- To po moich rodzicach odziedziczyłam bezwarunkową miłość do książek, literatury i czytania w ogóle. Od najwcześniejszych lat Mama z Tatą podrzucali mi co smaczniejsze kąski i kształtowali mój literacki gust. W ten sposób, już w wieku kilku lat wielbiłam Muminki, baśnie Braci Grimm (ulubiona to do dzisiaj „Jednooczka, Dwuoczka i Trójoczka”), a razem z Tatą na głos cytowaliśmy pierwsze zdania „Szczęśliwego Księcia” Oscara Wilde’a. 🙂
- Jestem mistrzynią planowania. Planuję wszystko, więc siłą rzeczy także kolejne lektury i kolejne wpisy. Często sto lat do przodu; np. obecnie mam 20 bukowych tytułów już wyczekujących w kolejce (poza listą tych obowiązkowych do przeczytania w ogóle). No i wpisy poukładane też 😀
- Nieistotna jest dla mnie forma. Nieważne czy to audiobook, ebook, czy tradycyjna papierowa książka – liczy się wyłącznie opowieść.
- Uwielbiam zakładki do książek. Zbieram od lat, nie nałogowo, ale małą kolekcję już mam i wielbię je bardzo.
- Nie pożyczam książek. Albo nie. Inaczej – pożyczam. Ale tylko jednej osobie (poza rodzinnymi wymianami) – mojej zaufanej Goshi, która książki wielbi i szanuje tak jak ja. Zbyt wiele buków nie wróciło do nas z okolicznych wojaży niestety, nie udało mi się ich odzyskać, więc zaufanie prysło raz dwa.
- Gdybym nagle, ni stąd ni zowąd, musiała przenosić się na bezludną wyspę, a miałabym wybrać TYLKO jedną książkę, to byłoby to „Sto lat samotności” Gabriela García Márqueza. To mój pierwszy naprawdę bardzo, bardzo Duży Buk, do którego wracam co kilka lat, a który zainspirował mnie do stworzenia tego bloga.
- Czytam wszędzie, gdzie tylko się da. Zawsze jest przy mnie chociaż jedna książka, która mogę nadgryźć w wolnej chwili np. w kolejce w banku, u fryzjera, czy przy rodzinnym obiedzie 😉
- Mogłabym nosić koszulkę z napisem: „Czytam. Nie przeszkadzać.” – gdy ktoś przerywa mi lekturę na zwyczajne pogaduchy, zamieniam się w Królową Śniegu, Lodu i Chłodu. Ewentualnie w Białą Czarownicę i odwracam uwagę takiej gaduły jakimś rachatłukum.
- Zawsze analizuję i przeszukuję treść danej książki w poszukiwaniu jednego, konkretnego zagadnienia.
- Uwielbiam nadinterpretować, co zdarza mi się dość często.
- Mam słabość do dzieł Markiza de Sade. Jakoś tak wszyło dziwnie, że w ogóle mam słabość do literatury krwawej, gore, pełnej flaków i przemocy i nie mam na to wytłumaczenia (chociaż to pewnie wina tych Braci Grimm i Wilde’a) 😉
- Jestem czytelniczką wielojęzyczną – czytam po polsku, angielsku, francusku i po hiszpańsku (niestety w tym ostatnim wyjątkowo rzadko), co daje mi kupę radochy i otwiera mnóstwo możliwości pożerania różnorakich historii.
Bo warto czytać.
O.
A na zakończenie selfie-shelfie, czyli kawałek biblioteczki, aktualnie czytany buk i ja i pozdrowienia dla Was 😀