Bezsenne Środy: „Biały Słoń” Jacek Piekiełko – recenzja PATRONACKA

W Bezsenną Środę powieść iście intrygująca – połączenie kryminału, dreszczowca i powieści grozy w jednym, czyli „Biały Słoń” Jacka Piekiełko.

Ta opowieść zaczyna się wigilijną porą 1938 roku, w obserwatorium astronomiczno-meteorologicznym na górze Pop Iwana pośród Karpat Wschodnich, gdy tajemniczym nieznanym gościem podczas wieczerzy zostaje… wilk. Niemal osiemdziesiąt lat później tamte wydarzenia znajdują swoje odbicie w tajemniczej sprawie zabójstwa, w którym ofiara zostaje ustylizowana na legendarne dzieło Rembrandta.  Śledztwo przejmuje komisarz do zadań specjalnych, niejaki Horst Gedorf, który specjalizuje się w makabrycznych zbrodniach, które posiadają… drugie dno. Wkrótce tropy zaprowadzą go na Huculszczyznę, prosto w pazury zła, którego nikt by się nie spodziewał.

W świat „Białego Słonia”, prosto w odmęty szaleństwa, zbrodni i pradawnych wierzeń, czytelnik zanurza się z narastającą fascynacją. Jacek Piekiełko sprawnie łączy gatunki, miesza i miksuje ze sobą rasowy kryminał, dreszczowiec i powieść grozy z elementami nadnaturalnymi, by stworzyć atmosferę niezrozumiałej tajemnicy. To, co niedopowiedziane, niepojęte i niezrozumiałe stanowi tu rozwiązanie zagadki, jednak, by dotrzeć do celu trzeba jak najbardziej tradycyjnych metod śledczych. Te dwie niby wykluczające się formuły paradoksalnie świetnie ze sobą współgrają i uzupełniają się, tworząc niestandardową opowieść z mrocznym, pełnym tajemnic finałem.

Jacek Piekiełko nie sili się na nawiązania, nie próbuje nikogo naśladować. W „Białym Słoniu” stworzył całkowicie swoją, unikatową opowieść, w wyjątkowej, malowniczej lokalizacji, snując własną historię, pełną legend i niepojętych tradycji, o których chcemy dowiedzieć się więcej, o których chcemy czytać częściej. Można jedynie liczyć na to, że „Biały Słoń” to jedynie początek przygody z Horstem Gedorfem i Jacek Piekiełko wkrótce powróci do tej silnej, nietuzinkowej postaci, które nie odwróci się przed niczym, nawet, narażając swoje życie.

„Biały słoń” ma szansę pochłonąć bez reszty nie tylko wielbicieli kryminałów, czy rasowych thrillerów, ale miłośników grozy, legend, folkloru i bezsennych nocy również. A dzięki kryminalnej formie kryje w sobie ten uniwersalny sznyt, który pozwoli mam nadzieję przebić się autorowi dalej i trafić do szerokiego grona czytelników!

Dzisiaj nie zmrużę oka, bo tajemnicze wycie rozlega się pośród skał.

O.

*Zapraszam na film!

Komentarz do: “Bezsenne Środy: „Biały Słoń” Jacek Piekiełko – recenzja PATRONACKA

Dodaj komentarz: