Bezsenne Środy: „Jedno z nas kłamie” Karen M. McManus – recenzja

Jest takie powiedzenie, że życie to niekończące się liceum. I coś w tym jest. Opuszczając mury szkoły spodziewamy się dorosłych problemów i dorosłych decyzji, dojrzałych emocji i relacji międzyludzkich. Wkrótce jednak można się przekonać, że bez względu na miejsce, bez względu na czas, czy podjętą pracę ludzkie związki mają to do siebie, że potrafią sprowadzać się do najprostszych uczuć i koniec końców znów będziemy przechadzać się metaforycznym korytarzem szkolnym. Plotka będzie gonić plotkę, niewielki sekret nabierze rozmiarów życiowej tajemnicy, a zawiść otoczy nas zieloną mgłą pełną nienawistnych spojrzeń. Zmieniają się epoki, zmienia się moda, zmienia technologia, ale prawa dżungli liceum nie zmieniają się wcale.

Jedno z nas kłamie Karen M. McManus to młodzieżowy kryminał obyczajowy, historia tajemnicy i zbrodni, który założeniem przypomina kultowy film Klub Winowajców, by z rozdziału na rozdział przerodzić się w opowieść o tajemnicach, które nigdy nie powinny były ujrzeć światła dziennego.

Pięcioro stereotypowych dzieciaków z liceum, poniedziałkowe popołudnie i przysłowiowa koza, w której przyszło im ten czas spędzać. Bronwyn to prymuska, najlepsza uczennica, której zależy przede wszystkim na porządnych studiach i zrobi wszystko, by osiągnąć swój cel. Addy to urocza i słodka dziewczyna, materiał idealny na królową szkolnego balu. Cooper to typowy osiłek i gwiazda szkolnej drużyny baseballu. Nate to buntownik pod nadzorem kuratorskim. A Simon to outsider, baczny obserwator rzeczywistości i twórca szkolnej aplikacji plotkarskiej, w której demaskuje cudze tajemnice. Tylko czworo z nich wyjdzie z klasy żywych. Simon umiera w przedziwnych okolicznościach na oczach pozostałych uczniów, a sekret zaczyna mnożyć kolejny sekret.

„Jendo z nas kłamie” Karen M. McManus, przeł. Ewa Kleszcz

Zamysł fabularny przypomina klasyczne kryminały w duchu Agathy Christie, jednak z młodzieżowym, unowocześnionym sznytem. Pięcioro stereotypowych dzieciaków o charakterystycznych, przerysowanych cechach rodem z amerykańskich komedii licealnych. Z biegiem czasu okazuje się jednak, że daleko im do stereotypów i pozory niemal zawsze mylą. Karen M. McManus zgrabnie meandruje między prawdą a kłamstwem, między tym, co jest wyłącznie fasadą a prawdziwym obliczem jej bohaterów. Oczytany w podobnych kryminalnych opowieściach czytelnik może co prawda zorientować się przedwcześnie, kto jest winny i rozwiązać fabularną zagadkę przed finałem, ale Jedno z nas kłamie to nie tylko opowieść o zbrodni, co sprawia, że frajda z czytania trwa, mimo oczywistych podejrzeń.

Jedno z nas kłamie to idealny materiał na scenariusz filmowy, dlatego nie ma się co dziwić, że prawa do ekranizacji wykupiono od razu, gdy książka trafiła na listy młodzieżowych bestsellerów. Karen M. McManus lekko prowadzi czytelnika przez meandry fabularne, podrzucając mylne tropy i sprowadzając na manowce raz po raz. W literaturze stricte młodzieżowej brakuje tytułów z porządnym zbrodniczym pazurem, które potrafią utrzymać napięcie i tajemnice aż do samego końca, a Jedno z nas kłamie jest od tej reguły przyjemnym wyjątkiem. Opowieść o zawiści, o nienawiści, o zazdrości i młodzieńczym zagubieniu. O życiowych problemach, o uzależnieniu, o rodzinnych patologiach i o tym, do czego zdolni są młodzi ludzie postawieni pod ścianą. A wszystko okraszone nutą problematycznej codzienności amerykańskich nastolatków w swobodnym, niezobowiązującym wydaniu.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Prószyński.

**Zapraszam na film i na KONKURS! (wieczorem)

Komentarze do: “Bezsenne Środy: „Jedno z nas kłamie” Karen M. McManus – recenzja

  1. Emilia E. napisał(a):

    Brzmi bardzo fajnie, zapamiętam sobie tę okładkę z wyciętymi twarzami na przyszłość, jak będzie okazja. 🙂

  2. Ania napisał(a):

    Jesteś już drugą osobą, która pozytywnie wypowiada się o tej pozycji. Chyba trzeba będzie zapisać na liście 'do przeczytania’.

  3. Magda napisał(a):

    Zapowiada się bardzo ciekawie, tym bardziej, że uwielbiam kryminały Agathy Christie. Muszę koniecznie zapamiętać ten tytuł. 🙂

Leave a Reply to AnonimCancel reply