Trzecia odsłona blogowej zabawy, ale to wszystko dlatego, bo zaprosiła mnie teraz do niej pewna wspaniała Owca, a jak owce meczą, beczą i zadają tak prześwietne pytania (sami zobaczycie), to ja muszę odpowiedzieć! Bo Owcy się nie odmawia, tak tylko zaznaczę.
Pytania są żartobliwe i zabawne, ale nikogo specjalnie nie nominuję, ani nie wzywam – możecie się spokojnie sami wezwać, jeśli tylko macie na to ochotę 🙂
A ja zaczynam!
Gonią Cię Niemcy! – (dlaczego Niemcy?) – w wyobraźni wiruję przez pastwiska i łąki górskie, jak w „Dźwiękach Muzyki”, a okrutny wróg chce zmieść moją Heidi-sielankę z powierzchni ziemi i przegnać na szarotkowe szczyty…
1. Pierwsza książka, jaką zabierasz z półki przed ucieczką to…?
Jako Heidi zwana dla potrzeb filmowych Mariją, wybiegając zabiorę mój śpiewnik, by później wśród skał wyśpiewywać podbudowujące piosenki.
No i może też „Sto lat samotności” Marqueza – zawsze czeka gotowe, na wyciągnięcie ręki.
2. Będziesz biec w stronę gór, czy raczej w stronę morza?
Chyba z stronę gór – tylko tak rosną szarotki i tam jest Szwajcaria. Albo, bo tak naprawdę to jest tylko jedna opcja – w stronę MORZA. Przez WIELKIE M.
3. Odwracasz się, by sprawdzić, czy są już blisko, czy zaciskasz powieki i po prostu pędzisz?
Jak sprawdzę, to możliwe jest przerażenie, omdlenie i wtedy nici ze Szwajcarii, a jak nie sprawdzę, a oczy będą zaciśnięte, to wbiegnę prosto w skalne otchłanie. – trudny wybór. Trudny bardzo.
4. Uratujesz po drodze jakieś zwierzę? Jeżeli tak, to jakie i dlaczego będzie to owca?
Z owcy może być sweter. Może być mleko i oscypek też może być, a ja oscypki lubię. Może być poduszka, bo owce przytulaśne są bardzo. Może też być dobry kompan na górskie szlaki – owce tak łatwo nie wpadają w przepaście. Ale powiedzmy sobie szczerze, żadna owca nie utrzyma się tak o, bez psa pasterskiego. A ja mam dwa, więc to podwójne szczęście.
Niemcy odpuścili, jest już bezpiecznie i leniwie.– siedzę sobie w ciepłym swetrze, zajadam oscypka, owca pobekuje radośnie, a dwa psy śpią wtulone tuż obok. The hills are alive with the sounds of muuuusic…
5. Chciałabyś spisać kiedyś swoje lub cudze przygody – być może zupełnie zmyślone, ale jednak sygnowane Twoim nazwiskiem?
Bardzo, bardzo marzy mi się godna przygodówka sygnowana moim nazwiskiem. Ja nie przeżywam takich przygód i nawet nie za bardzo bym się na nie pisała, ale w głowie jest kilka nazwisk, które z chęcią ruszyłyby powrzaskując „Ahoj, przygodo!”.
6. Gdy zamykasz oczy i wyobrażasz sobie „spokój”, to co widzisz?
Morze. Morze zimą. Szare niebo. Zamglone słońce. Prawie biały piasek pod nogami. Skruszałą pianę przy brzegu. Drobinki lodu marznące w powietrzu. Cisza.
7. Dokończ: nie wyobrażam sobie leniwej niedzieli bez…?
Drzemki i błogiego zaczytania się.
8. Dostajesz ode mnie jednorazowy wehikuł czasu. I co z nim zrobisz?
Nie zmienię historii, bo wcale nie jest powiedziane, że wyszłoby to komukolwiek na dobre. Nie zmienię swojego życia, bo w tym miejscu, w którym jestem jest mi pysznie, ale… obmyśliłabym sobie spotkanie w przeszłości. Spotkanie literackie oczywiście. Może podejrzałabym Lovecrafta, gdy przerażony spacerował po swoim potwornym mieście? Może Virginię Woolf, jeszcze z czasów Bloomsbury, gdy miała mniej smutków? Może Edgara Allana Poe? Nie wiem, nie wiem… Ale byłoby to na pewno jakieś godne małe spotkanie literackie. Bo nie można być zachłannym.
9. Wodzisz palcem po mapie świata. Zatrzymujesz go. Dlaczego akurat w tym miejscu i gdzie ono jest?
Bardzo możliwe, że mój palec zatrzymałby się na Alasce. To niby jest tak, że fascynują mnie miasta, przestrzeń miejska, dużo światła i pęd ulic, ale… jednocześnie marzy mi się izolacja gdzieś w głuszy, tak żeby się wyciszyć i odpocząć totalnie. A że uwielbiam zimno, śniegi i lodówkę absolutną, to Alaska, dodając fascynację cudownym serialem z przystankiem w tytule, wydaje się idealnym miejscem.
10. Twój wzrok częściej przyciągają okładki w kolorze…?
Czarnym. Białym. Czerwonym i chłodnymi odcieniami niebieskiego. Zazwyczaj to nie kolor zwycięża, a typografia. Chociaż ja w ogóle nie jestem za bardzo okładkowa.
11. Odpowiadasz na te pytania z własnej woli, a za Twoimi plecami wcale nie ma żadnej owcy-ninja z gotowymi do użycia shurikenami, prawda?
Wcale nie ma, nic a nic. Nope. Nope. Nope.
I widzicie sami. Taka Owca wspaniała. Takie fajne pytania. Trochę uśmiechu w leniwą niedzielę. A ja wracam do pisania dla Was i zaczytywania się też. Bo warto czytać.
O.