„Moja rodzina i inne zwierzęta” i „Moje ptaki, zwierzaki i krewni” Gerald Durrell – recenzja

Kto pamięta zaskakującą rodzinkę ekscentryków, która swojego czasu narobiła sporego zamieszania na greckiej wyspie Korfu? Durrellowie powracają w klasycznych już, bestsellerowych autobiograficznych opowieściach pióra Geralda Durrella, czyli „Moja rodzina i inne zwierzęta” oraz „Moje ptaki, zwierzaki i krewni”, które rozpoczynają Trylogię z Korfu.

Historia Durrellów zaczyna się jak każda historia bogatej rodziny Brytyjczyków, czyli w kolonialnych Indiach. To stąd pochodzili wszyscy Durrellowie oraz ich pokaźne majątki i wyjątkowe inwestycje, to tutaj urodziły się ich dzieci, ale to tutaj także spotkała ich największa tragedia, czyli utrata ojca. Zdesperowana matka z gromadką rozpieszczonych dzieciaków postanawia wyjechać zarówno dla dobra swojej pozycji, jak i dla dobra podupadającego zdrowia. I tak po kilku perturbacjach trafiają na grecką wyspę Korfu. A tam czeka ich przygoda życia, bajeczny świat bez barier, eklektyczna i ekscentryczna oaza, która odgradza ich od reszty świata.

Ich dziwaczne, zaskakujące losy tym razem poznajemy dzięki najmłodszemu członkowi rodu, czyli Geraldowi. Ach, ci Durrellowie! Te beztroskie lekkoduchy, ekscentryczna rodzinka marzycieli, błękitnych ptaków, lekko oderwanych od prawdziwego szarego życia i rzeczywistości zwykłych śmiertelników. Po lekturze „Mojej rodziny i innych zwierząt” oraz „Moich ptaków, zwierzaków i i krewnych” nic się nie zmieniło! Barwni, niemal przerysowani stanowią niemal szablonowy obraz rozpieszczonych Brytyjczyków z wyższych sfer, którzy swoje długie wolne godziny spędzają na beztrosce i nicnierobieniu. Na Korfu przeżywają najpiękniejszy czas swojego życia pełen przezabawnych perypetii, intrygujących spotkań, wypełniony lekturami, spacerami i bacznemu obserwowaniu przyrody. To właśnie przyrodzie i zwierzętom w szczególności Gerald Durrell poświęca wiele stron swoich opowieści, bo to na Korfu złapał właśnie przyrodniczego bakcyla i zrozumiał, czym chciałby zająć się w swoim dorosłym życiu.

Ale Trylogia z Korfu to także pocztówka ze świata, który przeminął i zniknął niemal całkowicie wraz z końcem II Wojny Światowej. Między kartami można poczuć można ducha nostalgii, tej snującej się między słowami melancholii. Gerald Durrell spisuje swoje dziecięcej wspomnienia z perspektywy czasu, już po wojnie, która ten ich bezpieczny, baśniowy świat obróciła w pył. Powraca na Korfu, by pokazać ten niewyobrażalny już rodzinny azyl, pełen radości, śmiechu i spontanicznych wybryków. W tamtych latach, młodym Durrellom wydaje się, że wszystko jest możliwe, że świat jest otwarty i beztroski, tak jak otwarci i beztroscy są oni sami. Czytelnik trochę im zazdrości, ale przede wszystkim zaraża się ich entuzjazmem, przepada w tych wspomnieniach wiecznych wakacji, wakacji, które trwały przecież kilka tak szczęśliwych lat.

Kto chciałby na moment zniknąć, przenieść się w lepszy, piękniejszy czas sprzed katastrofy, to niech pozwoli się porwać Geraldowi Durrellowi i jego rodzinie. Przy lekturze „Mojej rodziny i innych zwierząt” i „Moich ptaków, zwierzaków i krewnych” spędzi piękny czas, radosny czas i na chwilę zapomni o wszelkich smutkach.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Oficyną Wydawniczą Noir Sur Blanc.

**Zapraszam na film!

Dodaj komentarz: