„Inna Dusza” Łukasz Orbitowski – recenzja

Bombla_InnaDusza

„Było to we wrześniu 1996 roku. Przyszło mi do głowy, by zabić Dawida. Nie wiem, dlaczego akurat taka myśl przyszła mi do głowy.” – tak zeznawał niejaki Jacek  B. śledczym po zabójstwie swojego czternastoletniego kuzyna. Potem ta myśl powróciła znów i zabił z zimną krwią swoją wieloletnią sąsiadkę – szesnastoletnią Dominikę. Chłopak o złotym sercu. Chłopak złota rączka. Taki pomocny i pełen dobrych chęci. Dawniej nazywany aniołem, dzisiaj potworem i zwyrodnialcem.

Dzisiaj jego historię po raz kolejny ma szansę poznać cała Polska, tylko tym razem Jacek nie jest już Jackiem, a zyskał imię Jędrek. Dawid to teraz Darek, a Dominika stała się Dagmarą, bo ich ukrytą, a tak dobrze znaną historię opowiada na nowo Łukasz Orbitowski w opartej na faktach, niesamowitej i przejmującej powieści zatytułowanej „Inna Dusza”, która zdobyła wyróżnienie Paszportu Polityki 2015.

„Takich duchów, co chodzą po cmentarzach, na pewno nie ma. Ktoś by sfilmował, no nie? Ale chyba są inne duchy, wiesz, takie, co żyją w człowieku obok tych naszych dusz, zwyczajnych. I czegoś tam sobie chcą. Niektóre są ciche, inne głośne. Wrzeszczą, hałasują. To jest nie do wytrzymania. Znaczy, tak mi się wydaje, że z takim duchem w środku strasznie ciężko żyć, zwłaszcza jak on chce czegoś, na co ty nie masz ochoty.”

Powieść Orbitowskiego zaczyna się już po latach, gdy najlepszy przyjaciel skazanego Jędrka – Krzysiek Hoppe – przychodzi po raz kolejny w odwiedziny do więzienia. Jędrek obiecuje mu opowieść i tak cofamy się do Bydgoszczy początku lat dziewięćdziesiątych, gdy cały kraj ożywa w nowym ustroju, ale bydgoskie ulice, kolejne dzielnice, szczególnie oddalony Fordon, wciąż nie mogą otrząsnąć się z przeszłości, a zmiany ledwo się tam doczołgują. Trzech nastoletnich chłopaków dopiero ma rozpocząć życie, ale już niejednokrotnie poznali brzemię odpowiedzialności. Darek marzy o muskułach, o szacunku i pieniądzach, dzięki którym o nic nie musiałby się martwić i mógłby pomóc siostrze uciec, bo Siostra Darka zrobi wszystko, żeby wyjechać z Bydgoszczy, i ma rację. Tu tylko nędzarze i złodzieje. Krzysiek chciałby, żeby jego ojciec w końcu przestał pić i żeby już nigdy nie musiał chodzić po nocach, wyciągając go ze śmierdzących uryną zaułków. A Jędrek? Najstarszy Jędrek chciałby w przyszłości zostać żołnierzem, chce strzelać i powalczyć. Czuje instynktownie, że nie może tutaj zostać, bo być może mieszkają w nim duchy dawnych wojowników; coś na pewno mieszka. Ale na razie kupuje nóż.

„Nie wiem. Ja sobie myślę, że w każdym drzemie coś takiego, tylko w jednym się budzi, a w drugim nie budzie, i tyle – mówi. – Inna dusza się budzi. A może diabeł. Chętka, by zabić, i już.”

Historię Jędrka poznajemy z dwóch zupełnie różnych perspektyw, jednak żadna z nich nie pozwoli czytelnikowi do końca pojąć, co tak naprawdę sprawiło, że dopuścił się obu zbrodni. Można się jedynie domyślać, czytając na zmianę surową, zdystansowaną narrację, która śledzi kolejne jego poczynania oraz tę nieco bardziej emocjonalną, poruszającą narrację Krzyśka, który próbuje zrozumieć najlepszego przyjaciela. Tak, Jędrek pozostaje najlepszym przyjacielem Krzyśka do samego końca, a Krzysiek nie opuszcza go nawet wtedy, gdy wszyscy się od skazanego mordercy odwracają – Jesteś, jaki jesteś, i tego nie zmienisz. Piękne z ciebie zwierzę, wiesz? Zaskoczy z pewnością niejednego czytelnika ta złudna nadzieja, jaką Krzysiek pokładał w Jędrku, bo może gdyby nie Dagmara, gdyby nie ten tak przyspieszony zew krwi, to wszystko potoczyłoby się inaczej? Opadłyby kajdany i wszyscy poczuliby się bardziej wolni?

Okładkowy130

 W „Innej Duszy” samo miasto, poszczególne dzielnice i ulice, oraz sama społeczność przerażają na równi z samymi morderstwami. Co więcej, zwyrodniałe czyny zdają się znajdować odbicie w jego rzeczywistości. Bydgoszcz widziana oczami Orbitowskiego to miasto-zombie. Umarło dawno temu, na siłę próbuje ożyć, ale gnilec, smród i degrengolada nie ukryją się pod złudnymi fasadami normalności. Przynajmniej nie na długo, tak jak prawdziwa natura Jędrka wyzierała czasami z jego zimnych oczu, tak jak czasami przelatywało nad nim to widmo nadciągającego zła, które potrafiło wmurować rozwścieczonego kierowcę stara w chodnik i kazało zawrócić do szoferki. Żebrzące dzieciaki zatrzymujące samochody na parkingu, jawny pedofil, którego wszyscy ignorują, domowa przemoc, od której najłatwiej odwrócić wzrok i przyjmować ją jako konieczność losu. I te rodziny, w których sprawdza się cytat z Tołstoja, że „Wszystkie rodziny są nieszczęśliwe, ale każda na swój sposób.”

Chciałoby się napisać, że „Inna Dusza” Łukasza Orbitowskiego to genialne studium mordercy, że to historia rodzącego się zła, ale tutaj nic się nie rodzi, nie mamy nawet szansy, żeby wejść do głowy Jędrka i badać jego reakcje. Tutaj zło jest od początku do końca, tylko skrzętnie ukrywane za maską uśmiechu, idealnej postawy i niemal wyolbrzymionej uczynności. Byle się schować, byle przedłużyć moment wybuchu, byle powstrzymać agresję wyuczonymi, żołnierskimi ruchami i narzuconą sobie dyscypliną. Kiedy tragedia ma się wydarzyć – to także tragedia dla samego chłopaka – dzieje się tak szybko, że nie zdążymy niczego przeanalizować. Taki jest Jędrek. Może właśnie taki był też Jacek? Tak operuje prawdziwe zło. Nie można się na nie przygotować i nie można od niego uciec.

Sięgając po „Inną Duszę” musimy przygotować się na niejeden cios znienacka. Sielanka i słoneczny dzień w ułamku sekundy zamieniają się tu w koszmar nie do pojęcia, w którym krew przelewa się przez palce. Opowieść o dojrzewaniu i przyjaźni przekształca się w historię patologii i rodzinnego dramatu. Łukasz Orbitowski nie oszczędza czytelnika. I tym razem nie dorzuca szczypty magii, by wyjaśnić obecność diabła. To doskonała literatura oparta o prawdziwą historię i ta prawdziwa historia wystarczy nam za wszystkie niedopowiedzenia.

O.

NaSKróty

FABUŁA:

  • Oparta o prawdziwe wydarzenia historia Jędrka, mordercy z Bydgoszczy, który zabił swojego kuzyna i nastoletnią sąsiadkę. Opowieść zaczyna się w latach dziewięćdziesiątych, przed pierwszym zabójstwem. Jędrek został skazany na dożywocie.

TEMATYKA:

  • Historia na faktach, morderstwo z Bydgoszczy, opowieść o zbrodniach, zabójstwo, Paszporty Polityki;

DLA KOGO?

  • Dla wielbicieli doskonałej polskiej literatury, ale także dla czytelników o mocnych nerwach, dla tych, którym niestraszne opowieści o zbrodniach, o genezie mordercy.

*Recenzja powstała we współpracy z Księgarnią Internetową Virtualo 🙂

PodziękowanieVirtualo

**Po więcej „Innej Duszy” koniecznie zajrzyjcie na vloga 🙂

Komentarze do: “„Inna Dusza” Łukasz Orbitowski – recenzja

  1. Bookowska napisał(a):

    Po „Innej duszy”, która zrobiła na mnie wielkie wrażenie, z pewnością sięgnę po inne, wcześniejsze, powieści Orbitowskiego, bo przyznam, że poza tą książką nic innego nie czytałam… A mam wielką ochotę na więcej.

  2. Lolanta napisał(a):

    Już wcześniej kilka osób zachęcało, a teraz Ty…
    Niepokój wzmagał już przy samej recenzji, więc pewnie książka robi jeszcze większe wrażenie.

  3. Claudette napisał(a):

    Być może Cesare Lombroso miał rację chcąc osadzać w więzieniach potencjalnych sprawców przestępstw. Można by zapobiec wielu niepotrzebnym czynom, ochronić wiele istnień. Jednak owych potencjalnych przestępców identyfikować miano na podstawie swoistego „genu” przestępczego, a cała koncepcja opierała się na dziedziczności owych cech. W przypadku „Innej duszy” widać, że to przede wszystkim środowisko, cała aura, miejska otoczka miała większy wpływ na rozbudzenie atawistycznych zachowań, a nie skłonności rodzinne.

    Lubię takie mroczne, troszkę niepokojące książki.

    • Pan Domu napisał(a):

      Przepraszam, ale bzdury piszesz i muszę zareagować. Cesare Lombroso nie miał racji i to jest udowodnione naukowo od bardzo dawna. Co do środowiska i aury czy też otoczki miejskiej to ja się wychowywałem w Bydgoszczy w tym czasie kiedy dzieje się akcja książki i jakoś nikogo nie zabiłem, ani nikt z moich znajomych nie popełnił morderstwa. Morderstwa nie dzieją się dlatego, że ktoś mieszka w tym lub innym mieście. To raczej skłonności psychofizyczne. Indywidualna budowa psychiczna lub zmiany w mózgu. Dlatego też Orbitowski wymyślił narratora tej książki, żeby podkreślić, że choć z patologicznej rodziny to nie zabijał, a główna postać powieści popełniał morderstwa chociaż żył w normalnej rodzinie i był grzecznym i uczynnym chłopcem.

      • Bombeletta napisał(a):

        O jakie „bzdury” Ci chodzi? Nigdzie nie oskarżyłam Bydgoszczy (z której nomen omen pochodzę, także moja rodzina i w której spędziłam pierwsze lata mojego życia), tylko piszę o fenomenie literackim miasta-potwora, o „Bydgoszczy widzianej oczami Orbitowskiego”. Niejednokrotnie poruszałam ten temat ze strony literackiej, nie społecznej, i nie rozumiem skąd wyczytałeś o tym, że to przez miasto Jędrek/Jacek był tym kim był, bo ja tego nie napisałam.

  4. Luka Rhei napisał(a):

    Mam w planach oczywiście, choć po „Szczęśliwej ziemi” niekoniecznie ufam stylowi Orbitowskiego. No, ale reportaż może być dobry (jak widać po Twoich wrażeniach). Swoją drogą, pozytywnie zdziwiłam się widzą u Ciebie ten rodzaj literatury 🙂 Czekam na kolejne reportaże. Będą?

    • Bombeletta napisał(a):

      Ale to nie jest reportaż 😀 to powieść oparta o prawdziwą zbrodnię – fikcja czerpiąca inspirację z rzeczywistości. Ogromnie polecam – akurat ja „Szczęśliwą Ziemię” uwielbiam i tutaj styl jest podobny, niemniej polecam Ci sprawdzić. Rewelacyjny kawał literatury. I mocny 🙂

  5. takitutaki napisał(a):

    lubię jak autor nie oszczędza czytelnika 😛 a ponieważ Orbitowskiego jeszcze nie czytałem.. poznawanie jego może zacznę od tej książki…

  6. Piotr Wójcicki napisał(a):

    Też jeszcze nic Orbitowskiego nie czytałem, ale za to recenzja jest prima sort. Masz – nie żyłkę – ale potężną wezbraną żyłę recenzencką jak jasny gwint. Naprawdę potrafisz zachęcić do czytania!!!!!!!!!!!!!!!

  7. R\lpg napisał(a):

    Przeczytane od deski do deski z wypiekami na twarzy ,przestrachem w przykutym do tekstu wzrokiem i mętlikiem pod kopułą.

Dodaj komentarz: