Site icon Wielki Buk

BOOKATHON: Wyzwanie 3 „Gra Endera” Orson Scott Card – recenzja

Bombla_GraEndera

Nadszedł czas na trzecie wyzwanie BOOKATHONU, a to oznacza „Książkę z gatunku, po który sięgasz najrzadziej” i z triumfem, dzikim okrzykiem i podskokiem na dokładkę oznajmiam z niemałą ekscytacją, że zostało zaliczone! Pożarłam 325 stron kosmicznych pyszności, bo takim gatunkiem jest dla mnie science fiction. Ach, naiwna ja. Myślałam, że wystarczy już tych galaktyk i obcych w moim już i tak mocno kosmicznych kulturalnym życiu – wielbię seriale, filmy i gry tego gatunku – a tu KLOPS! Bo się zakochałam. Tak. Zakochałam. A moja nowa miłość to „Gra Endera” Orsona Scott Carda.

W czasach pokoju, szczególnie tego, który trwa od dziesięcioleci, odchodzą w cień. Zapomniani, często wyszydzani, wyzywani nawet, jeśli konflikt, który zdążył przeminąć wymagał wielu ofiar. Sądzeni, jeśli przyszło dokonać jednego z ostatecznych poświęceń. Społeczeństwo ich nie lubi. Dystansuje się symbolami i manifestacjami. Znoszą to, bo na tym polega ich praca. Czekają w cieniu. Pokolenie za pokoleniem. Bo kiedy nadejdzie czas wojny zostaną wezwani znowu – by uratować świat, ocalić istnienia, ustabilizować sytuację, zanim będzie za późno. I znowu dostają wolną rękę. Mogą robić co tylko wymyślą, kosztem wszystkich, byle efekt zadowolił, chociażby tymczasowo, większość. Armia. Armia, która wie, gdzie jest jej miejsce. Żołnierze, do których należy jedynie wykonać odpowiedni rozkaz.

O kreowaniu perfekcyjnych żołnierzy, jednostek zdolnych zabijać i dokonywać wyborów, których nikt dokonać nie chce, opowiada niesamowita, mocna i niezwykle współczesna powieść Orsona Scott Carda, ponadczasowy bestseller, czyli „Gra Endera”.

Siedemdziesiąt lat po ostatecznym starciu z obcą rasą zwaną Robalami, Ziemia znowu szykuje się do ataku. Przygotowania do nowej wojny, do starcia, które oznaczać będzie klęskę lub triumf, trwają już od dziesięcioleci. Marynarka Wojenna w tym celu z kolejnych pokoleń rodzących się, genetycznie kreowanych dzieci, próbuje wyłonić tych najlepszych z najlepszych. Jednak przede wszystkim zależy im na jednym – na doskonałym strategu, najdoskonalszym dowódcy, który pewnego dnia poprowadzi siły Ziemi do walki. I zwycięży. Bohaterem i wybrańcem swojej planety ma szansę stać się Ender – Andrew Wiggin – sześcioletni chłopiec o ponadprzeciętnej inteligencji i wybitnych zdolnościach strategicznych. Kiedy trafia do Szkoły Bojowej, zaczyna szkolenie i z początku nie wie jeszcze, że to w nim armia, a za nią ludzkość, pokłada największe nadzieje na zwycięstwo.

Ender już od pierwszej chwili wie, że będzie musiał poświęcić wszystko – całego siebie, by osiągnąć cel. To nie do końca jest jego własny cel, ale nie ma innego wyjścia. Urodził się po to, by podjąć wyzwanie. I w ten sposób Ender z pełną świadomością wchodzi do gry, staje się jej najistotniejszą częścią i największym atutem generałów. Zostanie złamany, zniszczony, znienawidzi siebie, znienawidzi innych i największą bitwę jaką przyjdzie mu stoczyć, to będzie bitwa z własnym sumieniem.

„Gra Endera” Orsona Scott Carda to brutalna opowieść o tworzeniu bezkompromisowego mordercy. Istoty perfekcyjnej, której istnienie tłumaczy wyłącznie czas wojny, czas krwawego konfliktu, gdzie na szali ważą się losy całej ludzkości. Genialne dzieci-żołnierze, cała armia strategów, nie ma być przyszłością planety, ale ma jedynie sprawdzić się w chwili największej próby. Nic więcej. Nic mniej. Ender to wisienka na torcie. Bez skrupułów, bez sumienia. Ale to jedynie pozory, bo jego historia, to opowieść o walce dobra ze złem w jednym, małym człowieku. To także opowieść o wielkim kłamstwie i nienawiści, jaką darzyć można samego siebie.

Kosmos doskonały.

„Ender” nie jest prawdziwym imieniem naszego głównego bohatera. To przezwisko i to przezwisko, które nadane zostało po to, by oznaczyć jego najniższą rolę w rodzinie i społeczeństwie. Ender to ten ostatni, ten Trzeci, a w jego świecie to prawdziwe przekleństwo, o czym Ender przekonuje się na każdym możliwym kroku. Jednak Ender to także ten, który kończy, i w chwili, gdy chłopiec trafia do Szkoły Bojowej,  zwykła ksywka staje się imieniem-symbolem. Oznacza jego misję, jego cel i dlatego to jedyne imię, jakim zwracają się do niego dowódcy. Ender ma zostać wybrańcem i w zasadzie jest już tym wybrańcem – tym który ZAKOŃCZY wojnę z Robalami i ocali Ziemię przed zagładą. Ostatnim i najlepszym z najlepszych.

Po więcej „Gry Endera” koniecznie zajrzyjcie na VLOGA!

A jutro zapraszam Was na śniadanie… 🙂

Bo warto czytać.

O.

Exit mobile version