„Eleonora i Park” Rainbow Rowell – Recenzja

Bombla_EP

Wspomnienie pierwszej wielkiej miłości. Tej najczystszej, nieskalanej złą myślą. Tej nastoletniej, wciąż jeszcze niedoskonałej, a jednak w jakiś sposób najbardziej idealnej, bo płynącej prosto z pierwszych porywów serca, nieprzysposobionego jeszcze do takiego uczucia. Absolutne oddanie – każdej myśli, każdej wolnej chwili, każdego skrawka dnia, byle być razem, byle przez moment znów poczuć obecność ukochanej osoby. Czułe szepty, nieśmiały jeszcze dotyk, nienazwanie i niepoznanie, bo wszystko jeszcze było w sferze sacrum, a każde przekroczenie jednej z granic było wydarzeniem porównywalnym z wielkim wybuchem, bo energia płynąca z tego łamania tabu tworzyła ciągle coś od nowa z niewyobrażalną siłą przeżywania. Ta pierwsza wielka miłość dawała nadzieję, że zawsze tak będzie – czysto, widowiskowo, jakoś tak w zawieszeniu między rzeczywistością a stanem uniesienia. Niebiańsko po prostu. Można było uwierzyć, że życie, to prawdziwe, brutalne, nigdy nie przebije się przez zasłonę tego świętego uczucia.

„-Kiedy nie jesteśmy razem, wydaje mi się, że nie oddycham – wyszeptała. – Co oznacza, że kiedy widzę cię w poniedziałek rano, mija jakieś sześćdziesiąt godzin od czasu, gdy po raz ostatni zaczerpnęłam tchu. Pewnie właśnie dlatego jestem taka opryskliwa i łatwo się złoszczę. Gdy jesteśmy osobno, cały czas myślę tylko o tobie, a gdy jesteśmy razem, panikuję. Bo każda sekunda wydaje mi się tak strasznie cenna. I też dlatego, że tracę kontrolę. Nic na to nie poradzę. Nie jestem już swoja własna, jestem twoja. Więc co się stanie, jeśli postanowisz, że mnie nie chcesz? Jak w ogóle mógłbyś mnie chcieć tak mocno, jak ja chcę ciebie?

O tej pierwszej, niezwykłej miłości dwojga wyjątkowych nastolatków opowiada bestsellerowa powieść autorstwa Rainbow Rowell zatytułowana „Eleonora i Park”. Nie bez przyczyny ta niesamowita, przejmująca opowieść zdobyła uznanie czytelników i krytyki z całego świata. To nowe, współczesne spojrzenie na tak dobrze znaną historię Romea i Julii, jednak jeszcze z czasów, nazwijmy to – analogowych, czyli lat osiemdziesiątych. Na swoją Weronę autorka wybrała nieduże amerykańskie miasteczko Omaha w stanie Nebraska, a uroczy balkonik wymieniła na szkolny autobus. Nie ma tu dwóch zwaśnionych rodów, w zamian mamy dwie zupełnie odmienne rodziny – szczęśliwą i nieszczęśliwą. Kochającą się, pełną zrozumienia i wzajemnego wsparcia oraz tą rozbitą, pełną przemocy i strachu dnia codziennego. Nie ma dwóch lśniących gwiazd śmietanki towarzyskiej miasta, tylko dwoje zwyczajnych-niezwyczajnych nastolatków, niespecjalnie popularnych, próbujących robić swoje i nie rzucać się w oczy. Mamy Eleonorę i Parka.

Okładkowy26

Kiedy Eleonora po raz pierwszy wchodzi do szkolnego autobusu domyśla się już, że wszystkie oczy skierują się w jej stronę. Jest większa, bardziej „kobieca” w kształtach, ma burzę rudych, nieokiełznanych włosów i strój co najmniej skupiający wzrok pozostałych uczniów, a na dokładkę wywołujący kpiny i chichoty popularnych dzieciaków. Jedynym pustym miejscem pozostaje to obok cichego, ciemnowłosego chłopaka. To właśnie jest Park, który nawet nie zdaje sobie sprawy, że tym jednym gestem, niby obojętnym dla niego, rozpoczyna lawinę kolejnych wydarzeń, które w końcu rozbudzą młodzieńczą krew i sprawią, że Eleonora i Park zostaną nie tylko najlepszymi przyjaciółmi, ale chłopakiem i dziewczyną, zakochanymi aż do szaleństwa, na przekór światu, samym sobie i rodzinie Eleonory przede wszystkim. Połączy ich muzyka, komiksy i wspólne rozmowy, a ich wzajemna fascynacja z biegiem roku przekształci się w dozgonną miłość i niespotykane w tym wieku oddanie.

Rainbow Rowell udała się nie lada sztuka – stworzyła parę, która nie ma w sobie nic z kiczowatych romansów przeznaczonych dla nastolatków. Dzięki temu osiągnęła niezwykły efekt, bo historia Eleonory i Parka staje się opowieścią zwyczajnie uniwersalną. Starsi czytelnicy przypomną sobie lata młodości i odnajdą w niej być może cząstki siebie, swoich uczuć sprzed lat, gdy niby wszystko było łatwiejsze, a jednak życie było pełne pomniejszych dramatów i małych, osobistych apokalips. Natomiast czytelnicy młodsi z radością rozpoznają w tej parze swoje własne, wzmocnione uczucia, dostrzegą ponadczasowość swoich doznań i gorliwych emocji. „Eleonora i Park” nie są przerysowani, nie mają supermocy, czy niezwykłych umiejętności przyswajania wiedzy. Nie są genialni, popularni, bogaci… Po prostu są, bez fanfar, bez trąb. Ich miłość jest taka zwyczajna i być może dzięki temu, w natłoku niemal telenoweliczno-komiksowych historii, którymi bombarduje nas ostatnio popkultura, to właśnie oni stają się niesamowici.

Od samego początku czytelnika może zaskoczyć dojrzałość tej pary. Zarówno Eleonora, jak i Park są całkowicie świadomi możliwości porażki. Mają jedynie po szesnaście lat, a oni jakby wiedzą, że w tym wieku nic nie trwa wiecznie i tylko czas może pokazać, co z tego wyjdzie. Los rzuca im kłody pod nogi. Życie Eleonory nie jest usłane różami i to nie tylko dlatego, że w szkole wytykana jest palcami, czy po cichu bądź na głos wyśmiewana za dziwne ciuchy, czy wykręconą fryzurę. Dramat rozgrywa się w domu, za zamkniętymi drzwiami i to właśnie tutaj skupia się uwaga czytelnika. Przeraża bierność matki Eleonory. Wzrusza oddanie rodzeństwa, które próbuje sobie jakoś radzić, w tragicznej sytuacji. Nastolatka, która pragnie uciec, pragnie pomocy, a jednocześnie boi się powiedzieć na głos, poprosić wprost. Może to właśnie ta samodzielna zgoda na przemilczenie, na odcięcie, jej niezłomność sprawiają, że Park dostrzega dziewczynę i oddaje jej serce, w całości, bez kompromisów.

„Eleonora i Park” Rainbow Rowell to historia o miłości dwojga nastolatków, ale nie ma w niej nic szczeniackiego. To opowieść o niezwykłym poświęceniu dla drugiej, ukochanej osoby, jednak żaden gest nie jest przerysowany, czy sztuczny. To powieść o uczuciu zupełnie nieidealnym, ale jak bardzo szczerym w swoim oddaniu. Bohaterowie stawiają wszystko na jedną kartę, ale czy właśnie nie o to chodzi w prawdziwej miłości? Autorka sprawiła, że po przeczytaniu „Eleonory i Parka” aż chciałoby się mieć lata temu swojego Parka, czy Eleonorę, jednak od razu zdajemy sobie sprawę, że taka historia jest jedna na całe miliony. Realna, jednak wyjątkowa, poruszająca najdelikatniejsze struny w sercach, a jednocześnie odpowiadająca gitarowym riffem, który dodaje smaczku całości. Nie znajdziemy tu nic infantylnego. Romeo i Julia mogą spakować walizki i schować się za kotarą historii, pozostać symbolami na zawsze. A my zaczytajmy się w „Eleonorze i Parku” – przypomnijmy sobie raz jeszcze ten niezwykły czas pierwszej, wielkiej miłości.

KomiksWielkobukowy26

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Otwarte:

PaseczekOtwarte

**A po więcej „Eleonory i Parka” koniecznie zajrzyjcie na vloga:

Komentarze do: “„Eleonora i Park” Rainbow Rowell – Recenzja

  1. tanayah napisał(a):

    Uroczo i słodko to brzmi – jak deser z bitą śmietaną <3 A skoro jest tu i trochę goryczy… Zdaje się, że to całkiem ciekawa lektura 😀

  2. Agata napisał(a):

    Myślałam, że mnie nie przekonasz do tej książki, ale surprise jednak Ci się znowu udało 🙂 Wydawało mi się, że wyrosłam już z powieści młodzieżowych, ale taką warto przeczytać. Chcę poznać Eleonorę i Parka.

    • Bombeletta napisał(a):

      Wiesz co, też mi się tak wydawało, ale to nie jest YA takie typowe – to po prostu powieść, w której bohaterami jest para nastolatków, ale nie ma nic uproszczonego, „szczeniackiego” itp. Powieść Rowell jest uniwersalna w przesłaniu i w samej opowieści 😀

  3. Kura Mania napisał(a):

    Z każdego kąta wyskakuje mi ta książka. Niechybny znak, ze jednak będę musiała kupić i przeczytać. A jak oprócz miłości niezwykłej jest jeszcze „rockowy klimacie” i komiksy to biorę w ciemno!

    • Bombeletta napisał(a):

      Fakt faktem, że ten tytuł wyskakiwał także na moim monitorze od momentu zachwytów zza oceanu i długo się wahałam, ale okazało się, że nie było po co się wahać, bo to cudna opowieść 😀 I są komiksy („Watchmen”!!!) <3 I prześwietna muzyka <3

  4. Anna Kramarz-Sańpruch napisał(a):

    „Po prostu są, bez fanfar, bez trąb. Ich miłość jest taka zwyczajna i być może dzięki temu, w natłoku niemal telenoweliczno-komiksowych historii, którymi bombarduje nas ostatnio popkultura, to właśnie oni stają się niesamowici.” – bardzo lubię to zdanie. Książka leci na listę „must-have na które naciągnęła mnie Olga” 😀 Tymczasem wydębiłam od kuzynki „Fangirl” tej samej autorki. Jeszcze nie zaczęłam, ale powiem szczerze, że fabuła mnie urzekła <3

  5. Agatka napisał(a):

    Uwielbiam! Jedna z moich ulubionych książek, może dlatego, że mówi o miłości naiwnej, prostej, takiej najbardziej szczerej i prawdziwej. 🙂

Dodaj komentarz: