„Wiwisekcja zbrodni” Andrzej Janikowski – recenzja

Andrzej Janikowski debiutuje swoją „Wiwisekcją zbrodni”, by udowodnić to, o czym wiedzą wszyscy Czytelnicy Wielkiego Buka – Polska kryminałem stoi!

W jednym z wrocławskich parków policja odkrywa zwłoki mężczyzny rozpięte na drewnianym krzyżu na wzór religijnych ofiar. Podkomisarz Roman Sadowski, obserwując pierwsze znaki modus operandi mordercy, domyśla się, że to dopiero początek i nie myli się. Pojawiają się kolejne okaleczone ciała, a motyw religijny zbrodni powoli rozmywa się, ukazując o wiele bardziej skomplikowany motyw mordercy. Sadowski niczym wytrawny szachista próbuje przewidywać jego kroki, rozkłada zbrodnie na czynniki pierwsze, by przeniknąć do umysłu zwyrodnialca. A trup ściele się gęsto…

Andrzej Janikowski zaskakuje tak, jak tylko potrafią zaskakiwać mnie polscy twórcy literatury gatunkowej. W końcu – ilu pisarzy kryminałów, tyle też nietuzinkowych spojrzeń na zbrodnię! „Wiwisekcja zbrodni” korzysta ze znanych dobrze tropów, powiela wszystkie odpowiednie klisze, a mimo wszystko wciąż potrafi się wyróżnić intrygującym stylem i perfekcyjnym potraktowaniem motywu tzw. czerwonego śledzia. Co to znaczy? Andrzej Janikowski sprytnie podsuwa czytelnikowi fałszywe tropy, prowadzi na manowce, by z wyczuciem i zamysłem odwrócić sytuację i pokazać, że nic nie jest tak proste, jak z początku mogło się wydawać. Warto zwrócić uwagę również na samego podkomisarza Romana Sadowskiego, niedoszłego kleryka, który potrafi zanurzyć się w rozważaniach i przemyśleniach na długie minuty.  Czasami odpływa w swoich myślach, a my razem z nim, by wybudzić się nagle do opisu kolejnej makabrycznej zbrodni – ten kontrast robi tu prawdziwą robotę.

„Wiwisekcja zbrodni” jest rozbudowana, dopracowana pod każdym względem, a sama rozgrywka między policją a mordercą przypomina rozgrywkę szachową, co było z pewnością zamysłem autora. To również oznacza, że dynamika rozkłada się w nieco odmienny sposób, a akcja toczy się w swoim własnym tempie, krok po kroku, unikając pędu na łeb na szyję. Ciekawa jestem, czy właśnie tym tropem pójdzie Andrzej Janikowski w przyszłości, a ja z przyjemnością będę śledzić jego twórczość.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem LIRA.

**Zapraszam na film i na KONKURS!

Dodaj komentarz: