„Demonologia germańska. Duchy, demony, czarownice” Artur Szrejter

Bombla_Demonologia

 

„[Demonologia] powstawała w czasach pogańskich, współegzystując z mitologią. A co jest starsze: wierzenia w będące blisko, swojskie demony czy w żyjących gdzieś tam w niebie, odległych bogów? Zaryzykowałbym stwierdzenie, że wiara w demony jest wcześniejsza niż wiara w bogów, gdyż demony należą do otaczającego nas świata.”

Duchy, czarownice i demony. Negatywne skojarzenia aż nasuwają się same. Siły ciemności, szatański pomiot, który straszy ludzi od wieków. Stwory, potwory, które otaczają świat człowieka, które żyją wśród nas i krzywdzą osłabione umysły. Jak już demon, to diabeł, to mefisto w najgorszej odsłonie i pozostają jedynie egzorcyzmy, woda święcona i znak krzyża. Nic bardziej mylnego, bo to, co powszechnie uważa się za demonologię, to, co zaobserwować można w popkulturze, czy sferze czysto religijnej, wynika właśnie z postrzegania istot o konotacjach demonicznych poprzez pryzmat wiary chrześcijańskiej, poprzez filtr pogaństwa i wiejskich zabobonów. A czym naprawdę jest demonologia? Skąd wzięła się tak popularna wiara w duchy, czarownice i inne strachy na lachy? Z czego wynikają nieporozumienia i stereotypowe spojrzenie, gdy mowa o tradycyjnych wierzeniach, które od zawsze towarzyszą ludziom?

Odpowiedzi na te pytanie i jeszcze więcej znajdziecie w pionierskiej pozycji Artura Szrejtera, zatytułowanej „Demonologia germańska. Duchy, demony i czarownice”. Książce wyjątkowej, bo stanowiącej pierwsze opracowanie tematyki demonologii germańskiej zarówno w Polsce, jak i wśród opracowań światowych. Autor, niczym bard, prowadzi czytelnika przez niesamowity, niezwykły świat pogańskich opowieści, z których wywodzi się właśnie sama demonologia, a która tak naprawdę od samego początku uzupełniała mitologię i odpowiadała na potrzeby i bolączki zwykłej codzienności. Istoty uznawane za demoniczne związane są bowiem ze sferą ludzi, ze światem rzeczywistym i rzadko kiedy mają powiązania boskie. Te stworzenia, o którym tutaj mowa – elfy, krasnoludy, rusałki itp. – istnieją w naszej rzeczywistości i stanowią odpowiedź na wszystkie trudne pytanie, jakie mogli sobie kiedykolwiek zadawać ludzie, trawieni niepowodzeniami, bądź, wręcz przeciwnie, otoczeni niesamowitą szczęśliwością.

Okładkowy06

O spotkaniach z tymi istotami opowiadały i wciąż po latach opowiadają baśnie, czasem bajki i różnorodne podania ludowe, przekazywane z pokolenia na pokolenie, a pieczołowicie zbieranie przez badaczy kultury. Te demony, o których mowa to właśnie nikt inny, jak krasnoludki, rusałki wszelakie, draugi i koboldy, które znamy z historii na dobranoc, z filmów i gier, a które istnieją w kulturze od setek lat! Dawniej, stanowiły część rzeczywistości. Ich pojawienie się, dowody obecności udowadniały zachodzące zmiany, pomniejsze wydarzenia i łatwiej było wytłumaczyć to, co tajemnicze i niewytłumaczalne. Z biegiem lat, gdy stare wierzenia zaczęły odchodzić w niepamięć, a na europejskich ziemiach pojawiła się dominująca religia chrześcijańska, część „demonów”, tych mroczniejszych, złośliwych, została przeniesiona na stronę ciemności, a druga, ta lekka, zabawna, przekształciła się w baśniowe istoty i dołączyła do folkloru już w ugładzonej wersji i taką w większości znamy ją już my, czytając chociażby baśnie Braci Grimm.

W „Demonologii germańskiej” znaleźć można doskonały wstęp w formie wywiadu z autorem, który wprowadza nas w ten niesamowity, trochę już zapomniany świat, a przecież tak bliski, i znany. Dalej, kontynuuje temat już w formie sprecyzowanego leksykonu, w którym znajdziecie alfabetyczny spis najważniejszych, najistotniejszych dla okołogermańskiej kultury istot zaliczanych do demonicznych. Artur Szrejter snuje o nich króciutkie opowieści, przywołuje legendy i fragmenty baśni, wszystko okraszone odpowiednimi odnośnikami oraz odwołaniami do aneksów i dodatków. Zaskakuje różnorodność oraz ogrom powiązań mitologiczno-kulturowych. Mogłoby się wydawać, że przecież jeśli jest to demonologia germańska, to odnosi się jedynie do folkloru mieszkańców Skandynawii, Wysp Brytyjskich i Niemiec, ale tak naprawdę to w tych miejscach ma jedynie swoje korzenie, bo elementy tych opowieści rozprzestrzeniły się po całym zachodnim świecie i przeniknęły do świadomości jego mieszkańców.

„Demonologia germańska. Duchy, demony i czarownice” Artura Szrejtera zabiera nas w cudowny świat magicznych istot, stworzeń znanych z baśni i podań, podkradzionych przez twórców popkultury, a wszystko to we wspaniały, przystępny sposób, dzięki czemu książkę można czytać na raz, za jednym podejściem, lub powracać do niej, kiedy tylko mamy na to ochotę. Lektura idealna jest na rodzinne czytanie z dzieciakami, na samotne szperanie i dociekanie, jak i uzupełnienie w ramach edukacyjnej ciekawostki. Różne sposoby czytania dla mniejszych i większych, do zaczytywania się i rozwijania pasji. Idealna do wciągania w kulturalne dyskusje, do zgłębiania historii i powracania do opowieści dzieciństwa, często zapomnianych po latach.

O.

KomiksWielkobukowy06

*Za cudowną książkę dziękuję Wydawnictwu Oskar 🙂

Komentarze do: “„Demonologia germańska. Duchy, demony, czarownice” Artur Szrejter

    • Bombeletta napisał(a):

      Kiedyś na pewno – wyczekuje na razie na półce, w starusieńkim wydaniu i służy mi jako ściąga, kiedy tylko czytam coś w temacie 🙂

  1. takitutaki napisał(a):

    temat ciekawy, w sumie w tylu książkach człowiek natyka się na różne cuda i gusła że czasem dobrze się dowiedzieć więcej o nich 🙂

    • Bombeletta napisał(a):

      A jak miałabym nie znaleźć – mitologia germańska tworzy 3/4 opowieści europejskich, jej wpływ na popkulturę jest niewiarygodny i wciąż obecny – trzeba się zachwycać 🙂

  2. Dofi napisał(a):

    Zapowiada się coś ciekawego. Podoba mi się owo współczesne ujęcie, dobrze też znać źródła pewnych wierzeń…

      • lacunerhei napisał(a):

        U mnie też, bo SMOKI dostanę od siebie na święta 😀 Ale Demonologia Germańska za mną chodzi i chodzi… Widzę jakie to niesamowite! Poza tym BOSZ… Ufam im od Bestiariusza Słowiańskiego 😉

        • Bombeletta napisał(a):

          „Bestiariusz słowiański” jest doskonały, to fakt – muszę uzupełnić również biblioteczkę o SMOKI 😀 W styczniu będzie tekst o „Bestiariusz germańskim” – jest kraken na okładce, więc już nie mogę się doczekać 😀

Dodaj komentarz: