„BANG BANG! Wystrzałowy samochód” Ian Fleming – recenzja

Bond. James Bond. Agent MI6. Kryptonim 007. Martini. Wstrząśnięte, nie zmieszane. Piękne kobiety. Najgorsi złoczyńcy. Globalne spiski. Szalone technologiczne gadżety. Szybkie samochody, w tym kultowy już Aston Martin. I oczywiście Ian Fleming ojciec najsłynniejszego agenta brytyjskiego wywiadu. Kto by pomyślał, że ten twórca całej bondowskiej serii, która podbiła świat literatury i filmu pisał również opowiadania dla dzieci! Z myślą o swoim synku Casparze, autor stworzył pysznie rodzinną opowieść, w której główną rolę odgrywa nie co innego, jak szybki jak błyskawica, legendarny już samochód.

Lektura dla dzieciaków młodszych i starszych, oraz dla ich rodziców też, czyli Ian Fleming przedstawia Chitty Chitty BANG BANG! Wystrzałowy samochód, który zapoczątkował serię kontynuowaną przez Franka Cottrella Boycea.

Komandorze Pott, pani Pott i drogie dzieci, nigdy nie pożałujecie tego zakupu. Wyścigówka odmieni wasze życie. Uratowaliście ją przed złomowiskiem i niech mnie gęś kopnie (chociaż na razie nie mam gęsi), jeśli ona nie odwdzięczy się wam za to, coście dla niej dzisiaj zrobili.

Komandor Pott jest wynalazcą i odkrywcą. Nieco ekscentrycznym, ale tak jak cała jego rodzina, czyli ośmioletnie bliźniaki Jemima i Jeremy, oraz mama Mimsie. Teraz do ich towarzystwa dołączy wyścigówka! Ale nie byle jaka wyścigówka to legendarna, magiczna Bang Bang, która dawniej zdobywała trofea na wszystkich torach Europy, a dzisiaj to zdezelowany wrak na wysypisku. Do czasu aż trafi w ręce komandora. Trochę miłości, trochę mechaniki, szczypta magii i przygodę czas zacząć!

Wyjątkowy rodzinny pojazd z powieści nie jest jedynie dziełem wyobraźni autora! Ian Fleming swoją historię dla dzieciaków dedykuje oryginalnej BANG BANG (oryginalnie Chitty Chitty Bang Bang), czyli wyścigówce, którą zbudował ekscentryczny milioner Książę Louis Zborowski. To niesamowity, legendarny samochód, jedyny w swoim rodzaju, którego pisarz widział na własne oczy w dzieciństwie. Pamiętajmy, że był to dopiero początek lat 20., czyli motoryzacja w powijakach, a wyścigi samochodowe stanowiły hobby, o którym marzyli wszyscy mali chłopcy i ich tatusiowie też. Bang Bang był tworem rąk samego księcia, który wykorzystał do swojej ekskluzywnej zabawki wyłącznie najlepsze części z innych pojazdów najsłynniejszych, luksusowych dzisiaj firm. Jak na tamte czasy osiągała niesamowite wyniki, wygrywając wyścigi przekraczając ponad 200 km/h. Niestety, oryginalna Bang Bang doprowadziła do śmierci księcia, który zginął w widowiskowym wypadku za kierownicą, robiąc to, co kochał najbardziej.

Książę Louis Zborowski

BANG BANG! Wystrzałowy samochód to cudownie rodzinna lektura, pełna poczciwych przygód w stylu retro, które rozpalą wyobraźnię niejednego dziecka i niejednego dorosłego. To jak powrót do magicznych czasów, kiedy wszystko było nieco prostsze, świat jeszcze jawił się jako mniejszy, a dzięki temu wyobraźnia i co za tym idzie dziecięca magia potrafiły zdziałać cuda. Ian Fleming pisze dowcipnie, radośnie, tak, że chce się czytać, czytać na głos, czytać wspólnie, śmiać się i wstrzymywać oddech, kiedy bohaterowie są w niebezpieczeństwie. Każda chwila w BANG BANG to szalenie spędzony czas, fascynujące przeżycie dla mniejszych i większych czytelników.

Sama z radością przekażę BANG BANG! Wystrzałowy samochód moim rodzinnych chłopakom i czuję już, że będzie to jedna z ich ulubionych książek dzieciństwa.

O.

Kilka słów od siebie: kiedy byłam mała miałam wieloletnią książkową obsesję na punkcie Niezwykłych przygód Ani i Pawła Marcela Marliera. Piękne opowieści, w stylu retro, takie, których już nikt dzisiaj nie pisze, a które zachwycały swoją zwyczajnością, dziecięcością. Taka jest również Bang Bang! Wystrzałowy samochód Iana Fleminga. <3

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem ZNAK Emotikon. <3

*Filmik już wieczorem!

Komentarze do: “„BANG BANG! Wystrzałowy samochód” Ian Fleming – recenzja

  1. Jola napisał(a):

    Super sprawa, że pisał świetne powieści o
    Kultowym już agencie, ale nie zapominał przy tym o rodzinie i pisał też dla syna. Jeśli ta bajka jest tak dobra jak Bond, to może i ja się na nią skuszę?

Dodaj komentarz: