Jesteśmy Europejczykami. Czy nam się to podoba, czy też nie – należymy do wspólnoty i wspólnie ją tworzymy. Pozostajemy sobą, jesteśmy wyjątkowi, niemniej działamy globalnie i dzielimy się swoimi doświadczeniami z innymi, budując coś większego i lepszego, z czego każdy z nas może czerpać wiedzę i korzyści. Europa to idea, Europa to koncept, nie tylko kontynent wyciągnięty z kontekstu. Kultura, tradycja, historia – wszystko się łączy i uzupełnia, tworzy jedyny w swoim rodzaju obraz, który wciąż ewoluuje i zmienia się, w zależności od tego w jakim kierunku pragniemy iść. Jedno jest pewne – nie da się od Europy uciec, odciąć, bo to nasze wspólne korzenie, dziedzictwo i przeszłość, tym bardziej dzisiaj, gdy stoimy trochę na skraju, niepewni wartości, o które chcemy walczyć, w obliczu zagrożeń, które wszystko mogą zburzyć. Bo Europa to nie tylko to, co dzisiaj, ale także marzenia naszych przodków sprzed lat i rzeczywistość, w której odnaleźć się będą musiały kolejne pokolenia.
O marzeniach i mrzonkach, o europejskiej tożsamości i realistycznych rozwiązaniach polityki europejskiej powstało wiele tekstów polskich pisarzy, ludzi kultury, zebranych w jednej niezwykłej antologii Biblioteki Jedności Europejskiej – „Europejskie wizje polskich pisarzy w XX wieku”. Zebrano tu kilkadziesiąt tekstów polskich twórców, by podkreślić rozwój myśli europejskiej w literaturze minionego stulecia. Fragmenty dzienników, reportaży, listów, przemówień, esejów – to wszystko, by pokazać różnorodność i bogactwo myślenia o Europie. To Europa duchowa, moralna, polityczna, kulturowa i literacka jednocześnie. To przyjaciel i wróg, to symbol zachodniej cywilizacji, która przyniosła zarówno radość, jak rozgoryczenie. Dwoiste spojrzenie, różne teorie, nawoływanie do skrajnego indywidualizmu i równie skrajnej jedności. Wszystko zebrane w jednym tomie, by podsycić ciekawość polskiego czytelnika i niejako przymusić do odpowiedzi na najważniejsze pytanie: czym Europa jest dla nas dzisiaj?
„Jedność Europy, Europy, która się rodzi, nie polega unifikacji; standaryzowany Europejczyk jest synonimem bezwartościowej nudy. Europa jest dlatego Europą, że posiada Niemcy i Francję, że graniczy z Polską i Rosją, że opiera się o Włochy i Hiszpanię, że ma naprzeciwko Afrykę i Amerykę. Nie jest to jakaś wyimaginowana całość, tylko suma pewnych całości. W interesie Europy jest, aby Francuz był Francuzem, a Polak Polakiem, i oprócz tego czuł wspólnotę swoją z całością; aby rozumiał innych.”
Polskie członkostwo w Unii Europejskiej dopiero powoli zaczyna się osadzać. Dopiero godzimy się z myślą, że jesteśmy częścią czegoś większego, istotnego i należącego do zachodniego świata. Wciąż ta Europa napawa nas lękiem, przeraża ogromem różnorodności, ale jednocześnie kusi, bo mamy możliwość wtłoczenia do tego kulturowo-ideowego tygla części naszej Polski i tym samym, samych siebie. W Antologii znajdziemy odpowiedzi na trudniejsze pytania, poglądy osadzone w różnym czasie historycznym, np. nawoływanie do bycia „obywatelami świata” w tekście „Rzymianie wschodu” Juliusza Kadena-Bandrowskiego z 1927 roku, czyli po pierwszej Wielkiej Wojnie, gdy jedność była najpotrzebniejszym marzeniem. Ten temat powraca u Jana Parandowskiego w 1939 roku w haśle, iż „Polska leży nad Morzem Śródziemnym”. Obaj autorzy przypominają jak bardzo nasze ideały należą do ideałów demokratycznych, rzymskich, czerpiących tradycje z najpierwotniejszej kolebki Europy.
Natomiast Witold Gombrowicz w Dziennikach, już po dramatach II wojny światowej pisze by nie tracić czasu na pościg za Europą, bo nigdy Polska tej Europy nie dogoni. Nawołuje do buntu, do demaskowania niedojrzałości idei europejskich, do ukazywania swojej odrębności słowiańskiej na zachodnim tle, do dumy z bycia Polakiem i czerpaniu idei z polskich korzeni, zamiast tych zza naszych granic. Prowadzi wyimaginowaną polemikę z Czesławem Miłoszem i w jedynie sobie znany, cięty sposób demistyfikuje sztuczność zapożyczonego intelektualizmu. Sam Miłosz w „Rodzinnej Europie” podchodzi do tematu globalnie i ze stoickim spokojem, nazywając siebie „wschodnim Europejczykiem”, który wykształcił swój indywidualizm z kulturowego tygla, niemniej za podstawę mając polską kulturę.
Różnorodność tekstów i poglądów płynących z kart Antologii pozwala samemu wyrobić sobie jasny i spójny pogląd na kwestie europejskie, w kontekście historyczno-kulturowym, biorąc jednocześnie pod uwagę poglądy naszych najbardziej światłych umysłów XX wieku. Zachęca ta rozbieżność poglądów, myśl rozrywana na różne strony, miłość i nienawiść, tęsknota i żal wypływające z tych tekstów. Mijają się zaskakujące doświadczenia, wspomnienia, nagle okazuje się, że na postrzeganie Europy oddziałuje wszystko – począwszy od dzieciństwa, przez lata młodości i kształtowania się charakteru, czy miejsce zamieszkania oraz wychowanie. Jak pięknie napisał Zbigniew Herbert w swoich „Wizjach Europy”:
„Pojęcie Europy zawsze było pojęciem chwiejnym i nieprecyzyjnym z tej prostej przyczyny, że nie jest to nazwa kontynentu oblanego morzem, dokładnie zamkniętego w swoich granicach. Natomiast budzi określone skojarzenia i – śmiem przypuszczać – przyspiesza bicie serca.”
Antologia „Europejskie wizje polskich pisarzy w XX wieku” z Biblioteki Jedności Europejskiej tylko udowadnia jak bardzo nic nie zmieniło się od lat i jak wiele wciąż trzeba zrobić, by Europa była tym, czym chcielibyśmy, aby była. Minął niemal wiek od niektórych z tekstów, a pozostały te same bolączki, te same lęki i moc wyzwań, które piętrzą się im bardzie zjednoczona Europa pragnie się rozwijać. Ostatnie wydarzenia nie ułatwiają nam zadania – mnożą się zagrożenia dla wspólnoty, którym nie sposób będzie podołać, jeśli nie zostanie obrany wspólny front i jedna, przewodnia myśl, która będzie prowadzić wszystkie kraju naprzód, nie tylko wybrańców.
Przyszło nam żyć w czasie wielkich przemian i równie wielkich wyborów – czym będziemy w przyszłości? Czy spełni się sen o „zjednoczonych stanach Europy”? Czy przetrwamy kryzys i zdołamy odnaleźć wspólny język tam, gdzie jest to najtrudniejsze? Czas pokaże, czy wszystko okaże się jedynie mrzonką, nierealnym marzeniem, zbyt idealistycznym, by stać się prawdziwym. Jednak musimy pamiętać, idąc za słowami Tymona Terleckiego, by:
„Wytrwać – bo kultur nie zmienia się jak partii politycznych, jak żurnalowych fasonów, jak bielizny. […] Europejczyk pozostaje Europejczykiem pośród tropikalnych dżungli i pod kręgiem arktycznym. Zagrożony lub zwyciężający, przystosowany lub ginący od zielonego uścisku puszczy, od białego uścisku zimna – pozostaje sobą.”
O.
*Tekst powstał we współpracy z Ministerstwem Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej.