Site icon Wielki Buk

„Zanim przekwitną wiśnie” Aly Cha

Bombla_Wiśnie

Japonia. Kraj Kwitnącej Wiśni. Kraina samurajów, gejsz i Yakuzy. A także sushi, jedynych w swoim rodzaju horrorów i mangi. Karaoke, automatów z używaną bielizną i ceremonii parzenia herbaty, niezmiennej od stuleci. Miejsce pełne kontrastów, w którym tradycja co krok napotyka nowoczesność i pęd ku nowościom. Jedyne takie miejsce na ziemi, gdzie małe enklawy i zielone wysepki spokoju toną w morzu neonów. Ogródki zen i szintoistyczne świątynie otoczone wiecznie dudniącą i tętniącą życiem metropolią. Drapacze chmur, dym i smog, a w centrum tego wszystkiego pałac cesarza, który wciąż rządzi tym światem, niezmiennie jak w poprzednich epokach.

To również miejsce niespotykanych paradoksów. Jedno z najbardziej zaludnionych państw na świecie, które wciąż jest w czołówce krajów z największą liczbą samobójstw. Samotność w tłumie, etos mrówczej pracy i poświęcenia, a w zaułkach ubrani w garnitury kloszardzi. Zakaz pornografii i magazynów erotycznych, a wokół hentai odpowiadający każdym, nawet najbardziej zwyrodniałym potrzebom. Starsze panie w kimonach, z tradycyjnie upiętymi kokami mieszają się w tłumie z kolorowymi lolitkami z dzielnicy Harajuku. Wszystko jest płynne, wszystko jest zmienne – nawet ulice i domy, dlatego tak popularne jest rysowanie sobie dokładnych mapek dojazdu w największych miastach.

Japonia to także, a może przede wszystkim miejsce, w którym powstają pełne nostalgii, melancholii i wielkiego smutku opowiadania i powieści. Japońscy protagoniści wyróżniają się na tle literatury światowej, a stylu pisarzy japońskiego pochodzenia nie można pomylić z żadnym innym. Jest prosty, nieskomplikowany, trafiający w sedno ludzkich spraw i życia człowieka. Na swój sposób doskonały, bo nie przytłacza, nie osacza, tylko delikatnie opada na czytelnika i wciąga go w swoje historie.

Dokładnie taka jest debiutancka powieść Aly Cha zatytułowana „Zanim przekwitną wiśnie”. Pewnej mroźnej, zimowej nocy do domu Asako przybywa jej od lat niewidziana córka – Miho. Zniszczona nieudanym życiem, degradującą pracą w dzielnicy rozpusty kobieta postanawia wyjechać do Stanów Zjednoczonych w poszukiwaniu lepszego życia. Jednak by móc podążyć za swoim amerykańskim snem, musi zostawić jedyny ciężar, jaki jej w tym przeszkadza, czyli swoją kilkuletnią córeczkę Yuki. Asako przyjmuje dziewczynkę z otwartymi ramionami, godząc się od razu z nowym stanem rzeczy i z tym, że jej nieznana wnuczka zamieszka z nią na dłużej. W kilka chwil później Miho odchodzi w zimną noc, by już nigdy więcej nie powrócić do domu swojej matki.

Tak rozpoczyna się smutna saga pięciu pokoleń japońskich kobiet z rodu Tanaka, które od lat zmagają się ze swoim przeznaczeniem, a swoista klątwa smutku, samotności i rozpaczy wydaje się tam przechodzić z matki na córkę. W małej rybackiej wiosce, na jednej z wysepek okalających japońskie wybrzeża wielodzietna Chiyo każdego dnia walczy ze swoją najstarszą córką Michiko, faworyzowaną od lat przez ojca. Zazdrość matki o córkę, która przeradza się w zawiść i niechęć, doprowadza do rozłamu rodziny i rodzinnego dramatu. Córka Michiko – Asako – szybko poznaje trud codziennej, fizycznej pracy i nigdy, do końca swoich dni nie nauczy się tego, czego pragnie najbardziej, czyli czytania i pisania. Po latach wielkie nieszczęście i osobista tragedia jej córki Miho wygna młodą dziewczynę z domu, by historia zatoczyła koło i powróciła na próg Asako w postaci małej Yuki.

Aly Cha w piękny sposób pokazuje zmieniającą się rzeczywistość wtedy ciągle nabierającej rozpędu Japonii. Koniec XIX wieku, porażka drugiej wojny światowej,  kryzys, a zaraz potem nagły ekonomiczny boom i napływ kultury zachodu, przede wszystkim Stanów Zjednoczonych, wobec których zapatrzenie japońskiego społeczeństwa trwa do dziś. Konflikt pokoleń, które nie mają szansy na porozumienie się, a rozłam między nimi jest niewyobrażalny. Jednak „Zanim przekwitną wiśnie” to przede wszystkim opowieść o kobietach i napisana z myślą o nich. O matkach i córkach, odwiecznych dylematach ich trudnych, rodzinnych związków, gdzie te same błędy, te same zachowania powielają się, nie ważne ile lat minęło i jaka trwa właśnie epoka. Otwarte zakończenie powieści pozwala nam domyślić się, że taki stan rzeczy będzie trwał nadal, bo trudno jest przecież pokonać przeznaczenie.

Pomimo iż „Zanim przekwitną wiśnie” napisana została w języku niemieckim, z dala od orientalnej wyspy i dawnej ojczyzny rodziny pisarki, to wciąż pozostaje powieścią na wskroś japońską. Fabuła skonstruowana misternie niczym origami, do tego bohaterowie i wątki dopasowane do siebie idealnie jak w ikebanie, tworzą razem minimalistyczną i doskonale dopracowaną kompozycję literacką. Opowieść niezwykle uniwersalną, ale, co trzeba nadmienić, bardzo smutną i dającą do myślenia, bo poruszającą to, o czym trudno powiedzieć na głos.

O.

* Recenzja napisana dla portalu Gildia.pl, która ukazała się 30 września, a którą można przeczytać także TUTAJ.

Exit mobile version