„Przed końcem zimy” Bernard MacLaverty – recenzja PRZEDPREMIEROWA

"Przed końcem zimy" Bernard MacLaverty, przeł. Jarek Westermark

Portret cichej dojrzałej miłości prezentuje Bernard MacLaverty, irlandzki pisarz, który powraca po szesnastu latach przerwy w powieści Przed końcem zimy.

W każdym związku z długoletnim stażem przychodzi taki moment kiedy wiemy już o sobie niemal wszystko co tylko można wiedzieć o drugiej osobie. Znamy swoje małe rytuały, znamy swoje słabsze i silniejsze strony, potrafimy przewidzieć swoje ruchy, poszczególne reakcje. Wystarczy mały gest, jeden nerwowy tik, westchnienie, mrugnięcie, nic nadzwyczajnego. Wyjątkiem są myśli, bo tych nie poznamy nigdy. Urywane fragmenty cudzego cierpienia. Chwile odosobnionych radości. Te momenty, z których jesteśmy poniekąd wykluczeni, a które mogą zadecydować o dalszej wspólnej przyszłości.

"Przed końcem zimy" Bernard MacLaverty, przeł. Jarek Westermark
„Przed końcem zimy” Bernard MacLaverty, przeł. Jarek Westermark

Stella i Gerry Gilmore, starsze małżeństwo ze szkockiego Glasgow, wybywa na kilkudniowy wyjazd do Amsterdamu. Oboje muszą odpocząć od lodowatej, przedłużającej się zimy, od rutyny codzienności i paradoksalnie od siebie samych, ciągle na okrągło w tej samej niezmiennej przestrzeni. Stella jest już zmęczona podtrzymywaniem pozorów miłości, a Gerry topi swoje smutki i frustracje w alkoholu. Wspólne spacery zimowymi kanałami i rozmowy w amsterdamskich pubach to ostatnia szansa na to, by oboje znów odnaleźli siebie.

Bernard MacLaverty z czułością i delikatnością odmalowuje parę, która zagubiła się gdzieś na drodze życia. Przytłoczeni oczekiwaniami względem siebie nawzajem zapomnieli o małych radościach i o tym, co połączyło ich na początku o czystej, niezobowiązującej miłości. Codzienne obowiązki i poddanie się schematom nie ułatwiły sprawy. W międzyczasie wiele zmieniło się, przekształciło i ewoluowało. Przytrafiły im się rzeczy, o których chcieliby, ale nie potrafią zapomnieć. To pełne przemocy wspomnienia ich rodzinnej Irlandii Północnej jawią się jako spoiwo dla ich związku, jako możliwość, dzięki której będą potrafili zaufać sobie od nowa

Przed końcem zimy to wzruszająca historia dojrzałej miłości, głębokich uczuć dwojga ludzi, których po tych wszystkich spędzonych wspólnie latach łączy więcej niż dzieli. Bernard MacLaverty snuje opowieść o wyzwaniach jakie czekają po drodze, o bolesnych emocjach, jakie pojawią się w trakcie, o przebaczeniu, którym można się podzielić. To niespieszna historia smutku przeżywanego przez dwoje bliskich sobie ludzi, starości, w której wciąż można się odnaleźć i miłości poturbowanej, poobijanej, ale dzięki temu takiej, która gotowa jest przetrwać wszystko.

Piękna proza. Ujmująca w swojej prostocie.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem AGORA. <3

**Zapraszam na filmik!

Komentarze do: “„Przed końcem zimy” Bernard MacLaverty – recenzja PRZEDPREMIEROWA

  1. Andzia napisał(a):

    Bardzo lubię książki, które da się sklasyfikować jako literaturę piękną. Gatunki aż tak do mnie nie przemawiają, ale piękna proza o życiu, ludziach i uczuciach jakie nami rządzą jak najbardziej. 🙂

  2. Nuna napisał(a):

    Właśnie czekałam na książkę o wielkiej, wzruszającej miłości. Na pewno do niej zajrzę. Dzięki za recenzję!

  3. Bartek Natalski napisał(a):

    jestem zaskoczony – pozytywnie. żona mi ją dała, jak skończyłem czytać najnowszy zbiór opowiadań zebranych Lema. Niezwykła proza, zaskakujące poczucie humoru. Warto ją mieć w domu, na dłużej, i przeczytać co jakiś czas – w końcu wszyscy się starzejemy 😉

    • Bombeletta napisał(a):

      To na pewno powieść bardzo uniwersalna, z zaskakującymi wątkami, więc ogromnie cieszę się, że i Tobie się spodobała. 🙂

  4. Hanna R. napisał(a):

    Jestem pod ogromnym wrażeniem – piękna historia dojrzałej miłości, a do tego wspaniały język i rytm prozy. Czytanie jej to była prawdziwa przyjemność – myśle, ze z chęcią do niej wrócę nie tylko w zimowe wieczory.

  5. Oliwia napisał(a):

    Po lekturze tej powieści utwierdzam się w przekonaniu, ze rutyna moźe zabić. Dlatego zawsze trzeba walczyć o to na czym nam zależy i nie ulegac schematom. Dodatkowo czerpać przyjemności i siłe z małych rzeczy, w przypadku głównych bohaterów, niewinnych gestów, ukrytej troski i zacierających się wspomnień. Piękna pozycja o dojrzałeś miłości, ubarwiona opisani Amsterdamu i wieloma wyrazami dźwiękonaśladowczymi, które sprawiają, że czytelnik po prostu wsiąka w ten książkowy świat.

  6. Sylwia napisał(a):

    Powieść zdecydowanie dla każdego. Mnie urzekła postać Sally. Taka żona to skarb. Wyrozumiała, taktowna, wybaczająca. Brakuje nam w tych czasach takich wzorców. Zbyt szybko poddajemy się obliczu problemów i kryzysów.

    • Bombeletta napisał(a):

      Ładnie napisane – bohaterowie dają sobie szansę, nie poddają się. To piękny wzór do naśladowania!

Dodaj komentarz: