Bezsenne Środy: „Córka Króla Moczarów” Karen Dionne – recenzja

Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami, w dalekim północnym kraju para bocianów obserwowała mroczne trzęsawisko w środku leśnej głuszy. W jego pobliżu przysiadły trzy piękne łabędzie, które jak tylko zrzuciły pióra okazały się księżniczkami z południowych krain. Kiedy jedna z nich chciała zanurkować w mętnej wodzie, dwie pozostałe zabrały jej ptasie pióra i odleciały okrutnie się śmiejąc. Pozostawiona księżniczka nie zdawała sobie sprawy, że jej lamenty i łzy przyciągnęły władcę trzęsawiska Króla Moczarów. To on pociągnął ją w mroczną toń i już nigdy nie miała dojrzeć światła dnia Dziewczyna zniknęła bez wieści tak jak znika tysiące kobiet, dziewcząt i dziewczynek co roku, na całym świecie. Po niektórych urywa się wszelki ślad i już nikt nigdy ich nie odnajdzie, a inne wracają. Po dniach, miesiącach, latach

Tak jak wróciła do życia dziewczyna, której przeznaczeniem było zostać na moczarach, która nigdy nie zniknęła, więc nie musiała się odnaleźć, bohaterka zachwycającego thrillera Karen Dionne Córka Króla Moczarów.

Słynny porywacz zwany Królem Moczarów ucieka z więzienia o zaostrzonym rygorze. Helena domyśla się, że jego celem jest ona, jej rodzina i nowe życie, jakie próbowała sobie ułożyć. Nikt, nawet jej mąż, nie domyśla się, że Helena urodziła się w leśnej głuszy, w niewoli i żyła tam nieświadoma swojego losu u boku sadystycznego ojca i porwanej za młodu matki. To z nimi spędziła pierwsze dwanaście lat swojego życia. To ojciec nauczył ją polować, tropić i zabijać i teraz zdaje sobie sprawę, że jedyną osobą, która zdoła go odnaleźć jest właśnie ona Córka Króla Moczarów.

Zabiłabym dla tego człowieka. Umarłabym dla niego. Wiedziałam, że zrobiłby to samo dla mnie.

Karen Dionne wykreowała pasjonujący thriller, który okazuje się być nie tylko opowieścią o zbrodni, ale przede wszystkim opowieścią o rodzinie. Dysfunkcyjnej, patologicznej, stworzonej z przymusu, a mimo to jedynej prawdziwej jaką poznało dziecko urodzone w niewoli. Fabuła Córki Króla Moczarów opiera się na wspomnieniach, które powracają falami podczas pościgu za nieuchwytnym ojcem. Wspomnieniach zdominowanej, młodziutkiej matki, która w leśnej głuszy nie miała siły na bunt przeciw oprawcy, ani na wylewną miłość do małego, niewinnego dziecka. Wspomnieniach ojca, który był całym ich światem, drzwiami do sekretów przyrody, panem życia i śmierci. Wspomnieniach tajemnic, których nie udało się jej odkryć, zabaw, które w świecie poza mokradłami nie miały znaczenia, umiejętności, które zostały w Helenie na zawsze i teraz pozwoliły jej stawić czoła nieuniknionemu.

Córka Króla Moczarów to perfekcyjnie skonstruowany thriller psychologiczny, w którym ofiara zamienia się w łowcę, a łowca staje się ofiarą. To opowieść o drapieżnikach, o niedoskonałej rodzinie, o zewie krwi, który zostaje głęboko w duszy i czeka, by się ujawnić. To historia ojca i córki, skomplikowanych uczuć, które nie pozwalają zapomnieć i przeszłości, która powraca i wciąga w grzęzawisko prawdziwego koszmaru. Jednocześnie, opowieść Karen Dionne porywa i zachwyca opisami przyrody, niemal pierwotnym dzieciństwem Heleny, tą wrażliwością na dzikie, nieujarzmione życie z dala od cywilizacji. I nawiązaniem do baśni Hansa Christiana Andersena, która przypomina, że nawet ostry kamień wygładzi z czasem potok łez.

Dzisiaj nie zmrużę oka, bo w mętnej wodzie sunie za mną cień.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Media Rodzina. <3

**Zapraszam na filmik!

Komentarze do: “Bezsenne Środy: „Córka Króla Moczarów” Karen Dionne – recenzja

Dodaj komentarz: