Kryminalnie Bezsenne Środy: „Ruchome piaski” Malin Persson Giolito – recenzja

Wystarczy jedna iskra. Wystarczą skołatane nerwy, nadpobudliwa wyobraźnia i zbyt duża dawka hormonów. Kiedy pojawia się problem, kiedy pojawia się wyimaginowany przeciwnik, jakaś niepojęta dla nastoletniego umysłu niesprawiedliwość losu, to nagle wszystko zdaje się być pozbawione sensu. Nie ma do kogo się zwrócić, nie ma komu się zwierzyć, problem narasta, nawet jeśli tylko w głowie, tylko w rozdygotanym, rozgorączkowanym umyśle. I wtedy rodzi się pomysł. Chory, zdegenerowany, zwyrodniały zabić ich wszystkich! Zorganizować broń, zaczaić się i poczekać na moment, kiedy otoczenie poczuje się najbardziej bezpieczne, a tym samym okaże się być najbardziej bezbronne. Szkoła, nauczyciele, najbliżsi koledzy i koleżanki Tak obmyślili nastoletni Eric Harris i Dylan Klebold, dokonując masakry w Columbine High School. Tak zadziałał Tim Kretschmer strzelając do swoich rówieśników w Winnenden w Badenii-Wirtembergii.

Na taki drastyczny ruch zdecydowali się bohaterowie głośnej powieści kryminalnej szwedzkiej pisarki i adwokatki Malin Persson Giolito uznanej za najlepszą powieść kryminalną 2016 roku w Szwecji Ruchome piaski.

Wszyscy wokół niej nie żyli. Zginął jej chłopak, zginęła najlepsza przyjaciółka. Przetrwała tylko ona, z zaledwie jednym siniakiem. Maja Norberg. Osiemnastoletnia dziewczyna, która jakimś cudem przeżyła masakrę w swojej szkole. Ale czy na pewno Maja była niedoszłą ofiarą? Podejrzana o współudział w zbrodni, oskarżana o masowe zabójstwo, staje się najbardziej znienawidzoną nastolatką w kraju i spędza miesiące w areszcie, czekając na proces. Teraz nadszedł czas, aby wszyscy poznali jej historię.

Nie wierzę w przypadek ani w Boga. Wierzę tylko w jedną rzecz: że to, co się dzieje teraz, jest powiązane z tym, co stało się wcześniej. Jak w łańcuchu złożonym z ogniw. Czy zostało to ustalone? Nie, to przecież niemożliwe. Ale nie wystarczy powiedzieć, że jakaś rzecz się po prostu wydarzyła. Prawem ciążenia nie rządzi przypadek. Pod wpływem gotowania woda ulega skropleniu. To nie przypadek ani efekt Bożej sprawiedliwości. Tak po prostu jest.

Ruchome piaski nie są typowym skandynawskim kryminałem. Malin Persson Giolito odeszła od stereotypowych opowieści rodem z zimnej północy, od śledztw i wyrafinowanych zabójstw, od detektywów i policjantów naznaczonych przez los. Za swoją bohaterkę i narratorkę opowieści wybrała dziewczynę z wyższych sfer, kogoś, komu nie do końca można ufać i kogo nie do końca można też lubić. Jako, że czytelnik poznaje bieg wydarzeń wyłącznie z perspektywy Mai, to niczego nie może być do końca pewnym i nie pozostaje mu nic innego, jak obserwować rozwój fabuły. Pojawiają się kolejni świadkowie, coraz więcej faktów wychodzi na światło dzienne, a Maja coraz bardziej brnie, licząc na to, że może ktoś odczyta jej myśli i wyciągnie z niej prawdę.

Nie ma ku temu żadnych wątpliwości Ruchome piaski działają na wyobraźnię właśnie ze względu na temat, jaki poruszają. Strzelanina w szkole, śmierć niewinnych dzieciaków i nauczycieli Taki akt terroru pozostawia po sobie wrażenie, bo w powieści Malin Persson Giolito rzeczywistość wdziera się między fabularne karty. Od razu pojawia się pytanie: dlaczego?. Dlaczego dzieciaki z dobrych domów, młodzi ludzie z zapewnioną, zabezpieczoną przyszłością gotowi są sięgnąć po broń i zabić swoich rówieśników? Skąd ten napad szaleństwa? Ruchome piaski to kryminał, który z klasycznym kryminałem nie ma zbyt wiele wspólnego, być może ze względu na to, że jest już po wszystkim. Nie ma tu śledztwa, dowody dawno zebrano. Pozostaje jedynie zbrodnia. Tym bardziej tragiczna, że tak bardzo prawdziwa.

Kryminalne TAK dla: rozmyślań Mai Norberg, dla relatywistycznego punktu widzenia, dla intrygujących zwrotów fabularnych.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca. <3

**Zapraszam na filmik!

Dodaj komentarz: