„On” Zośka Papużanka – recenzja

Bombla_On

Z pewnością większość z nas zna takie dzieci albo z widzenia, albo ze słyszenia. Dzieci nieco inne, odstające od reszty, chociaż nie widać tego na pierwszy rzut oka. Dopiero z bliska dostrzegamy, że coś z takim dzieckiem jest nie do końca tak jak powinno. Albo on nie pasuje do rzeczywistości, albo to rzeczywistości nie udało się dopasować do niego. Może być ciche jak myszka, albo nadpobudliwe jak żywe srebro. Może pokrzykiwać i pohukiwać, a może spoglądać na świat w milczeniu szeroko otwartymi oczyma. Nie ma jednego typu takiego malucha, a póki jest mały, to nie wadzi i bywa zbywany pobłażliwym uśmiechem. Tylko dzieci jak to dzieci – rosną, stają się nastolatkami, potem dorosłymi i tak samo te dzieci niezwykłe idą naprzód, czasami na marginesie społeczeństwa, czasami pod ochronnym parasolem bliskich, czasami nierównym krokiem na własną rękę.

O takim dziecku, zwyczajnie-niezwyczajnym chłopcu, który częściej wywoływał w rodzicach wstyd niż dumę, który pasował i nie pasował jednocześnie opowiada najnowsza powieść Zośki Papużanki, czyli „On”.

Państwo Kowalscy są tacy jak wszyscy. Jak wszyscy w tamtych czasach i wokół nich. Krakowskie osiedle z wielkiej płyty, mieszkanko akurat, mąż od rana do wieczora w hucie, a życie powoli trwa od kolejki do kolejki, od wiosny do zimy. Pani Kowalska rodzi chłopca, wymarzonego synka, tylko synek nie jest taki jak wszyscy. Nie jest tym wymarzonym. Nie spełnia oczekiwań. Nie sypia po nocach, tylko wgapia się w wymęczoną mamę. Nie bawi się, nie uczy, nie czyta – godzinami potrafi obserwować w oknie tramwaje, zna na pamięć ich rozkład, ale o niczym innym nie pamięta. Wiecznie umorusany, ciamajdowaty, utytłany i jakiś taki niemrawy, ot Śpik. Takie niesmaczne przezwisko przywiera do niego w pierwszym dniu szkoły i takim Śpikiem właśnie Śpik zostaje. To jego esencja, to jego definicja – dziecko, które wiecznym dzieckiem zostanie. I jego mama tuż obok niego, spróbuje poprowadzić go za rękę, mimo wszystko i przede wszystkim.

„Śpik. Obrzydliwe przezwisko. Jak można takie słowo wymyślić, napisać, jak można się dobrowolnie zgodzić na czytanie i myślenie w głowie takim dźwiękiem, oznaczającym, bądźmy szczerzy, żółty glut z nosa, efekt kataru i niechlujności.”

Jako że Zośka Papużanka w swojej powieści jawnie wyśmiewa interpretacje, nadinterpretacje i wszelkie wczuwanie się w fabuły, gdzie o utożsamianiu i o wynikaniu czegoś jest mowa, to wypada napisać tutaj jedno: „On” to historia codzienności. Życia zwyczajnego, które gdzieś zawiodło, które nie poszło w tym kierunku co trzeba, taki boczny tor tramwajowy urwany w połowie, bez celu, bez kilku stacji. Czy jest w tym coś wyjątkowego? Pewnie, że nie ma, bo jak już niejeden mądry krytyk napisał, jak bohaterowie powtarzali niejednokrotnie: życie to może być komedia lub tragedia, a wszystko zależy od perspektywy. A mama Śpika perspektywy innej nie zna, jak tylko swoją, więc postanawia przyjąć tego swojego syna „na klatę”, takim jakim jest, co ma być to będzie. I nic z tego nie wynika, bo nie musi. Samo życie.

„Śpik też jest beznadziejnym bohaterem literackim. Nie nadaje się zupełnie do tej roli, trudno sobie wyobrazić, że można o Śpiku napisać albo się utożsamiać. Nic z pisania o nim nie wynika, a przecież skoro się już pisze po polsku, koniecznie musi coś z tego wynikać, najlepiej coś wielkiego i uniwersalnego, martyrologia narodu, tort z warstw społeczeństwa albo co najmniej funkcja dydaktyczna. Ale nic nie wynika.”

Ale gdyby jednak zajrzeć nieco głębiej, gdyby spróbować opisać, co też autorka chciała nam powiedzieć, gdyby pomachać Zośce Papużance przed nosem jej beznadziejnym bohaterem literackim, i trochę na złość poszperać w treści, to co i kogo tam znajdziemy? Znajdziemy historię tożsamości wyjątkowej. Na tle takich samych szarych dzieci, w takim samym szarym systemie, w szkole, gdzie uczy się schematów i wbija każdego w odpowiednią przegródkę, Śpik jest wyjątkowy. I co z tego, że wyjątkowy inaczej? Nie tak jak wyobraża się wyjątkowość? Zośka Papużanka wykorzystuje Śpika, by zaobserwować rzeczywistość wielkiej płyty – przygnębiającą, męczącą, wydawać by się mogło, że przerysowaną, ale przecież to wszystko już było i każdy coś z tego pamięta.

Okładkowy173

Zabawne jak działa ta wspólna pamięć. Te gumy turbo, balonówy, oranżady, zachodnie batony i pierwsze samodzielne zakupy w sklepie, w którym było już wszystko. Trzepaki pod oknami, gumy do skakania, jojo i krzyki niosące się po całym osiedlu – „Mamoooo!”, „Obiaaad!”, „Do domuuu!”. Przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych to wdzięczny temat, wyjątkowa polska epoka, która naznaczyła pokolenia. I pozwoliła zaistnieć Śpikowi, bo w tym naszym, bajecznym świecie wielkich możliwości każdy jest płatkiem śniegu, wyjątkowym kryształkiem i co drugi na placu zabaw, jeśli ktoś go tam wypuści, jak Śpik wgapia się w dal.

Opowieść o rozczarowaniu, o straconych złudzeniach, o rodzicielstwie, o macierzyństwie, o byciu zwyczajnym i niezwyczajnym jednocześnie, o tym właśnie jest „On” Zośki Papużanki. Pozostawia czytelnika ze smutkiem w sercu, z pytaniem o sens tego wszystkiego. Miało być ironicznie i bez funkcji dydaktycznych, bez utożsamiania się i bez bohatera literackiego, o którym można coś napisać, a jest… prawdziwie? Na przekór wszystkiemu, bohater przegrany, który przegrał życie już w pierwszych chwilach i jego mama, zawstydzona i dumna na zmianę, bo sama nie wie, są bardziej fascynujący niż wszystkie wyrafinowane płatki śniegu tego świata.

„On” to literatura do rozgrzebywania, do rozpatrywania, do spoglądania w oczy Śpika i szukania głębszych sensów, których przecież nie ma.

O.

NaSKróty

FABUŁA:

  • Śpik rodzi się inny niż wszystkie dzieci wokół. Nie rozumie, nie uczy się, nie zadaje pytań, nie ma ambicji – chłopiec bez przyszłości. A obok chłopca jego mama, która zamiast być dumna, głównie się wstydzi, i ich opowieść o zwyczajnie niezwyczajnym życiu.

TEMATYKA:

  • Inność, obcość, wyjątkowość, zwyczajność, codzienność, PRL, lata osiemdziesiąte, osiedle z wielkiej płyty, Kraków, macierzyństwo, rodzicielstwo, wstyd.

DLA KOGO?

  • Dla czytelników, którzy nie boją się zwyczajności, którym niestraszna jest ironia, bolesność, nostalgiczny powrót tak, gdzie może nie do końca się było, ale można było być.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem ZNAK. <3

PodziękowanieZnak

**Po więcej Zośki Papużanki i Śpika koniecznie zajrzyjcie na vloga! 

Komentarze do: “„On” Zośka Papużanka – recenzja

  1. Cocteau & Co. napisał(a):

    Uwielbiam książki o takich postaciach i o inności w ogóle. A niech to, zajrzałam na Twojego bloga i kolejna książka wylądowała na liście „Do przeczytania”! 🙂

    • Bombeletta napisał(a):

      Haha 😀 No nie umiem za to przepraszać. 😀 Staram się tak dobierać lektury, żeby zawsze było godnie i potem nie umiem też nie polecać. 😀

  2. secrus16 napisał(a):

    Zdanie o „płatkach śniegu tego świata” i to o spoglądaniu w oczy Śpika – łał! Znowu mnie zawstydziłaś, bo przeczytałem to podczas pisania własnej recenzji i zdałem sobie sprawę, że nie mam równie ładnego, trafnego spostrzeżenia 😉

    I tylko nie wiem, czy ten powrót na pewno jest nostalgiczny. Można by się spierać, ja nazwałbym go antynostalgicznym, ale w kontekście „Onego” przepaść między tymi słowami wydaje się paradoksalnie mała.

    • Bombeletta napisał(a):

      Ach, przestań mnie tu zawstydzać takimi pochwałami, bo rumieńce mi jeszcze wyskoczą, a przecież czarno-biała jestem. 😉 Dziękuję!
      Sądzę, że w ogóle te powroty we współczesnej literaturze do tamtego okresu przełomu sa na poły nostalgiczne i antynostalgiczne jednocześnie. Jest coś takiego w tych wspomnieniach, co łączy nas wszystkich i widać, że Zośka Papużanka wykorzystała wszystkie możliwe środki, żeby idealnie swojego Śpika w tamten czas wpasować. 🙂
      A do Twojej recenzji zajrzę na dniach – już jest zapisana 🙂

Dodaj komentarz: