„Royce Rolls” Margaret Stohl – recenzja

Każdego dnia bombardowani jesteśmy newsami bez większego znaczenia. Wiadomościami z życia mniejszych i większych celebrytów, osób, które znane są wyłącznie z tego, że są sławne. Nie osiągnęły zbyt wiele, ale pojawiły się w momencie, kiedy był na nie popyt, sprzedały swoją prywatność, dały się wykreować i teraz wciskają każdemu, kto jest chętny dostęp do swojego niby idealnego, kolorowego życia w świetle rażących, oślepiających reflektorów. Błędem byłoby jednak zakładać, że te światła nigdy nie gasną, że blichtr, cekiny i błyskotki nigdy nie trafiają na powrót do swoich prawowitych właścicieli koncernów, które zarabiają na wypożyczaniu sztucznego życia w pigułce. To wszystko znika z końcem każdego kolejnego sezonu, czerwone dywany zwracają swoje języki w stronę kogoś innego i pozostaje oczekiwanie na słupki sprzedaży, na wyniki oglądalności. To wtedy wszystko się rozstrzyga.

W takim momencie zawieszenia wkraczamy w życie bohaterów prześmiewczej, satyrycznej powieści hollywoodzkiej twórczyni Margaret Stohl, która w Royce Rolls bierze pod lupę bohaterów reality show, by obnażyć ich pusty, cukierkowy świat i pokazać, że król i królowe tego świata bywają naprawdę nadzy.

Poznajcie rodzinkę Royceów o imionach rodem z katalogów samochodów najwyższej klasy. Rodzeństwo Porsche, Maybach i Bentley, a na ich czele bezwzględna, nie do końca macierzyńska Mercedes. Od pięciu sezonów błyszczą pośród rozbłyskanych fleszy aparatów, opędzają się od papparazzich i odgrywają swoje wypracowane przez specjalistów od wizerunku stacji telewizyjnej role. Ich twarze reklamują kolejne serie kosmetyków, dzieciaki angażują się w nieistotne skandale, a każdy krok to pożywka dla brukowej prasy Hollywood. Niestety, popularność reality show Jazda z Royceami spada, a produkcja szóstego sezonu staje pod znakiem zapytania. Uzależnieni od pseudo-sławy, od blichtru Bulwaru Zachodzącego Słońca i od swoich sztucznych póz nie chcą się z tym pogodzić i postanawiają zawalczyć o swoje.

„Royce Rolls” Margaret Stohl, przeł. Katarzyna Rosłan

Nie jest łatwo odróżnić wykreowaną baśń od rzeczywistości, jeśli bohaterami owej baśni jesteśmy my sami. Margaret Stohl, która od lat śledzi popkulturę kreowaną przez Hollywood i bacznie ją obserwuje, w Royce Rolls wzięła na warsztat tych, którzy uwierzyli za mocno, którym pozwolono trwać w szklanej kuli kłamstwa zbyt długo, a których przysłowiowe pięć minut sławy dobiegło już końca. Jak by tego było mało, pod lupą znajduje się rodzina rodzina spreparowana na potrzeby show której naturalne więzy niemal zanikły. Royceów trzyma potrzeba brylowania na salonach i chora ambicja matki, która zrobi wszystko, byle nie wrócić nigdy tam, skąd przyszła, a mianowicie z przyczepowych przedmieść miasteczka jednego z nieistotnych stanów środka. Fikcyjni bohaterowie Stohl to tylko satyra, bolesna i prawdziwa, jednak znacząca w kontekście tego, co zaobserwować można na portalach plotkarskich i we współczesnej popkarmie, którą serwuje telewizja. Kultura celebrycka ma się dobrze, nawet bardzo dobrze, może zbyt dobrze i już dostrzec można, czym jest jej prawdziwe żniwo.

Royce Rolls to lektura dwuwymiarowa, po którą mogą sięgnąć zarówno młodsi, nastoletni czytelnicy, szukający jedynie książkowej rozrywki w zabawnym tonie z kardashianowym nalotem, ale również starsi czytelnicy, którzy odnajdą tu ostrą, ciętą satyrę na celebrycki pseudo-światek. Margaret Stohl zastosowała w tej powieści pewną konwencję, ukrytą pośród pseudo-korporacyjnych maili, w skomplikowanych tworach nowowmowy marketingowej i wyolbrzymionych dialogach o zintensyfikowanych cechach telewizyjnych. To miejscami zaburza lekturę, dominując ponad samą fabułą i przeszkadzając w przyjemnym jej przyswajaniu. Pokazuje jednak świadomą i dopracowaną intencję samej autorki, dla której nie młodzieżowa opowieść miała największe znaczenie, ale przesłanie, jakie za sobą niesie.

Royce Rolls zaskakuje i wykracza ponad literaturę young adult, jednak między satyrą, między krzywym zwierciadłem hollywoodzkiego blichtru znajdziemy tu również opowieść o rodzinie uwikłanej w struktury, z których musi się wyplątać na własnych warunkach, by wreszcie odnaleźć i zbudować się od nowa.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem YA. <3 Zobaczcie zwiastun do książki!

**Zapraszam na film i KONKURS!

Komentarze do: “„Royce Rolls” Margaret Stohl – recenzja

  1. Maryla K. napisał(a):

    Tytuł trochę przewrotny, bo moja mózgownica cały czas próbuje go odwrócić na „Rolls Royce”. 😀 W sumie może się powinnam zainteresować taką „jazdą z Rollsami”, faktycznie brzmi zabawnie i prześmiewczo. 🙂

  2. Zołzanna napisał(a):

    A widzisz, ja nie miałam pojęcia że te błyskotki są wypożyczane. 😀 Serio istnieją firmy, które „wypożyczają” tego typu życie?

Leave a Reply to AnonimCancel reply