„Przeczuwałem w tym cały świat tajemnic, dziwnych wpływów i zagadkowych cieni, który zgłębić wyrywała się moja dusza. Lubiłem wprawdzie i dawniej opowiadania o czarownikach, wilkołakach i upiorach, ale od czasu jak mnie opętał piaskun, nie było stołu, ściany, szafy, na której bym go nie rysował bezwiednie kredą lub węglem, nadając mu rysy najosobliwsze, a zawsze bardzo straszne.”
Nie jestem pewna, czy znajdą się jeszcze tutaj czytelnicy, którzy przekopując się przez swoje wspomnienia z dzieciństwa odnajdą tam nawiązanie do postaci jaką był Piaskowy Dziadek. Piaskowy Dziadek, z niemieckiego Sandmann, czyli piaskowy człowiek, o którym tu piszę był postacią ze staruśkiej bajki enerdowskiej puszczanej w telewizji. Ludzik ten, uroczy i kochany, opowiadał dzieciom bajkę, by na koniec sypnąć im magicznym piaskiem w oczy, tak aby dzieciaki od razu przeniosły się do krainy snów. Oj, jak bardzo ten poczciwy i przyjazny obraz rozmijał się z ludową wersją tej postaci! Gdybyście tylko wiedzieli kim tak naprawdę był Sandman, w Polsce zwany po prostu Piaskunem! Nie do końca jest pewne, czy od zawsze ta postać niosła za sobą konotacje demoniczne, jednak istnieje pewne opowiadanie z 1817 roku, które wydaje się pokazywać prawdziwe oblicze postaci Piaskuna, stawiając postać „dziadunia” w zupełniej nowym świetle i o wiele mroczniejszej perspektywie. Mowa tutaj o opowiadaniu Ernesta Teodora Amadeusza Hoffmanna, zatytułowane po prostu „Piaskun”.
„–Piaskun? – rzekła – To ty nie wiesz jeszcze, co to za jeden? To taki niegodziwiec, który przychodzi na zawołanie, kiedy dzieci spać iść nie chcę, i rzuca im garściami piasek w oczy, aż dopóki z głowy nie wyjdą; wtedy je pakuje do worka i niesie na księżyc dla swoich dzieci. Te zaś nie wyłażą nigdy z gniazda, i mają jak sowy ogromne dzioby zakrzywione, którymi łapczywie zjadają owe oczy, powydzierane nieposłusznym dzieciom.”
Młody student Nathaniel w listach do przyszłego szwagra i swojej ukochanej wspomina dziwne wspomnienie z dzieciństwa. Otóż, co wieczór jego matka tuż przed snem zwoływała dzieci, by położyły się już do łóżek, bo nadchodzi piaskun. To zawołanie łączyło się zawsze z odgłosem ciężkich kroków na schodach, przyciszonych głosach w gabinecie ojca i niepewnym uczuciem, że coś złego dzieje się wśród ścian. Dlatego też mały Nathaniel zaczaja się raz za zasłoną i staje twarzą w twarz z sekretem ojca – alchemicznymi eksperymentami, jakich dokonuje z pomocą potwornego osobnika, adwokata Coppoli. Gdy wydarza się okrutny wypadek, ojciec Nathaniela ginie, a Coppola znika, po latach wspomnienie zaciera się. Wraca nagle, gdy na drodze studenta pojawia się szkaradny optyk, Koppelius, w mrożący krew w żyłach sposób przypominający mordercę jego ojca. Na dokładkę to spotkanie łączy się z uzyskaniem możliwości podglądania przepięknej córki profesora, Olympii, którą Nathaniel za pomocą lunety otrzymanej od Koppeliusa obserwuje z okna każdego dnia. Jednak coś nienormalnego jest z tą dziewczyną. Jakaś sztywność, sztuczność, niemniej chłopak traci głowę, pomimo ostrzeżeń. Wszystkie wątki wkrótce łączą się obnażając makabryczną prawdę.
„Piaskun” E.T.A. Hoffmanna to dzieło niesamowite. Pełne jest tajemnych odniesień do alchemicznych eksperymentów, do sekretnych pragnień człowieka w tym, by ujarzmić naturę, by nagiąć ją do swoich potrzeb. Postać Piaskuna ma wiele znaczeń (Oczy! Oczy! Oczy!) – umożliwia obserwację (luneta dla Nathaniela), zmusza do podglądactwa (jeszcze w rodzinnym domu), prowokuje przekraczanie granic, by oddać się w szpony szaleństwa. To jest właśnie ta senna kraina Piaskuna – świat wyobrażony, świat zza kotary, w który wpada Nathaniel, gdy poznaje Olympię. Oczy Nathaniela, symbol władzy Piaskuna, stają się nagle spragnione, muszą patrzeć, chociaż nie widzą wcale tego, co tak oczywiste. To opowiadanie jest jak pyszny deser dla literaturoznawcy – można nurkować w nim, taplać się, przewalać i zawsze znajdzie się jakiś wspaniały trop. Uważać jednak trzeba, by nie oddać się władzy Piaskuna, nie wpaść do świata, z którego nie ma już ucieczki.
Dzisiaj nie zmrużę oka, bo boję się OCZU. Tych strasznych OCZU.
O.
*To cudowne opowiadanie znajdziecie zupełnie za darmo, po polsku, do ściągnięcia i zaczytania się na stronie Wolnych Lektur TUTAJ.