zasługuje według niej na przyszłość i samodzielny wybór życia lub śmierci.

Bohaterka monologu nie ma konkretnej twarzy, nie posiada konkretnych cech charakteru. Celem pisarki było stworzenie postaci, z którą każda wolna, inteligenta kobieta będzie mogła się utożsamić, bez względu na czas i miejsce. Jest ona w tym wszystkim nadzwyczaj ludzka, prawdziwa w swojej niepewności i ciekawości. Wszystko jest mocne, szczere, bardzo „tu i teraz”, miejscami brutalne, tak samo jak brutalna i szczera – czasami aż do bólu – była sama Oriana Fallaci. „List do nienarodzonego dziecka” to klasyk sam w sobie, ważna i bardzo uniwersalna pozycja w literaturze światowej, którą warto, a nawet trzeba poznać, tym bardziej jeśli jest się kobietą, bo to właśnie im włoska dziennikarka zadedykowała swoją książkę.

O.

* Recenzja napisana dla portalu Gildia.pl, która ukazała się 14 lipca, a którą można przeczytać także tutaj.

Dodaj komentarz: