„Vernon Subutex #1” Virginie Despentes – recenzja

Bombla_VernonSubutex

Pokolenie CISZA. Cisza przerywana jedynie odgłosami klikania klawiszy, melodyjek kont społecznościowych i buczącym brzmieniem, dochodzącym z zakrytych słuchawkami uszu. Nic nie widzą, poza słońcem ekranu, nic nie słyszą, poza hipnotyzującą muzyką, nic nie mówią, bo nie muszą i nie chcą, wystarczy setny lajk dla zdjęcia cudzego kota. Wirtualny świat, jaki zbudowaliśmy wokół siebie to idealny kamuflaż konformistów, wygodnickich wyzutych z ideologii, pasących się na intelektualnej pustce. Kondycja ludzka od wieków prowokowała do filozoficznych rozważań na tle europejskim, jednak dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek kusi, by wziąć ją pod lupę, przyjrzeć się z bliska temu, co zostało po poświęceniach i walkach poprzednich pokoleń. Wynikowa historii? Być może tak, taka oczywista zmiana frontu, która musiała nadejść, ale po walczących stronach nie ma śladu. Jest jałowa ziemia, pełna zagubionych, pogmatwanych wojowników i ich pustych, nadmuchanych nienawiścią proroków.

Przydałby się tutaj krzyk – igła, która przebije balon samozadowolenia, a literatura wciąż na szczęście inspiruje i nadaje ton wtedy, gdy najbardziej go potrzeba. Dzisiaj, jednym z takich głosów, których nie sposób ignorować jest francuska pisarka Virginie Despentes, która zasmuca i przeraża jednocześnie pierwszym tomem opowieści zatytułowanej: „Vernon Subutex”.

Czterdziestokilkuletni Paryżanin, Vernon Subutex, zostaje eksmitowany ze swojego mieszkania. Dawniej Vernon był właścicielem sklepu z płytami, znanym w kręgach muzycznych, otoczonym przez bliskich przyjaciół, przez podobnych sobie rockersów, ludzi, którzy żyją muzyką. Teraz Vernon-bankrut na nowo musi odnaleźć swoje miejsce w mieście, które odrzuciło tak wielu jego znajomych. Z minimalnym bagażem tuła się po mieszkaniach tych, których dawniej dobrze znał, po byłych kobietach swojego i cudzego życia, po przypadkowych znajomkach, których kusi jego dawna sława w kręgach. Na dokładkę, do sieci w branży przedostaje się plotka o tajemniczych nagraniach, jakie posiada Vernon, które dla jednych mogą być przepustką do kariery, a dla innych niekoniecznie muszą być na rękę. Czytelnik otrzymuje obraz rozerwanego, wyzutego z romantyzmu Paryża naszych czasów, gdzie Internet rządzi masą, rzeczywistość realna bywa bardziej prawdziwa, a ludzie błąkają się, próbując na nowo odnaleźć cel.

Okładkowy164

Żeby wkroczyć w twórczość Virginie Despentes przygotowanym na najgorsze, warto przyjrzeć się jej sylwetce pisarki/scenarzystki, a jest ona niezwykłą postacią literatury i popkultury filmowej. Feministka, buntowniczka, rebeliantka, anarchistka, była nastoletnia prostytutka, czyli kobieta, którą nie jest łatwo przerazić, czy zaskoczyć. Biznes porno nie jest jej obcy, nie są jej obce brudne zaułki Belleville, ani widok powszechnej brutalności. Często w kolejnych wywiadach powtarza, że jej doświadczenia ogromnie wpłynęły na jej twórczość, i wciąż wpływają, nie sposób od tego uciec. Jej „Baise-moi”, powieść oraz film oparte o prawdziwe doświadczenia gwałtu, był tak realistyczny, tak widowiskowy w scenach przemocy i gore, że został zakazany we Francji. O swoim gwałcie mówi otwarcie, dokonując swoistego katharsis kiedy tylko pada pytanie o to okrutne doświadczenie i odrzuca tak powszechne milczenie w tej kwestii. Dla Virginie Despentes sam akt pisania jest wyzwalający, jest lekarstwem na ból, który niezmiennie powraca, na postępującą obojętność, która drąży współczesne społeczeństwa, nie tylko europejskie. Bo to właśnie obojętność jest najokrutniejsza i to ona staje się tematem bazowym „Vernon Subutex”.

Obojętność to tło dla całości fabuły. Świat stał się obojętny, Francja stała się obojętna, obojętne stały się kobiety, obojętni mężczyźni. Gdzie podział się krzyk buntu? Co przerwie tę zdradziecką ciszę, w której wszyscy próbują się ukryć? Czy jeśli zasłonimy oczy, to zło zniknie? Czy jeśli zakryjemy uszy, to płacz ucichnie, rozmyje się huk bomb? Czy jeśli zasłonimy usta, to uda nam się powstrzymać wrzask? Naturalny odruch nigdy nie zaniknie, ale uczymy się tłumić go w sobie. Bohaterowie „Vernon Subutex” są niemal ostatnimi, którzy zostali na arenie swojego świata – paryskiego pokolenia rockersów, wychowanych na popkulturze początku lat dziewięćdziesiątych, ostrej jak brzytwa muzyce i ludziach, którym zależało na tworzeniu lepszej rzeczywistości, otwartej na zmiany, idącej w kierunku pozytywnego mainstreamu, nie skrajnych wartości opartych na nienawiści, jakie znamy dziś.

Czy „Vernon Subutex” jest w jakiś sposób odkrywczy? Czy jest nowatorski w przesłaniu? Z pewnością nie, bo francuska literatura krzyczy od zawsze, jednak głos Virginie Despentes pozostaje jednym z najbardziej słyszalnych, najintensywniejszych w tym zbuntowanym nurcie francuskiej Nowej Fali. Ona nie boi się przerywać milczenia anarchistycznym wrzaskiem przerażenia – w jej prozie nie ma miejsca na obojętność, nie ma miejsca na „chyba”, „być może”. Tutaj jest jak jest i trzeba to powiedzieć na głos, a nie jest dobrze. Podsumowanie świata, pożegnanie pewnej ery, odchodząca w niebyt rzeczywistość pewnej generacji. Ciche przyzwolenie większości, agresja w ludzkim kręgu piekła, czyli świat, nie tylko rozerwana na strzępy Francja, w którym przyszło nam egzystować, bo stworzyliśmy go sobie sami, nawet jeśli coraz mniej nadaje się do tego, co zwykło się dawniej nazywać życiem.

Po „Vernona Subutex” muszą sięgnąć wielbiciele ostrego, książkowego brzmienia, czytelnicy, którym niewygodnie jest siedzieć w ciągłej ciszy, ci, którzy widzą, że coś jest nie tak i czują, że trzeba coś zmienić. Powieść dla zbuntowanych indywidualistów, dla tych wymęczonych oczekiwaniem na przełom, który nie nadchodzi, dla czytelników, którzy odrzucili łatki i wyszli ze swoich ludzkich szufladek. Niech głos Virginie Despentes rozbrzmiewa pośród odważnych!

O.

NaSKróty

FABUŁA:

  • Zbliżający się do pięćdziesiątki Vernon Subutex zostaje eksmitowany z własnego mieszkania i zmuszony do tułania się po starych znajomych z muzycznego świata. Byłe prostytutki, eks-kobiety jego i cudzego życia, kumple, pełni straconych złudzeń i Paryż – Paryż bogaczy i Paryż nędzarzy, Paryż kloszardów i Paryż wielu religii. Paryż nienawiści i zła ukrytego w obojętności.

TEMATYKA:

  • Kondycja ludzka, człowiek, muzyka, Francja, Paryż, Europa, miasto, bruk, obojętność.

DLA KOGO?

  • Dla buntowników, dla czytelników, którym niestraszne są opowieści odarte z upiększaczy, dla zbuntowanych indywidualistów, dla anarchistów, dla tych, którzy gotowi są do zmiany.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Otwarte. <3

PaseczekOtwarte

**Po więcej wrzasku „Vernona Subutex” koniecznie zajrzyjcie na vloga! 

 

Komentarze do: “„Vernon Subutex #1” Virginie Despentes – recenzja

  1. tanayah napisał(a):

    Ha, tak czułam, że zrobi na Tobie duże wrażenie! Swoją drogą: świetna recenzja na wysokim poziomie (co u Ciebie nie dziwi, ale i tak uważam, że to warte zaznaczenia) 🙂 <3

  2. Sylwia Głuszko napisał(a):

    Jakoś ostatnio często słyszę o tej książce. Miałam w planach, żeby po nią sięgnąć, jednak ta recenzja tę decyzję przyspieszyła. Świetnie napisane! Wnikliwie i bardzo ładnie.
    Pozdrawiam:)

  3. yvotsh napisał(a):

    Już jest II tom 'Vernon Subutex’, dziś wyładował na moi czytniku (z uwagi na inne zobowiązania czytelnicze – kurcze, jak to brzmi ;p) zostawiam sobie Vernona na weekend 😉
    pozdrawiam Olgo

Dodaj komentarz: