„Zamęt” Vincent V. Severski – recenzja

Vincent V. Severski rozpoczyna nową serię szpiegowskich opowieści poznajcie Sekcję, której przyjdzie się zmierzyć z niemałym Zamętem w polskich służbach wywiadowczych.

Bywają różne opowieści szpiegowskie, większość z nich całkowicie oderwana od rzeczywistości jakichkolwiek światowych agencji, ale kiedy za pisanie zabiera się emerytowany członek wywiadu, to można być pewnym, że otrzymamy powieść z najwyższej półki. Vincent V. Severski to pseudonim literacki Włodzimierza Sokołowskiego, który przez lata pracował w polskiej Agencji Wywiadu, w tym dwadzieścia sześć lat działał pod przybraną tożsamością jako szpieg za wschodnią granicą, na Bliskim Wschodzie, w Azji, Afryce i Europie. Odbył niemal sto pięćdziesiąt misji w prawie pięćdziesięciu krajach. Odszedł ze służby w 2007 i do dzisiaj pozostaje jednym z najbardziej docenianych agentów. Jak sam powiedział w jednym z wywiadów nie zna innego życia. Zamęt to jego piąta powieść.

„Tę nieistniejącą formalnie jednostkę polskiego wywiadu powołano w 1991 roku. Miała ona zajmować się sprawami, których nie da się rozwiązać legalnie, a które wymagają użycia specjalnych środków i metod, nie zawsze zgodnych z prawem.”

Zamach terrorystyczny talibów w Pakistanie kończy się porwaniem czwórki zagranicznych osobistości, w tym polskiego biznesmena. Grozi mu śmierć, z minuty na minutę sytuacja się komplikuje, a poprzeczkę dla władz i służb podnosi fakt, że owy biznesmen sam jest wtyczką naszego wywiadu. Sprawa wydaje się być przegrana, a los szpiega w rękach Boga, ale nie ma rzeczy niemożliwych dla jednostki agencji wywiadu zwanej Sekcją. W Sekcji w terenie działają cztery osoby: Monika, Dima, Ela i Witek, specjaliści od spraw przegranych. Teraz to oni pod kierunkiem pułkownika Romana Leskiego spróbują dojść do źródeł całego tego zamętu.

Zamęt to powieść do bólu wiarygodna. Vincent V. Severski, w odróżnieniu od pisarzy, którzy o prawdziwej pracy wywiadu mają jedynie pojęcie popkulturowe, poznał ten świat od podszewki i dobrze wie, że niektórych strun naciągać zwyczajnie nie warto. Dlatego też w tej historii każdy element układanki perfekcyjnie do siebie pasuje i nawet tak popularny motyw jak poszukiwanie przysłowiowego kreta agenta, który łagodnie rzecz ujmując działa na niekorzyść swojej agencji potraktowany jest z należytą powagą i realizmem. Jednocześnie Severski nie ogranicza swoich bohaterów, rozsyła ich w różne części świata i stawia im wyzwania, które zmuszą ich, by oddali sprawie cząstki samych siebie.

Komu nieobca jest proza mistrzów gatunku jak John Le Carré, Ian Fleming, Frederick Forsyth, Graham Greene czy Robert Ludlum, ten w Zamęcie Vincenta V. Severskiego odnajdzie się jak ryba w wodzie. Pędząca na łeb na szyję akcja, przyciągający osobowością bohaterowie i trzymające w niepewności napięcie to zaledwie ułamek i podstawa fabularna tego, co czytelnik otrzyma przenikając do świata polskich szpiegów. Świata, któremu nic w stosunku do wywiadów zagranicznych nie brakuje, a który dzięki swojej pozornej bliskości jest jeszcze bardziej fascynującym, jeszcze ciekawszym. Vincent V. Severski niejednokrotnie już udowodnił, że w tym gatunku to właśnie on wiedzie prym na naszej scenie literackiej, a Zamęt jest kolejnym tego potwierdzeniem.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca. <3

**Zapraszam na film!

Komentarze do: “„Zamęt” Vincent V. Severski – recenzja

  1. Maryla K. napisał(a):

    Le Carré + Ludlum + Fleming? Znam kogoś, komu takie połączenie zmiecie skarpety z nóg. 😀

Dodaj komentarz: