BIOGRAFIA: „Wanda. Opowieść o sile życia i śmierci” Anna Kamińska – recenzja

Zasnęła w śnieżnej jamie na szczycie góry Kanczendzonga Ten obraz zamarzniętego ciała, które wysusza lodowaty wiatr, oprósza śnieg i mumifikuje czas prześladowało długo moją dziecięcą wyobraźnię. Zaczęło się od przypadkowego reportażu w telewizji, a potem od niewinnej opowiastki Taty o ludziach, którzy nigdy nie wracają z gór. Długo rozmyślałam o jej osamotnieniu tam na szczycie, o jej lodowym grobie, którego nikt nigdy nie odnalazł. Takich historii przez lata narosły dziesiątki, bo Himalaje zbierają śmiertelne żniwo od wieków, a ich szczyty kuszą tych, którzy marzą, by wspinać się wyżej i wyżej, dotknąć nieba, zahaczyć o gwiezdny firmament, pokonując samego siebie. Wanda Rutkiewicz zaginęła 13 maja 1992 roku i do dzisiaj śni samotne sny na jednym z najwyższych szczytów świata, a legenda o niej pozostaje wciąż żywa.

Najbardziej drażni ludzi to, że ryzykujemy życie dla czegoś, co wydaje się kompletnie bezużyteczne, nikomu niepotrzebne. Ale może to jest potrzebne tym, którzy to robią! Może oni po prostu potrzebują tego, żeby żyć!

Wanda Rutkiewicz potrzebowała gór. Były jedynym sensem jej życia. Żyła od wyprawy do wyprawy. Od szczytu do szczytu. Wspinała się z zaciętością i determinacją, która towarzyszyła jej od najwcześniejszych dziecięcych lat. Była najlepsza ze wszystkich we wszystkim co robiła bieganie, wspinanie się na drzewa, siatkówka, wspinanie się na skałki i w końcu taternictwo, alpinizm i himalaizm, jej największe miłości, największe życiowe obsesje, w których osiągnęła ciężko wypracowane mistrzostwo.

Anna Kamińska w biografii Wandy Rutkiewicz Wanda. Opowieść o sile życia i śmierci rysuje przed oczami czytelnika portret fascynującej, niezwykle inspirującej kobiety, która nigdy nie była tuzinkowa. Wanda była Wandą, zawsze sobą czasami dziwadłem, jak nazywali ją znajomi po latach, czasami towarzyską kokietką, zawsze dobrą koleżanką, która z przyjemnością pomaga innym kobietą wyzwoloną, która potrafiła siłą swoich mięśni i marzeń dotrzeć do upragnionego celu. Nigdy nie udawała kogoś kim nie była, bo nie chciała nikomu imponować. A imponowała zawsze i wszędzie, bo poprzeczka w jej życiu podniesiona była bardzo wysoko.

To, co jest dla niej najważniejsze to właśnie wolność.

Od najmłodszych lat Wanda żyła w cieniu genialnego, inteligentnego ojca, który zaszczepił w niej miłość do wiedzy i sportu. To on mobilizował ją do działania w dzieciństwie, to jemu udowadniała codziennie, że jest niczym utracony przed laty pierworodny syn. Jego tragiczną śmierć z rąk morderców przepłaciła załamaniem emocjonalnym. Kobieta z obsesją ojca? Być może, ale dzięki jego namowom, dzięki codziennej dawce inspiracji i wyzwaniom, które postawiło przed nią jej skomplikowane dzieciństwo, Wanda potrafiła dokonać niemal niemożliwego i zawsze wyjść na swoje. Każdego dnia ciężko pracowała na swój sukces, a nieludzką niemal dyscypliną mobilizowała innych do działania. Znajomi i przyjaciele wspominają jej osiągnięcia i czują po latach dumę, że mogli być chociaż malutką częścią jej samotnego życia.

Pomimo pozycji Wandy w świecie himalaizmu, jej prywatne życie nie należało do najszczęśliwszych. Stroniła od ludzi, unikała zwierzeń, była kochliwa, ale nie udawało jej się utrzymać stosunków emocjonalnych z mężczyznami. Jej pierwsze małżeństwo okazało się porażką rozminęli się z mężem, który zapragnął stabilizacji, kiedy Wanda dopiero wspinała się po szczeblach górskiej kariery. Nie chciała mieć dzieci, a jej celem nie był wcale ciepły, rodzinny dom, tylko podróż i górskie szlaki. Marzyła o wiecznej przygodzie, o życiu, w którym rutyna i codzienność nigdy nie nadejdą, nie zaatakują jej spragnionej wrażeń duszy. Dlatego codziennie parła naprzód, nie potrafiła się zatrzymać i w ten sposób osiągnęła nieosiągalne.

Obecność kobiety obniża rangę zespołu atakującego szczyty.

W czasach, kiedy kobiety w górach traktowane były wciąż jako zbędny balast, z kobiecą odsłoną mięśni nienawykłych do niesprzyjających człowiekowi warunków, Wanda Rutkiewicz jak burza zdobywała kolejne szczyty. Była pierwszą kobietą, która pokonała najtrudniejszy szczyt świata, czyli K2. Pierwszą Europejką, która spojrzała z Dachu Świata, czyli Mount Everestu. Organizowała kobiece wyprawy, w tym pierwszą kobiecą wyprawę na K2, podczas której pierwszą część trasy do bazy Karakorum pokonała o kulach! Dokonała rzeczy niemożliwych, na własnych warunkach i nawet jej śmierć owiana została legendą.

Zasnęła w śnieżnej jamie na szczycie góry Kanczendzonga W opowieści Anny Kamińskiej Wanda Rutkiewicz ożywa. Wyjątkowa. Inspirująca. Zawsze zdeterminowana, by piąć się na szczyt.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Literackim. <3

**Zapraszam na film!

 

Komentarze do: “BIOGRAFIA: „Wanda. Opowieść o sile życia i śmierci” Anna Kamińska – recenzja

  1. Czepiam się książek napisał(a):

    To dopiero prawdziwa pasja! Coś co jest jak tlen, bez czego jesteś, ale nie żyjesz w pełni… Niesamowite. Muszę przeczytać. Chociaż wspinaczka górska – i sport w ogóle – to nie moja bajka, dla tej historii zrobię wyjątek 😉 Uwielbiam czytać biografie inspirujących ludzi, a ta na pewno do takich należy.

    • Bombeletta napisał(a):

      Zrób wyjątek koniecznie! W życiu bym się nie spodziewała, że Wanda Rutkiewicz była tak niezwykle fascynującą i godną podziwu i naśladowania kobietą! Jej historia jest po prostu niesamowita. 🙂

  2. Storyland napisał(a):

    Z chcecia sięgnę po tą książkę zwłaszcza iż postać Wandy jest mi znana od dawna, czytałam nawet jej publikacje i to co inni o niej pisali.
    Była jedna z pierwszych kobiet zdobywających wysokie szczyty, nie dbała o sławę i kochała góry i może dlatego w świecie himalaistów za ten indywidualizm niezbyt była lubiana.
    Na pewno poszukam 🙂

Dodaj komentarz: