Jedna z najbardziej oryginalnych i emocjonalnie miażdżących powieści, na które trafiłam w życiu. Brawurowo przetłumaczona na dokładkę. „Mapy naszych spektakularnych ciał” Maddie Mortimer w przekładzie Agnieszki Walulik.
POWRÓT CHOROBY
Wróciło. Choroba. Nowotwór. Rak. Tym razem ostatecznie i nie będzie odwrotu. Lia umrze. Niby wiedziała, że to możliwe. Ale miała plany: ona, jej mąż Harry, dorastająca córka Iris… Teraz muszą pogodzić się z diagnozą. Jako jednostki, jako rodzina. Są jednak sprawy – doświadczenia, wspomnienia i wreszcie doznania – z którymi Lia musi pogodzić się i zmierzyć samodzielnie. Zanim nadejdzie koniec.
JĘZYK CIAŁA
Maddie Mortimer udowadnia, że do opisania cierpienia ciała i choroby potrzeba języka. A do opisania choroby śmiertelnej potrzeba języka, który skupia się na emocjach, na doznaniach, na przeżyciach, których do tej pory słowa nigdy w pełni nie ujmowały. Język stał się tutaj jej polem do popisu. Formy językowe, konstrukcje zdaniowe, całe frazy, pojęcia, struktury. W oryginalne to jedno, ale w przekładzie Agnieszki Walulik – to majstersztyk.
Maddie Mortimer odważyła się oddać głos chorobie, a by oddać jej nieludzką naturę, jej nadludzką moc wykorzystała formy gramatyczne i słowa i skojarzenia, które z chorobą mają niewiele wspólnego. Kolory, piosenki, poezja, obrazy… Nowotwór, guz, potwór wewnątrz ciała Lii, jest niejako narratorem „Naszych spektakularnych ciał”. To odważny głos, który raz jest całkowicie poza Lią, a czasami głęboko wewnątrz Lii. Raz jest melancholijny, raz poetycki, ale często – zabawny, snujący rozważania o ciele z przymrużeniem oka, czarnym humorem śmierci. To historia doświadczeń człowieka zapisanych głęboko w jego ciele. Tkanek i komórek, które noszą w sobie ślady tych, których spotykamy na naszej drodze.
Trudno jest pisać o chorobie w sposób przekonujący. O umieraniu tak, by nie przerazić, a raczej przybliżyć. Maddie Mortimer obserwowała z bliska zmagania z chorobą swojej własnej mamy, w postaciach zaklęła doświadczenia jej bliskich i swoje. „Mapy naszych spektakularnych ciał” bowiem to opowieść o relacjach międzyludzkich. O dojrzewaniu – do dorosłości i do śmierci. O macierzyństwie, które nie kończy się wraz z diagnozą, ale trwa do samego końca. O związkach i o miłości. Wreszcie – o odchodzeniu i pożegnaniach. Nieuchwytności śmierci.
Brawa dla tłumaczki Agnieszki Walulik, która od pierwszego zdania trzyma nas w garści. Za język choroby. Za język ciała. Za język rodziny, która trwa do samego końca.
Maddie Mortimer na długo zostanie w mojej pamięci.
O.
*We współpracy z Wydawnictwem Poznańskim.