„Nasze szczęśliwe czasy” Gong-Ji-Young – recenzja

Bombla_Nasze

Smutny człowiek nigdy nie jest tak nieszczęśliwy jak sam ze sobą. Pozostawiony z własnymi myślami, z dojmującą samotnością, której nic nie może przebić, z depresją, która ogarnia go całościowo – od umysłu, od duszy, aż po całe ciało. Pojawia się pragnienie śmierci, ucieczki od tego, co dzieje się wokół, potrzeba oderwania i zniknięcia w nicości. Z tym smutkiem totalnym i niemocą jest tak, że jest całkowicie uniwersalny, bo może dotknąć każdego. Nie obchodzi go warstwa społeczna, nie obchodzi go objętość konta w banku, nie obchodzi go płeć, ani miejsce zamieszkania. Wystarczy serce i ten jeden moment, gdy życie zawraca i pędzi na łeb na szyję ku zatraceniu.

O przejmującej samotności, o wspólnym cierpieniu i wreszcie odkupieniu opowiada jedna z najpiękniejszych, współczesnych powieści południowokoreańskiej pisarki Gong Ji-Young „Nasze szczęśliwe czasy”.

Drogi pięknej i smutnej Yu-jeong, kobiety z bogatej rodziny, która mogłaby mieć wszystko, oraz Yun-su, zrozpaczonego życiem młodego mężczyzny czekającego na wyrok śmierci, przecinają się przypadkiem. Po samobójczej próbie Yu-jeong, jej ciotka, zakonnica pracująca charytatywnie w więzieniu doprowadza do spotkania pary. Celem jest resocjalizacja skazanego, rodzaj odpokutowania za zbrodnię, której dokonał, ale także ponowne nadanie sensu życia samej dziewczynie. Ich rozmowy wywołują coś niemożliwego – pomiędzy Yu-jeong i Yun-su rodzi się coś wyjątkowego, uczucie miłości, dzięki któremu uda im się zapomnieć o smutku i odnaleźć szczyptę szczęścia.

„Tylko ktoś, kto był kochany, potrafi kochać. Tylko ktoś, komu wybaczono, potrafi wybaczyć. Teraz to rozumiem.”

Kara śmierci nasuwa pewne ostateczne skojarzenia. Mowa tutaj o ostatecznym złu, o niemożliwym do wyobrażenia okrucieństwie, o niewybaczalnej zbrodni, której nie da się nigdy odpokutować. Powszechnie więźniów w ogóle traktuje się jako rodzaj „podludzi”, kogoś gorszego, kim należy gardzić z założenia. Zapominamy jak łatwo można samemu zbłądzić, jak czasami los sprawia, że życie zmienia się w okamgnieniu. Pośród surowych, betonowych murów więzienia Gong Ji-Young konfrontuje dwie osoby, które nigdy nie miałyby prawa spotkać się w rzeczywistości – biednego, zrozpaczonego chłopaka z najniższych nizin i smutną, równie zrozpaczoną dziewczynę z bogatej rodziny. Kogoś, kto nigdy nie poznał nic poza cierpieniem na tych samych ulicach Seulu i okolic, oraz kogoś, kto buszował po butikach Paryża w ciszy połykając łzy. Wystarczyła szczera rozmowa, by odnaleźli się w tym smutku, by połączono to, co niemożliwe, chociażby tylko na moment, tylko na te trzy godziny w tygodniu, pod skrzydłami nadciągającej nieuchronnie śmierci.

Okładkowy196

Jest w „Naszych szczęśliwych czasach” coś niezwykłego, coś nieprzeciętnego, co sprawia, że czytelnik zostaje wciągnięty w tę opowieść o smutku i miłości. Subtelne nawiązania literackie, aluzje, fabuła oparta o wiarę, o pragnienie niesienia dobra – to nie jest historia, która mogła się wydarzyć jedynie w Południowej Korei, ale uniwersalna i przejmująca historia tęsknoty człowieka uwiązanego w przeszłość oraz wyrzuty sumienia. O ile nie można nie zwrócić uwagi na elementy kulturowe odnoszące się wyłącznie do społeczeństw tzw. Dalekiego Wschodu, to w tym wypadku podkreślają one jedynie prostotę całego przekazu.

„Nasze szczęśliwe czasy” Gong Ji-Young to powieść pełna emocji, pełna bólu, cierpienia, pełna smutku i tłumienia uczuć. To historia wiary i uleczającej siły miłości. To także opowieść o tym, że zwykła rozmowa, słowa, skierowane do kogoś, kto czuje to samo co my, mogą sprawić cuda i pozwolić na wybaczenie samemu sobie. Pozwalają wyzwolić stłamszoną wieloletnią rozpaczą duszę i pozwolić jej znaleźć ukojenie. To wyjątkowa historia, pełna wschodniej melancholii  i uniwersalnego piękna, która pozostawia w sercu poczucie spokoju i wiedzę, że: Żaden człowiek nie jest tylko dobry ani tylko zły. Każdy z nas stara się, jak najlepiej przeżyć kolejny dzień swojego życia. Jeżeli istnieje jakaś uniwersalna prawda, to jest nią stwierdzenie, że każdy walczy ze śmiercią. Czyni to każdy z nas, jest to reguła stara jak sam czas i nie da się jej zmienić.

O.

NaSKróty

FABUŁA:

  • Yu-jeong, kobieta z bogatej rodziny spotyka Yun-su, skazanego na śmierć więźnia. Tych dwoje połączy smutek i wyjątkowe uczucie, które nigdzie indziej nie byłoby możliwe.

TEMATYKA:

  • Kara śmierci, więzienie, smutek, depresja, samobójstwo, zbrodnia, wybaczenie, wiara, tęsknota, Południowa Korea.

DLA KOGO?

  • Dla miłośników wyjątkowej literatury z nutką Dalekiego Wschodu, wielbicielom pięknych, subtelnych opowieści o uniwersalnej sile rażenia.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Kwiaty Orientu. <3

Podziękowanie3

**Po więcej „Naszych szczęśliwych czasów” i KONKURS zapraszam na vloga 🙂

Komentarze do: “„Nasze szczęśliwe czasy” Gong-Ji-Young – recenzja

  1. maruda napisał(a):

    Piękna historia <3 Pierwszy raz miałam z nią styczność poprzez jej filmową ekranizację (Maundy thursday z 2006 r.), dopiero potem udało mi się sięgnąć po samą książkę. Uwielbiam zarówno film, jak i książkę. Uważam, że ta historia zasługuje na to, żeby poznała ją jak największa grupa ludzi, dlatego bardzo cieszę się, że o niej piszesz 🙂 Pozdrawiam 🙂

    • Bombeletta napisał(a):

      Również ogromnie się cieszę – to przepiękna literatura. <3 Muszę teraz poznać film i mangę, która podobno równiez jest rewelacyjna. 🙂

Dodaj komentarz: