Bezsenne Środy: „Upiór Opery” Gaston Leroux – recenzja

Opowieść gotycka, opowieść kryminalna, opowieść romantyczna… Różne oblicza jednej legendarnej historii, która do dzisiaj rozbudza wyobraźnię tak czytelników, jak i widzów – „Upiór Opery” Gastona Leroux.

Przed czytelnikiem iście kryminalna zagadka! Na korytarzach paryskiej Opery, między lożami a garderobami, czai się w ciemności duch, czai się upiór! Baletnice szepczą, że nie ma twarzy, tylko maskę, która przypomina czaszkę. Oczy jak ognie w ciemności i ciało jak szkielet. Czuć jego obecność, czuć jego wzrok, słychać jego głos. Wszyscy o nim wiedzą, nie mówi o nim nikt, bo każdy boi się jego zemsty. Pewnego wieczoru, prosto ze sceny znika młodziutka śpiewaczka Christine Daaé, operowe objawienie o anielskim głosie. Teraz pozostaje jedynie zejść w czeluść podziemi, prosto do piekielnego labiryntu, by tam poznać prawdziwe oblicze Upiora.

przeł. Andrzej Wiśniewski

A jaki jest ten oryginalny Upiór, którego odmalował w swojej powieści Gaston Leroux? Z pewnością daleko mu do portretów jakie serwuje mu popkultura w ostatnich latach. Twórcy wyczuli moment, by opowieść Leroux wtłoczyć w ramy schematu, który tak dobrze znamy z baśni o „Pięknej i Bestii”. Z potwora o zbrodniczych skłonnościach Upiór stał się skrzywdzonym przystojniakiem, którego można ujarzmić. Towarzyszy mu aura tych biedaków typu Quasimodo czy Człowiek Śmiechu z powieści Victora Hugo, ale w odróżnieniu od nich, Upiór góruje nad nimi swoją męskością i siłą. Powieść Gastona Leroux obala te schematy. Jego upiór to odrażający, zdeformowany i bardzo biedny człowiek, którego można pokochać tylko jako głos w ciemności i jako obietnicę czegoś zakazanego. Można się nim wzruszać, ale przede wszystkim należy się go bać, bo po latach izolacji i czajenia się w podziemiach – popadł w szaleństwo i niezdrową obsesję.

Obsesję na punkcie młodziutkiej śpiewaczki operowej Christine Daaé. Łatwo o niej zapomnieć, gdy czytelnik krąży po korytarzach paryskiej Opery, a to przecież jej cichy dramat obserwujemy. Gaston Leroux ukrywa ją sprytnie między słowami. Postać Christine wybrzmiewa jak echo i nie pozwala o sobie zapomnieć. Nagle widać jak na dłoni w jak okrutnym postawiono ją położeniu, między dwoma niemożliwymi wyborami, czyli między Scyllą a Charybdą.

Z jednej strony wicehrabia de Chagny, czyli uroczy młodzieniec o nieskalanej twarzy, bogaty i wpływowy, który co prawda obsypie dziewczynę diamentami i pocałunkami, ale który odbierze jej to, co ona kocha najbardziej, czyli muzykę. W końcu wicehrabinie nie wypada być śpiewaczką operową. To nie przystoi. Z drugiej strony Anioł Muzyki, tytułowy Upiór, który powoli z figury ojca i opiekuna pragnie przekształcić się w kochanka nocy. Co prawda dzięki niemu dziewczyna spełni swoje marzenie, zostanie primadonną w paryskiej operze, ale co z tego? Każdej nocy nawiedzać będzie ją ogarnięty obsesją potwór o twarzy jak maska śmierci, szalony i spragniony tak Christine, jak zemsty na wszystkich wokół.

Tym samym, Christine okazała się być młodą kobietą swojej epoki, uwikłaną w społeczne konwenanse, której dalsze życie zależy w głównej mierze od dwóch mężczyzn. Życie, które dopiero miało rozkwitnąć, a ono już przecieka jej przez palce.

Nietrudno zauważyć, że powieść Gastona Leroux przesycona jest symbolami, metaforami, naznaczona dwuznacznością i freudowskimi niemal skojarzeniami. Aż prosi się o interpretacje i nadinterpretacje. Otwiera mnóstwo fascynujących ścieżek i wciąga czytelnika w swoją grę. To powieść niejednoznaczna, trudna do zaklasyfikowania, bo na każdym kroku puszcza oko w stronę czytelnika. A chociaż posiada element gotycki, mroczny, naznaczony grozą, to jednak daleko „Upiorowi Opery” do typowej bezsennej lektury.

A co jeśli już na pamięć znamy musical, a w głowie kołaczą wszystkie ekranizacje? Nic nie szkodzi. „Upiór Opery” Gastona Leroux, okraszony zjawiskowymi ilustracjami Anne Bachelier od Wydawnictwa Vesper, raz jeszcze zaskoczy czytelnika, oczaruje i porwie prosto w piekielne podziemia paryskiej Opery. Warto!

Dzisiaj nie zmrużę oka, bo słyszę głos płynący zza luster…

O.

*Zapraszam na film i na KONKURS!

Komentarze do: “Bezsenne Środy: „Upiór Opery” Gaston Leroux – recenzja

Dodaj komentarz: