„Wołanie kukułki” Robert Galbraith aka J.K. Rowling

Bombla_WołanieKukułki

Zaczęło się całkiem niewinnie. Tak jak setki podobnych historii każdego roku. Niejaki Robert Galbraith napisał powieść. A konkretnie kryminał. Jeden z wielu debiutujących na rynku. Miał niezwykłe szczęście – w kwietniu 2013 roku wydawnictwo Little, Brown and Company, należące do dużej grupy Hachette, zdecydowało się zaryzykować i wydać książkę tego nieznanego brytyjskiego autora. „Wołanie kukułki” („Cuckoo’s Calling”), bo tak brzmiał tytuł powieści, trafiło do księgarń w średniej ilości egzemplarzy, wśród krytyków zebrało umiarkowanie pozytywne recenzje i na jakiś czas zaginęło w tłumie podobnych propozycji literackich. Do czasu. Przypadkowy tweet i dociekliwy redaktor brytyjskiego wydania Sunday Times’a poszedł za tropem i krok po kroku odkrył, że Robert Galbraith dzieli zarówno wydawcę, edytora, jak i agenta z… J.K. Rowling. Porównując style oraz język obojga autorów i dodając do tego swoje odkrycie, postanowił nie czekać, ale od razu zgłosił podejrzenia do samej pisarki. Oczywiście plotki okazały się być prawdziwe i wyszło na jaw, że J.K. Rowling j e s t Robertem Galbraithem. Czy był to jedynie przypadek? Czy może wyrafinowana forma promocji? Jak by nie było, „Wołanie kukułki”, które do tej pory plasowało się na ponad kilkunastotysięcznych miejscach w rankingach sprzedaży, z dnia na dzień wskoczyło na szczyty bestsellerów i utrzymuje się tam do dziś.

„Wołanie kukułki” to pierwszy tom kryminalnej serii brytyjskiej pisarki, zapowiadający cykl, którego głównym bohaterem jest detektyw Cormoran Strike. Cormoran to postać nietypowa na tle popularnych bohaterów innych powieści detektywistycznych. Zaczynając od jego pochodzenia (jest nieślubnym synem gwiazdy rocka), przez trudne dzieciństwo i rodzinną tragedię, po militarną przeszłość i utratę nogi na misji w Afganistanie. Ma dopiero trzydzieści pięć lat i tracąc wszystko to, na czym najbardziej mu zależało, rozpoczyna działalność detektywistyczną. Przypadkiem, do jego biura wkracza nowa, tymczasowa sekretarka­ ­– Robin, a wraz z nią kończą się miesiące zawodowej posuchy. Robin, dla kontrastu, jest zwyczajną, chciałoby się napisać „pracującą dziewczyną”. Świeżo zaręczona, wciąż naiwna życiowo i pozornie szczęśliwa, żyje sobie w swoim małym światku i wydaje jej się, że jedyne o czym marzy, to ustatkowanie się i nudna praca w korporacji. O tym, jak bardzo się myli, przekona się, gdy wraz z Cormoranem rozpocznie prywatne śledztwo w sprawie domniemanego samobójstwa słynnej top modelki Luli Landry.

Zlecenie dostają od brata Luli – Johna Bristowa. Co prawda, policyjne śledztwo zostało już oficjalnie zakończone, a jako przyczynę śmierci podano samobójstwo poprzez rzucenie się z dużej wysokości, ale jej brat nie wierzy, by Lula mogła sama zakończyć swoje życie. Podejrzewa, i posiada częściowe dowody na to, że młodsza siostra została zamordowana i w trzy miesiące po jej tragicznej śmierci ma zamiar rozwiązać tę zagadkę. Już na początku dowiadujemy się, że to właśnie Lula jest tytułową „kukułką”, zarówno dosłownie, jak i w przenośni. Urodziła się w bardzo biednej, ciemnoskórej rodzinie, a w wieku czterech lat została odebrana biologicznej matce, by zaraz zostać oddaną do adopcji. Jej nowi rodzice, bogaci i wpływowi, otworzyli przed nią świat dobrobytu i niezwykłych możliwości. Zjawiskowa dziewczyna już jako nastolatka rozpoczęła karierę modelki, by w kilka lat później stanąć na szczycie. Tylko, że Lula nie pasowała do swojego środowiska. Widzieli to wszyscy znajomi wokół niej i to oni nadali jej nietypowy przydomek Kukułki. Niezbyt dobrze czuła się wśród ludzi należących do najwyższej elity społecznej, którzy potrafili działać jedynie z wyrachowaniem i chłodną kalkulacją. Przytłoczona pracą, sławą i otaczającym ją zakłamaniem, popadła w silną depresję i stała się łatwym celem zarówno dla członków swojej rodziny, jak i wpływowego otoczenia. Tym samym jest zarówno kukułką-podrzutkiem, jak i kukułką-świrem (potocznie „cuckoo” znaczy stuknięty).

Cormoran rozpoczyna śledztwo i im głębiej wnika w życie Luli, tym bardziej zauważa, że ofiara szukała przede wszystkim czegoś prawdziwego, bezpiecznej przystani, kogoś, kto nie będzie chciał jej jedynie wykorzystać i traktować jak maszynkę do robienia pieniędzy. I chociaż sama nie była nigdy świętą, wręcz odwrotnie – postrzegano ją jako wredną i rozpieszczoną osobę, to jednak wciąż próbowała wyrwać się z sieci kłamstw i nic nieznaczącego blichtru. Bo właśnie w śmietance towarzyskiej Londynu, Strike odnajduje jedynie obłudę. Gdy w grę wchodzą fałszywe zagrywki i wielkie pieniądze, nikt nie ma skrupułów, by zniszczyć to, co akurat stoi na drodze. Tacy ludzie czują się w pełni bezpieczni i zupełnie bezkarni, szczelnie ukrywając się za maską pieniędzy i koneksji. Śmierć Luli w żaden sposób nie naruszyła ich obronnych barier, wręcz odwrotnie, jeszcze bardziej je wzmocniła, tworząc nieprzejednany mur pomiędzy dociekliwym detektywem a światem wyższych sfer.

W powieści J.K. Rowling udało się wyjść poza gatunkowe normy i ustalone ramy kryminału. „Wołanie kukułki” to nie tylko morderstwo, śledztwo i związana z nim tajemnica, to nie tylko powieść detektywistyczna, ale przede wszystkim misternie skonstruowana powieść obyczajowa. Autorka pokazała pełny przekrój społeczeństwa Wielkiej Brytanii, od imigrantów i biedoty z nizin, po niedostępne, wpływowe elity. Pokazała pozornie niewidzialne zależności między nimi, różnice i subtelne połączenia, które pozwalają czytelnikowi poznać świat każdego z bohaterów. Osią całości jest ofiara. Lula Landry nie potrafiła znaleźć swojego miejsca w żadnym ze światów. Żyła na granicy, coraz bardziej zanurzając się w domysłach i popadając w paranoję. Nigdzie w pełni nie przynależała. Nie pasowała do nikogo. Była kukułką. Podrzutkiem. Ale przede wszystkim bardzo smutną i samotną dziewczyną, pozującą na niezdobytego anioła. Żyła w rzeczywistości, do której nigdy nie należała, a jedynie została wykreowana na jej potrzeby. „Wołanie kukułki” to jej niedopowiedziana historia, jej sekret i ostatni krzyk, zanim upadła na ziemię.

O.

Komentarze do: “„Wołanie kukułki” Robert Galbraith aka J.K. Rowling

  1. palanee napisał(a):

    Czyli nie jest tak źle jak niektórzy piszą – po prostu mamy do czynienia z wciągającym kryminałem z ciekawym tłem obyczajowym? Pytam, bo cały czas próbuję się przekonać do kupna nowych książek Rowling (powstrzymuje mnie przede wszystkim sentyment do Harry’ego Pottera).

    • Bombeletta napisał(a):

      Moim zdaniem naprawdę warto sięgnąć 🙂 W odróżnieniu od wielu kryminałów nie przelatuje się przez tą powieść z prędkością światła, ale po prostu się czyta. Wciąga, daje szansę, żeby poznać głównych bohaterów i daje ciekawe, realistyczne rozwiązanie. A do tego jest doskonale napisaną powieścią obyczajową, bo J.K. Rowling w specyficzny sposób pokazuje cały przekrój brytyjskiego społeczeństwa. Spróbuj 🙂

  2. takitutaki napisał(a):

    Dla mnie było tutaj coś z Poirota, główny bohater dużo jeździł i dedukował, aż wymyślił.. przyzwoity debiut (hehehe) w kryminalnym środowisku, choć Trafnego wyboru nie czytałem.. ale skoro miało być pod innym nazwiskiem to wole nie patrzeć przez pryzmat wcześniejszej twórczości (a nie czytałem nic Rowling więc jestem obiektywny)…w każdym razie kolejne części mogą być ciekawe..

    • Bombeletta napisał(a):

      Ja czytałam wszystkie Pottery, „Trafny Wybór” czeka na półce, a „Wołanie kukułki” naprawdę fajne i czekam na więcej 😀 I faktycznie coś z Poirota 😀

  3. Joanna Malita napisał(a):

    Muszę muszę. Nie tylko z uwagi na sentyment dla JKR, bo żywię olbrzymi, ale „Trafny wybór” był po prostu genialny. Co prawda tu bardziej kryminał, ale zawsze to powieść Rowling. Muszę dorwać 🙂

  4. niezatrudniona napisał(a):

    Rowling chyba „dorasta”, najpierw Trafny wybój, a teraz Wołanie kukułki 🙂 Obie książki są na mojej liście ale niestety dużo wody upłynie póki po nie sięgnę 🙁

  5. Katarzyna K. napisał(a):

    Czytałam „Trafny wybór” Rowling i mam nadzieję, że w tej powieści również popisała się tak genialnym tłem obyczajowym jak w poprzedniej książce…Cóż więcej rzec, kobieta ma po prostu wyrobiony warsztat, świetne oko obserwatora i taki dryg do notowania tego, co jej w oczy wpada, do notowania tych wszystkich warstw społecznych i ludzkich bolączek, że od jej narracji człowiekowi nie chce się odrywać. 🙂

    • Bombeletta napisał(a):

      Ma talent, ma warsztat i ma oko do różnic społecznych w Wielkiej Brytanii 🙂 czyta się doskonale i zdecydowanie „Wołanie…”należy do obyczajówek kryminalnych -polecam!

    • Bombeletta napisał(a):

      A czemu grzech? Bo słuchasz audiobooka? 😀 Dla mnie nieistotny jest środek – ebook, audiobook, tradycyjna książka – liczy się opowieść (nie należę do obsesyjnych tradycjonalistek) 🙂 Sama korzystam z wszystkich trzech możliwości, chociaż z audiobooków rzadziej, bo jestem wzrokowcem i słuchając, umykają mi często szczegóły 🙂

        • Bombeletta napisał(a):

          Kiedyś słuchałam genialnego audiobooka „Feast of Crows” George’a R.R. Martina i facet robił TAKIE akcenty i TAK naśladował głosy, że zamiast wczuwać się w historię – zaśmiewałam się jak opętana 😀 ale bywa też bardzo fajne audiobooki, albo całkiem neutralne 🙂

  6. Zgred napisał(a):

    Wracając do tego mojego „grzechu” – mole książkowe zazwyczaj z obrzydzeniem patrzą na czytniki ebooków, więc audiobooki to już dla nich chyba zupełne paskudztwo. Nie dość, że nie pachną farbą i papierem, to nawet dotknąć ich się nie da!

    • Bombeletta napisał(a):

      Poczułam się totalnie „nie-molowa” 😀 Jak już pisałam – nie liczy się narzędzie, liczy się dla mnie treść i sama opowieść. Zupełnie nie rozumiem tej dyskusji jaka wywiązała się między wielbicielami książek i wielbicielami e-booków, bo odsuwa od tego co naprawdę istotne, czyli samej kwestii czytania 🙂

  7. joly_fh napisał(a):

    Widzę, że wśród czytelników przeważają głosy tych, którzy nie mogą przekonać się do nowego wcielenia Joanne Rowling – cóż taka jest natura ludzka, że nie lubimy zmian. Tym razem jednak naprawdę nie warto się uprzedzać – zarówno Trafny wybór, jak i Wołanie kukułki to znakomite książki.

    • Bombeletta napisał(a):

      Za „Trafny wybór” planuję zabrać się jeszcze w tym roku 😀 „Wołanie…” zaskoczyło mnie, a może nawet nie zaskoczyło, bo przecież Harry był świetnie napisany – po prostu dobra powieść 🙂 Pozdrawiam!

  8. Agnieszka napisał(a):

    „Wołanie” właśnie leży obok i woła: czytaj mnie w końcu! „Trafny wybór” bardzo mi się podobał, Potteromania mnie ominęła, a kryminał Galbraitha intryguje 🙂 Widzę, że nie maco czekać, trzeba się brać za lekturę, zwłaszcza że zapowiadają kolejny tom kryminalnej serii 🙂

    • Bombeletta napisał(a):

      A ja bardzo Harrego lubiłam (czytałam na bieżąco, pomimo zaawansowanego wieku :D), „Trafny wybór” wyminęłam (czeka na półce), ale kryminału już odmówić sobie nie mogłam – jest bardzo godny i czekam na następny tom. A „Trafny wybór” nadrobię niebawem, bo Rowling dla dorosłych, w porządnym brytyjskim stylu, przemawia do mnie bardzo 😀

      • Agnieszka napisał(a):

        „Trafny wybór” polecam – znakomity wycinek rzeczywistości. Podziwiam autorkę za to, że nie spoczęła na laurach (bo dzięki serii HP na pewno nie musi się martwić o finanse), ale pisze dalej, próbując swych sił w innej tematyce. I – śmiem twierdzić – nieźle pisze.

Dodaj komentarz: