„Dwoje dochowa tajemnicy” Karen M. McManus recenzja PATRONACKA

Mała amerykańska mieścina w stanie Vermont, morderstwo sprzed lat i morderca, który powraca, czyli znakomity thriller młodzieżowy, nie tylko dla młodzieży – „Dwoje dochowa tajemnicy” Karen M. McManus, autorki, którą czytelnicy mogą znać z „Jedno z nas kłamie”.

Witajcie w Echo Ridge. Miasteczku, które od ponad dwóch dekad ma równo 4935 mieszkańców. Bez zmian. Miasteczku, w którym siedemnaście lat wcześniej zaginęła młoda dziewczyna. Miasteczku, w którym pięć lat temu ktoś zamordował królową szkolnego balu w miejscowym parku rozrywki. To właśnie do Echo Ridge trafia Ellery i jej brat bliźniak, wysłani na to zimne odludzie Vermontu prosto ze słonecznej Kalifornii. I jakby na zawołanie – ktoś znów zaczyna grozić nastolatkom, ktoś uwziął się na Ellery. Ona natomiast wie, że to z jej rodziną – babcią, ciotką i siostrą – związane są pewne tajemnice i sekrety sprzed lat.

„Witajcie w małej mieścinie. Tutaj jesteś tylko tak dobry, jak najlepszy uczynek twojej rodziny. Lub najgorszy.”

Niewielkie miasteczka na zimnych odludziach, a w nich małe społeczności, które z dziada pradziada pilnują swoich sekretów – to idealne miejsce na opowieść o zbrodni. Zbrodni, która przenika kolejne pokolenia, która powraca i tym samym zmusza bohaterów, by wyciągnęli z zakamarków swoje największe tajemnice. Zbrodni, która nie dzieli nikogo na wiek, na pozycję społeczną, na płeć. Zbrodni, przed którą nie ma tabu. Ona po prostu jest. I szuka kolejnej ofiary.

„Dwoje dochowa tajemnicy” to niby jest powieść dla nastolatków, ale Karen M. McManus zadbała o uniwersalne nuty, które mogą rezonować też u starszych czytelników. Kto pamięta filmy sprzed lat, jak „Krzyk” czy „Koszmar minionego lata”, ten i tutaj odnajdzie podobny dreszczyk emocji, podobne problemy, zbliżoną atmosferę narastającego osaczenia. Książkę czyta się jednym tchem, jak przystało na dobry thriller młodzieżowy. I jak pisałam przy okazji recenzji „Jedno z nas kłamie” – w literaturze stricte młodzieżowej brakuje tytułów z porządnym zbrodniczym pazurem, które potrafią utrzymać napięcie i tajemnice aż do samego końca, a Karen M. McManus potrafi to robić i wciąż zaskakuje.

Jest lekko, jest małomiasteczkowo, jest morderczo – warto.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Prószyński i Ska. <3

**Zapraszam na film i na KONKURS!

Dodaj komentarz: