Spośród wszystkich fikcyjnych, popkulturowych morderców od lat tym najbardziej fascynującym, tym, który mimo mijającego czasu wciąż działa na masową wyobraźnię, pozostaje niepokonany Hannibal-Kanibal, czyli Doktor Hannibal Lecter. Zrodzony z wyobraźni Thomasa Harrisa w 1981 roku w powieści „Czerwony Smok”, jako jeden z nielicznych literackich tworów nie posiada swojego pierwowzoru w rzeczywistym świecie. Doktor Lecter pozostaje wyjątkowy – ułożony, szalenie inteligentny, ideał lekarza-psychiatry, a jednocześnie potworny, nieludzki, zdradliwy. Po prostu zły. Nieczęsto zdarza się, by zło było tak jednoznaczne, skumulowane w jednym człowieku. Przyzwyczailiśmy się do wizji mordercy-ofiary, skrzywdzonej przez los istoty, która nie wybrała swojej ścieżki, ale została jej ona narzucona w okrutny sposób. Thomas Harris udowodnił, że zło może być wyłącznie złem. Nie maską, nie parawanem ani kokonem – zewnętrzną powłoką i samym wnętrzem, których nie wymażą słodkie słówka i zbawienie.
Zło triumfujące, zło potrzebne, by dokonać dobra, zło, któremu nie sposób się oprzeć to idealny portret Hannibala Lectera, bohatera kultowej już powieści idealnie łączącej grozę z thrillerem, czyli „Milczenia Owiec” Thomasa Harrisa.
„Sam stanowię o swoim losie. Nie możecie ograniczyć moich możliwości. Zrezygnowaliście z kryteriów dobra i zła dla behawioryzmu. Założyliście wszystkim moralne pieluszki. Nic nie jest nigdy, według was, czyjąkolwiek winą. Niech pani spojrzy na mnie, pani inspektor. Czy ośmieli się pani powiedzieć, że jestem zły? Czy jestem zły?”
W okrutny sposób giną kolejne kobiety, a ich oskórowane ciała znajdowane są w różnych miejscach Stanów Zjednoczonych. To morderca zwany Buffalo Billem zbiera swoje żniwo i przygotowuje coś specjalnego. Jeszcze tylko kilka ofiar i jego plan się ziści. Początkująca agentka FBI Clarice Starling, protegowana Jacka Crawforda, rusza tropem Buffalo Billa, a w śledztwie ma pomóc jej inny zabójca zamknięty obecnie w zakładzie dla psychicznie chorych. Człowiek-legenda, potwór w ludzkiej skórze – Doktor Hannibal Lecter. Jednak nic nie jest za darmo i kiedy ginie kolejna dziewczyna, tym razem córka pani senator, zaczyna się odliczanie i wyścig z czasem. Czy Clarice uda się namówić Doktora do współpracy i czy zna on tożsamość mordercy?
Z pewnością wielu z Was uśmiechać się będzie na kolejne fortele agentów FBI z agentką Starling na czele, by zdominować Lectera, by oswoić go na swoją modłę. Czytelnicy na całym świecie, już od lat, nawet nieświadomie kibicują temu mordercy-kanibalowi, zachwyceni jego sprytem i wyrafinowaniem. Bo czyż nie zna się na modzie? Na sztuce? Na muzyce? I oczywiście na kulinariach? To nic takiego, że ta jego „zwyczajność doktora”, grzeczność i uprzejmość to jest właśnie maska, nienaturalna i obca dla jego wewnętrznego „ja”. A mimo to, czytelnicy i widzowie pochłaniają te jego kłamstwa jak świeże bułeczki i pozwalają sobie mieszać w głowie w taki sposób, że nawet ten jego kanibalizm zdaje się być uzasadniony.
Zastanawiam się jak intrygująco popkultura poradziła sobie z największym z możliwych tabu i wrzuciła je pod strzechy, niby przypadkiem, ale jednocześnie tak, że nic już nas nie zdziwi. W ten sposób Buffalo Bill to zwyrodnialec, zboczeniec i OBCY – ten, którego należy się bać, a Doktor Lecter to niemal dobra dusza, po prostu o specyficznych gustach. Oswojony diabeł w naszych umysłach. I tak największe zło – najczystsze i rafinowane – hipnotyzuje swoje otoczenie, tak jak Clarice Starling, która nigdy nie otrząsnęła się z chorej fascynacji.
„Milczenie Owiec” Thomasa Harrisa to thriller perfekcyjny, który zostawia po sobie niezmywalne piętno.
Dzisiaj nie zmrużę oka, bo owieczki jeszcze nie zamilkły.
O.
*Po więcej Doktora Lectera, Buffalo Billa i agentki Starling koniecznie zajrzyjcie na vloga!
**A kto ciekawy „Czerwonego Smoka” ten znajdzie moją recenzję TUTAJ.