Site icon Wielki Buk

TOP 10 KSIĄŻEK NA ZIMĘ

Bombla_TOP10Zima

Moi Drodzy,

Jesienno-zimowe miesiące to zdecydowanie ulubiona pora roku każdego typowego bukoholika. To właśnie wtedy, gdy szybciej zapada zmrok, gdy jest zimno i mokro, lodowato i mroźnie, gdy bębnią deszcze, sypią śniegi, a wiatry wyją i wichry dmą, spełniamy nasze marzenia wyjęte prosto z uroczych obrazków, które przechowujemy w naszej wyobraźni. Otulamy się pledami, chowamy pod kocyki, zakładamy ciepłe skarpety, chwytamy kubek z ulubionym ciepłym smakołykiem w dłoń, a w drugą książki lub tablety i… zanurzamy się w magiczne światy. Czy może być coś piękniejszego dla obsesyjnego czytacza?

A jako że do wiosny mamy jeszcze naprawdę daleko i czuję, że zima dopiero rozkręca się na dobre, to specjalnie dla Was wybrałam:

TOP 10 KSIĄŻEK IDEALNYCH NA ZIMĘ!

Tym razem jednak kierowałam się… grubaśnością 😀 Jak wiecie, zimową porą zachęcam do lektury opasłych tomiszczy, pełnych czytelniczych kalorii, z którymi spędzimy nie jeden wieczór, a które dostarczą nam wszystkich potrzebnych składników odżywczych. I tutaj najlepiej sprawdzą się powieści klasyczne i wszelakie serie – do wyboru, do koloru!

Na miejscu 1:

„Saga Pieśni Lodu i Ognia” George R.R. Martin – bardzo możliwe, że lektura przy dobrych północnych wiatrach przedłuży się Wam do wiosny, biorąc pod uwagę oczywiście, że zima tam wciąż nadchodzi i wszystko może się zdarzyć. Pięć idealnie grubaśnych tomów, moc historycznych nawiązań, a do tego szczypta magii to przepis na bestsellerowe fantasy i nie ma się tu czemu dziwić. Nie pozostaje nic innego jak wyczekiwać „Wichrów zimy”, ale może na początek zadowolimy się szóstym sezonem serialu?

Na miejscu2:

„Pan Lodowego Ogrodu” Jarosław Grzędowicz – sięgając po ten niesamowity cykl należy wziąć pod uwagę, że można obudzić się tydzień później, z wypiekami na twarzy, zastanawiając się jaki jest dzień i jak to wszystko się stało – zaufajcie mi – to właśnie spotkało mnie. Polski autor zaszalał z tak genialną historią, tak genialną wykreował rzeczywistość, stworzył tak doskonałych bohaterów, że kto uwielbia opowieści fantasy po prostu musi sięgnąć. I jest Vuko Drakkainen, a jego trzeba poznać. Do poczytania TUTAJ.

Na miejscu 3:

„Władca Pierścieni” J.R.R. Tolkien – sądzę, że tej trylogii nie muszę nikomu specjalnie rekomendować i wystarczy zaufać setkom tysięcy nerdów na świecie, którzy daliby się pokroić za każde zdanie i każdego bohatera. Nie można nie podziwiać pisarskiego kunsztu Tolkiena, jego językowego majstersztyku i wspaniałego warsztatu. Nie wspominając o wyobraźni, której owoce stały się już na zawsze bazą całego gatunku fantasy.

Na miejscu 4:

Cykl o Harrym Potterze J.K. Rowling – bez Chłopca, który przeżył i bez Sam Wiesz Kogo, to zestawienie w jakiś sposób byłoby niepełne. Większość książkowych maniaków ma już za sobą lekturę, ale jeśli ktoś dopiero zaczyna tę magiczną przygodę, to niech szykuje sobie co najmniej dwa tygodnie wolnego.

Na miejscu 5:

„Igrzyska Śmierci” Suzanne Collins – jedna z najciekawszych trylogii, jakie miałam szansę kiedykolwiek przeczytać i to przede wszystkim dzięki temu, że nacisk fabularny położony jest tutaj na walkę z ustrojem totalitarnym, a wszystkie wątki poboczne pozostają w tle, łącznie z trójkątem miłosnym, który drażni nawet samą bohaterkę. Katniss to prawdziwa wojowniczka, którą wiedzie konkretny cel. Świetna opowieść, nie tylko dla młodzieży. Do poczytania TUTAJ.

Na miejscu 6:

„Przegląd Końca Świata” Mira Grant – trzy tomy postapokaliptycznego zombizmu dla młodszych i starszych czytelników: Feed, Deadline i Blackout. Podstawą fabularną jest tu międzynarodowy spisek, walka o przetrwanie i próba podtrzymywania kontaktu i przekazu informacji za wszelką cenę. Misternie dopracowany świat, wiarygodni bohaterowie i moc zombie, nie tylko dla fanów tego podgatunku grozy. Do poczytania TUTAJ.

Na miejscu 7:

Trylogia „Millennium” Stieg Larsson – trzy tomy pełne okrucieństwa, brutalnych zbrodni, zwyrodnialstwa i zdegenerowania w bezwzględnej Skandynawii, czyli rasowy thriller z północy. I jest niezastąpiona Lisbeth Salander i Mikael Blomkvist, którzy przeprowadzą czytelnika przez ten koszmar. Do poczytania TUTAJ.

Na miejscu 8:

„Łabędzi Śpiew” Robert McCammon – coś dla miłośników horroru postapokaliptycznego, czyli świat po zagładzie chyli się ku ostatecznemu upadkowi. Pozostał jednak ostatni bastion i ostatnia walka, na której staną naprzeciw siebie wyznawcy ostatecznego dobra i ostatecznego zła. Do poczytania TUTAJ.

Na miejscu 9:

„Przeminęło z Wiatrem” Margaret Mitchell – „Bo jutro też jest dzień”, powiedziała Scarlett O’Hara i dała nadzieję wszystkim, że to lepsze jutro może jeszcze nadejść. Monumentalna opowieść rodem z amerykańskiego Południa z Wojną Secesyjną w tle. Jest tu namiętność, jest okrucieństwo, są trudne wybory i miłość – dziwna i okrutna, które nie oszczędza nikogo.

Na miejscu 10:

„Czas Żniw” i „Zakon Mimów” Samantha Shannon – to dwa pierwsze tomy z siedmiotomowego cyklu Czas Żniw. Niezwykle niepokojąca, przejmująca i symboliczna opowieść, która nawiązuje do historii i umiejętnie potrafi połączyć grozę z fantastyką. To kolejna wizja świata opętanego reżimem totalitarnym, spętanego, w kajdanach, obezwładnionego chorą myślą. Doskonale dopracowana i wciągająca historia, która dopiero się rozkręca. Do poczytania TUTAJ.

Dajcie koniecznie znać, jakie Wy grubaśne tytuły polecacie na zimowo-bukowe wieczory!

Życzę Wam samych wspaniałych lektur!

Bo warto czytać.

O.

*Koniecznie zajrzyjcie również na YouTube 🙂 Filmik pojawi się po południu!

Exit mobile version