Pamiętacie wielki dom, w gotyckim stylu, w małym miasteczku odizolowanym od świata, w krainie, która na zawsze już pozostanie symbolem największego horroru, czyli Maine w Stanach Zjednoczonych? Jak by tego było mało miasteczko zwało się Lovecraft, a w nim stał Keyhouse, rezydencja, w której po wielkiej rodzinnej tragedii zamieszkało rodzeństwo – nastoletnia Kinsey, najstarszy Tyler i najmłodszy Bode, wraz z mamą Niną? I jak się okazało, że dom pełen jest tajemniczych kluczy, które przed klucznikami pojawiają się nieskończone możliwości?
Po wspaniałym pierwszym tomie „Locke & Key: Witamy w Lovecraft” (TUTAJ dla przypomnienia) tym razem mam dla Was cztery kolejne tomy tego wspaniałego komiksowego cyklu grozy prosto od Joe Hilla i Gabriela Rodrigueza, czyli LOCKE & KEY: „Łamigłówki”, „Korona cieni”, „Klucze do Królestwa” oraz „Clockworks”.
Tak jak pisałam przy okazji „Witamy w Lovecraft”, czyli pierwszego tomu komiksu, nie bez przyczyny miasteczko zyskało swoją nazwę od Samotnika z Providence, czyli H.P. Lovecrafta, co nie tylko jest hołdem złożonym ojcu weird fiction, ale także zapowiedzią czegoś bardzo pradawnego, starszego od czasu, czegoś z poza przestrzeni, co czai się na bohaterów w zakamarkach Keyhouse i w okolicach. Echo ze studni tym razem przekształca się i przybiera nieco odmienną formę, ale to wciąż kamuflaż, za którym ukrywa swoją pierwotną naturę. Aby łatwiej było temu czemuś przywrócić porządek rzeczy, czyli wpuścić chaos spoza gwiazd i najgłębszych ciemności, przyjmuje postać tego, któremu najłatwiej będzie manipulować naszymi bohaterami.
Tak jak podejrzewałam, Joe Hill kontynuując filozofię swojego ojca, sprawił, że tajemnice domu Keyhouse mogą ukazać się jedynie dzieciom, to znaczy tym, którzy wciąż zachowali swoją niewinność i nie stracili tego elementu magicznego. Podobnie jak u samego Samotnika z Providence, przypuszczać można, że dom otworzyłby swoje drzwi także szaleńcom i artystom, bo ich umysły pozostają plastyczne i nienaznaczone utratą wiary. Ten motyw wiecznej młodości zaczyna wychodzić na prowadzenie im bliżej wielkiego finału. Jest tu coś z Piotrusia Pana (nie tylko cienie na ścianie), tylko ta urocza naiwność, która pozwala unieść się w euforii za pomocą magicznego pyły, ale także wpaść z impetem w odmęty szaleństwa i okrucieństwa tych czających się za kotarą snu i jawy.
Kolejne tomy komiksowej sagi Locke & Key to twisty i zakręty, to rozwiązywanie zagadki domu i tajemnicy kluczy krok po kroku, po malutku, a wszystko to okraszone niesamowitym poczuciem narastającej grozy, która przekrada się do pustych korytarzy. Aby pojąć, co tak naprawdę się dzieje trzeba cofnąć się do przeszłości, do nastoletnich czasów ojca Kinsey, Tylera i Bode’a, gdy wydarzyło się coś, co obudziło echo ze studni i rozkręciło mechanizm domu. Kolejne tryby wchodzą na swoje miejsca, Pojawiają się nowe klucze, jeden za drugim i każdy z nich ma swój cel, każdy klucz jest ważny i potrzebny, ale nie łudźmy się – jest tylko jeden, ten najważniejszy, ten, od którego zależy przyszłość mieszkańców Keyhouse – Klucz Omega i to jego poszukuje echo z ciemności.
Kiedy wróciłam do Lovecraft po kilkumiesięcznej przerwie – nie mogłam się powstrzymać, nie mogłam oderwać – każdy kolejny tom jest lepszy, a kiedy wszystko zaczyna się uzupełniać i wyjaśniać… WOW, tak moi Drodzy – WOW – kto żyw, kto uwielbia przepyszną grozę w pięknej postaci, ten musi poznać serię Joe Hilla – LOCKE & KEY.
Dzisiaj nie zmrużę oka, bo nie wiem dokąd prowadzą te drzwi.
O.
*W Polsce ukazały się jak dotąd cztery tomy cyklu z sześciu i z tego co wiem wszystkie zostaną wydane. Ale… jeśli ktoś nie chce czekać, to polecam Wam ogromnie usługę SCRIBD (comiesięczny abonament wartość ok. 30 zł) daje nieograniczony dostęp do nieskończonej ilości wspaniałych książek i masy genialnych komiksów <3
**A kto wciąż jest uprzedzony i uważa jeszcze, że komiksy i powieści graficzne „są dla dzieci”, ten nie wie o czym mówi i po prostu musi nadrobić zaległości, by zrozumieć, co traci i jak wspaniałe fabuły umykają mu sprzed nosa. 🙂