„Dziewczyny” Emma Cline – recenzja

bombla_dziewczyny

Jednym z najbardziej inspirujących współczesnych pisarzy tematów są tajemnice z przeszłości, sekrety i zbrodnie. Nie ma chyba nic bardziej pasjonującego ponad wywoływanie demonów historii, grzebanie w faktach, manipulowanie prawdą i obudowywanie jej fikcyjnym zwojem własnej narracji. Tym bardziej, gdy piszemy o sektach, o kultach, o tych, którzy przeszli do historii, jak chociażby charyzmatyczny Charles Manson i jego demoniczna świta, którzy fascynują nawet po latach, także dzisiaj kiedy ich życie za kratami powoli dobiega końca. Byli tylko ludźmi, ale udało im się zburzyć pozorny spokój Stanów Zjednoczonych, skąpanych w piosenkach o wiecznej miłości, o pokoju i dobrych wibracjach. Upadły mity, telewizyjne sny o idealnych rodzinach i radosnych świecie pogrążonym w wiecznym haju. Wystarczyło jedno lato skąpane we krwi.

O tych letnich miesiącach, o dorastaniu, chwilach przełomowych dla każdej nastolatki i o wydarzeniach, do których prowadzi obsesja i ślepe oddanie opowiada hipnotyzująca powieść „Dziewczyny” Emmy Cline. Umiejętnie żongluje faktami, ukrywa je pod symbolicznymi postaciami i wydarzeniami. Dobrze wie, co powinna zawoalować – Manson staje się tutaj Russellem, Suzanne to nie kto inny jak Sexy Sadie, czyli Susan Atkins, a ofiara, pomimo że odarta z tożsamości dla samego szacunku dla sprawy to Roman Polański, jego ciężarna żona Sharon Tate i ich przyjaciele. Wnikliwy czytelnik wie o tym od pierwszych stron i czeka na nadchodzący koszmar…

– Ktoś kiedyś mówił ci o Russellu?
Wydawało mi się bez sensu. Nie rozumiałam, że próbowała oszacować, jak wiele pogłosek słyszałam: o orgiach, o szalonych tripach na kwasie i nastoletnich uciekinierkach zmuszanych do służenia starszym mężczyznom. O psach składanych w ofierze na oświetlonych księżycem plażach, koźlich łbach gnijących w piasku. Gdybym miała przyjaciół poza Connie, niewykluczone, że na imprezach dotarłyby do mnie plotki o Russellu wymieniane przyciszonym głosem w kuchni. Może bym wiedziała, że powinnam uważać.
Ale ja tylko pokręciłam głową. Niczego nie słyszałam.

Północna Kalifornia, początek lata 1969 roku. Czternastoletnia Evie Boyd szuka swojego miejsca w świecie. Jesienią ma wyjechać do szkoły z internatem, zostanie ostatecznie wyrwana ze swojego środowiska, a teraz czuje się samotna i pozostawiona samej sobie. Czuje potrzebę przynależności, ale nie ma nikogo, kto mógłby ją przygarnąć, aż do dnia, gdy poznaje Suzanne i towarzyszące jej dziewczyny. Okazuje się, ze te mieszkają w swojego rodzaju komunie, na rozpadającym się ranczu pod miastem. „Opiekuje” się nimi niejaki Russell, ich fascynujący, niechlujny przywódca, wokół którego krążą już legendy. Evie dołącza do grupy, by przeżyć lato swojego życia i poznać co znaczy być częścią wspólnoty.

okladkowy235

Nastoletnie dziewczyny nie mają łatwo dzisiaj i nie miały łatwo dawniej, kiedy świat przekształcał się, zmieniał, ewoluował niemal na oczach wszystkich. Kiedy upadały dawne ograniczenia moralności, a życie wraz ze wszystkimi jego prawdziwymi problemami stawało przed nimi otworem. Emma Cline uchwyciła w „Dziewczynach” ten przełomowy moment dojrzewania i stawania się w przekonujący sposób obrazując najważniejsze lato dorastania młodej dziewczyny, jej wchodzenia w dorosłość, pokonywania tych najbardziej znaczących barier – psychicznych i cielesnych. Sekta Russella/Mansona dała jej to, czego nie mogła znaleźć w rodzinnym domu, czyli poczucia przynależności, namiastki pełnej rodziny, której wszystkie działania mają głębszy sens.

„Dziewczyny” to hipnotyzujący thriller, który osacza senną atmosferą upalnego, kalifornijskiego lata, białym, parzącym słońcem, chmurą narkotycznych oparów. Proza Cline działa na wyobraźnię i pozostawia po sobie niezatarte wrażenie. Niby nie dzieje się nic takiego, ot zbiorowisko ludzi szykuje się do przesilenia, ale czujne, penetrujące oczy przywódcy już widzą przyszłość skąpaną we krwi. Minęło ponad czterdzieści pięć lat od tamtego lata. Dobrze wiemy, jak skończyły się dzieje Mansona i jego świty. Wiemy, czego dokonały jego dziewczyny w imieniu obsesji Helter Skelter. Wraz z rzezią w domu Polańskiego zakończyła się era zachwytów wolną miłością.

Emma Cline zamyka ten terror w subtelnych zmianach, delikatnych wibracjach i zależnościach panujących w sekcie – zmarszczenie brwi, krzyk, uderzenie w twarz. Jej powieść to nie tylko niezwykły, wciągający styl, ale falująca atmosfera, którą buduje poczucie dziwnego osaczenia, tak jakby od pewnych wyborów nie było już ucieczki. Nic już nigdy nie będzie takie samo, Manson przechodzi do historii, wraz z nim „Dziewczyny” – te, które pragnęły, by ktoś je tylko zauważył, bo w końcu:

Wszyscy chcemy, żeby nas widziano.

O.

NaSKróty

Fabuła

  • Północna Kalifornia, początek lata 1967 roku. Czternastoletnia, osamotniona Evie dołącza do dziko żyjącej pod miastem komuny. Grupą dowodzi niejaki Russell, człowiek z wizją, o niezwykłej charyzmie, który zdaje się hipnotyzować nastoletnie, zagubione dziewczęta. Mijają tygodnie i zbliża się coś nieuchronnego, co sprawi, że grupa przejdzie do historii.

Tematyka

  • Helter Skelter, Charles Manson, Suzanne Atkins, sekta, morderstwo Sharon Tate, Roman Polański, dorastanie, dojrzewanie.

Dla kogo?

  • Dla czytelników szukających nietypowej, pięknej hipnotyzującej prozy, która na długo zostaje w pamięci.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Sonia Draga. <3 

podziekowaniesoniadraga

**Zapraszam na filmik! 

Komentarze do: “„Dziewczyny” Emma Cline – recenzja

Dodaj komentarz: