„Ember in the Ashes. Imperium Ognia” Sabaa Tahir – recenzja

Bombla_EmberInTheAshes

Zdobywcy i uciśnieni, terror i strach, dwie rasy, dwie frakcje i świat pełen przemocy i krwi. On jest najlepszym z najlepszych wojowników, wybrańcem losu, któremu przeznaczone jest zostać przywódcą. Zdyscyplinowanym, opanowanym, pozornie pogodzonym z losem, a jednak tli się w nim zalążek prawdziwego buntu. Przecież w tej pełnej przemocy, niemal spartańskiej społeczności powinno być miejsce na współczucie, na przyjaźń i miłość. Ona straciła wszystkich, których kochała i teraz szuka zemsty, jednak nie czuje się na siłach, by sprostać swoim pragnieniom. Mimo wszystko, na przekór słabościom dołącza do ruchu oporu, stawia swoje życie na szali i podąża ścieżkami swoich wyjątkowych rodziców, pragnąć zasłużyć na dobre imię. Oboje uwikłani w struktury swoich małych światów szukają ucieczki. Łakną wolności. I podejmują walkę o sprawiedliwość.

Czy ta opowieść brzmi Wam może znajomo? Czy znacie może już ten schemat? Jeśli należycie do czytelników, którzy uwielbiają takie znajomo brzmiące opowieści, to bestsellerowa powieść Saby Tahir „Ember in the Ashes. Imperium Ognia” której promocja i zachwyt recenzentów przekroczyły najśmielsze oczekiwania, być może oczaruje także i Was.

Okładkowy143

Laia należy do kasty Uczonych, uciśnionej grupy wielkiego Imperium. Z rąk zabójców traci niemal całą rodzinę, dołącza do ruchu oporu, by udawać niewolnicę i uwolnić oskarżonego o zdradę brata, jedynego, który przeżył. Elias to jeden z najwierniejszych, najlepszych z najlepszych żołnierzy Imperium, szkolonych w Akademii. Jego przeznaczeniem jest rządzić, i by tego dokonać musi przejść szereg Prób – zadań, które wyłonią nowego przywódcę. Jednak w jego sercu narastają wątpliwości wobec idei swojej kasty, a bezlitosna przemoc i okrucieństwo wobec podległych im klas zmuszą go do szukania nowej drogi, a także do odzyskania wolności własnego umysłu. Laia i Elias spotkają się przypadkiem. Zawładnie nimi wyjątkowe uczucie, a decyzje, które podejmą wstrząsną posadami im świata i zmienią losy tej pary na zawsze.

Odnoszę w ostatnim czasie takie niepokojące wrażenie, że z nurtem literatury młodzieżowej fantasy dzieje się mniej więcej to samo, co kiedyś przytrafiło się z nurtem romantycznym – ulega drastycznej schematyzacji. Ze świecą szukać dzisiaj czegoś oryginalnego na rynku w literaturze tego gatunku. Świeże, nowe koncepty pojawiły się na początku, przyciągnęły uwagę rzeszy czytelników, zdobyły wiernych fanów i teraz autorzy korzystają z gotowych pomysłów jedynie mieszając poszczególne elementy między sobą. „Ember in The Ashes. Imperium Ognia” jest również dobrym tego przykładem – idea wybrańca losu, przepowiedni, pomysł na bunt i ruch oporu oraz uciśnione kasty, nie wspominając o Próbach, o bezlitosnej walce o sprawiedliwość i wolność. To wszystko już było i powiela się w nieskończoność, jednak zamiast buntować się przeciw temu wykorzystywaniu w kółko tych samych schematów, czytelnicy sięgają po kolejne tytuły, szukając wypełniaczy po tych pierwszych, oryginalnych tytułach, które zrobiły na nich tak piorunujące wrażenie. Podobnie jak lata temu przytrafiło się z Harlequinami, tak i tutaj półki w księgarniach przejmują podobne, prawie identyczne tytuły młodzieżowe. Tylko zapominamy, że „prawie” robi jednak wielką różnicę.

W żaden sposób nie umniejszając „Ember in The Ashes”, Sabaa Tahir napisała poprawną pozycję YA fantasy pod względem fabularnym i wykreowała swój własny świat w oparciu o dobrze znane i uwielbiane elementy gatunku. Ta rzeczywistość, w którą zostali wtłoczeni bohaterowie i naznaczone rysy samej historii jest najmocniejszą stroną książki i być może to właśnie ona stała się wyznacznikiem jej sukcesu. Autorka umiejętnie wykorzystała bliskowschodnie wierzenia i legendy, wymieszała świat nawiązujący w tle do Baśnie Tysiąca i Jednej Nocy ze spartańską wizją wychowania i umiłowania do walki, z potrzebą podboju Imperium Rzymskiego. Trzeba przyznać, że starożytna nuta intryguje przy lekturze, odwracając uwagę od wyeksploatowanej fabuły, od uproszczonych wątków opartych na niesieniu terroru i zadawaniu wyrafinowanej śmierci, o wątku miłosnym nie wspominając.

Pomimo oczywistych inspiracji innymi bestsellerowymi pozycjami swojego gatunku, pomimo przewidywalności całej historii oraz samego zakończenia i zapowiedzi kontynuacji, w „Ember in The Ashes” dostrzec można również mozolną pracę samej autorki nad takim obróceniem dobrze znanych schematów, by mimo wszystko wyjść naprzeciw czemuś nowemu i naprzeciw samemu młodemu czytelnikowi wymęczonemu szeregiem zawieszonych w bliskiej przyszłości dystopii. W ręce trafia powieść, która z jednej strony jest tym wszystkim, co tak dobrze znane i lubiane, z drugiej ma w sobie zalążek tej pustynnej świeżości, tego, co dopiero teraz po Sabie Tahir będą wykorzystać inni autorzy tego gatunku.

Z pewnością „Ember in the Ashes. Imperium Ognia” zachwyci miłośników gatunku, którzy nie tyle poszukują nowych opowieści, ale odnajdują radość w samych emocjach jakie niesie lektura, a tych Sabaa Tahir na pewno nie poskąpiła swoim czytelnikom.

O.

NaSKróty

FABUŁA:

  • Elias jest najlepszym z najlepszych wojowników, wybrańcem losu, któremu przeznaczone jest zostać przywódcą. Laia straciła niemal wszystkich, których kochała i dołącza do ruchu oporu, by udawać niewolnicę i uwolnić oskarżonego o zdradę brata, jedynego, który przeżył. Laia i Elias spotkają się przypadkiem i zawładnie nimi wyjątkowe uczucie, a decyzje, które podejmą wstrząsną posadami im świata i zmienią losy tej pary na zawsze.

TEMATYKA:

  • Literatura młodzieżowa, YA fantasy, bunt, rewolucja, walka o wolność i sprawiedliwość, Baśnie Tysiąca i Jednej Nocy, arabskie opowieści i legendy.

DLA KOGO?

  • Dla nastoletnich wielbiecieli gatunku, którym niestraszne są oklepane fabuły, jednak wtłoczone w wyjątkowe światy, pełne przejmujących emocji. Dla tych, którzy dopiero zaczynają przygodę z YA fantasy.

O

*Recenzja powstała we współpracy z Księgarnią Internetową WOBLINK <3

PodziękowanieWoblink

**Klub Marudnych Zaczytanych Ciotek zaprasza na vloga 🙂

Komentarze do: “„Ember in the Ashes. Imperium Ognia” Sabaa Tahir – recenzja

  1. niekończące się marzenia napisał(a):

    Hmm.. większość książek jest napisanych na wzór „oklepanych” tematów 🙂 W Ember in the Asches wątek uczuciowy nie jest tym najważniejszym, chociaż większość czytelników właśnie nad tym skupia uwagę. Gdyby zrobić analizę wszystkich powieści, dramatów, horrorów, romansów itd. wyszłoby,że są one jedną wielką „zgapą” od czegoś co powstało jako pierwsze. Grunt to wyłapać, co autor chciał nam przekazać między wierszami:)

    Pozdrawiam serdecznie:)

    • Bombeletta napisał(a):

      Oczywiście, że schematyzacja fabularna nie ogranicza się jedynie do romansu czy powieści młodzieżowej, niemniej akurat w tych dwóch gatunkach jest to dość mocno zintensyfikowane i obecne na pierwszy rzut oka.
      Przesłanie również się powiela, ale akurat tutaj nie musi istnieć jakaś intensywna głębia przekazu.
      Mimo wszystko, tak jak napisałam – nie odbieram Sabie Tahir oryginalności jeśli chodzi o budowę świata, ani umiejętności żonglowania elementami schematu, czy budowania emocji 🙂

  2. tanayah napisał(a):

    Ja już jestem chyba za stara na takie książki 😀 Przypomniał mi się zaraz „Więzień labiryntu” Dashnera, nad którym też wiele osób piało z zachwytu, a mnie on wynudził schematycznością. Dobre YA fantasy to zdecydowanie „Igrzyska Śmierci” Collins i… nie wiem co jeszcze 😛

    • Bombeletta napisał(a):

      Doskonale Cię rozumiem 😀 Wzięłam na własną odpowiedzialność, żeby przetestować te zachwyty na sobie, no i wyszło jak wyszło 😀 Też dochodzę do wniosku, że dobre YA to „Igrzyska Śmierci” i jeszcze sexy trolle, które ucieszyły mnie baśniowością 😀 I Saga Księżycowa Meyer 😀 <3

  3. Agata napisał(a):

    Mnie książka pozytywnie zaskoczyła. Owszem było schematycznie, ale świat stworzony przez autorkę był ciekawy. Liczę na to, że autorka w kolejnym tomie rozwinie skrzydła 🙂

  4. joly_fh napisał(a):

    Haha, ja lubię Księcia Persji: Piaski pustyni, więc kręcą mnie te bliskowschodnie motywy, a jako że powieści młodzieżowe omijam z daleka, nie mam wrażenia, że to wszystko już było, więc gdybym chciała się odmóżdżyć, to nawet bym przeczytała. Zastanawia mnie, czemu wydawnictwo nie przetłumaczyło tytułu

    • Bombeletta napisał(a):

      To jak Książę Persji i bliskowschodnie klimaty mieszane to faktycznie na odmóżdżenie może być idealne 😀
      A z tytułem to chyba jest tak, że nikt by nie ogarnął, że to TO „Ember in the Ashes” – mega głośne, mega promowane, mega popularne 🙂

Dodaj komentarz: