Moi Drodzy,
Bywają takie dni pełne pracy, nauki, codziennych obowiązków, które mogą przecież przytłoczyć każdego. Kiedy potrzebujemy ucieczki, kiedy musimy się oderwać, jednak wcale nie mamy ochotę na jakąkolwiek nową lekturę, tylko na książkę, która ukoi nas i pozwoli się zrelaksować. Na buka, dzięki któremu na chwilę zapomnimy o wszystkim, a w jego treści znajdziemy ten oddech, którego tak potrzebowaliśmy. Bez stresów, bez zaskoczeń, czyli lekturę, którą już znamy, a która da nam poczucie absolutnego komfortu i wewnętrznego zadowolenia.
Sama mam kilka takich lektur sprawdzonych zawsze, na każdy dzień, na każdą porę roku – książki, do których mogę wracać w nieskończoność, a które nigdy mnie jeszcze nie zawiodły.
Specjalnie dla Was #COMFORT BOOKS TAG, do którego zaprosiła mnie Ania z bloga Wstaw Tytuł (obowiązkowo odwiedzić Anię!) <3
„Szklany Klosz” Sylwia Plath – to powieść, która towarzyszy mi od moich nastoletnich lat do dzisiaj, książka, z którą dorastałam, z którą dojrzewałam, w której czasami odnajdowałam cząstki siebie, a czasami nie (w zależności od roku). Wracam do niej niemal w każde wakacje i pomimo płynącej z niej melancholii, pomimo nostalgii, pomimo smutku jest dla mnie jak literacka kotwica, dzięki której odnajduję równowagę.
„Książka Kucharska Rodziny Soprano” – kiedy myślę o komforcie, kiedy myślę o dobrym samopoczuciu, to od razu nasuwa mi się na myśl jedzenie. A jak jedzenie, to moje najulubieńsze, w stylu italian Jersey, czyli ziti, manicotti, albo pieczony w cytrynie kurczak. A to wszystko za sprawą serialu „Rodzina Soprano”, który uwielbiam, który pokochałam, tak jak ich kuchnię. A w samej książce są nie tylko przepisy, ale ciekawostki, historyjki i użyteczne informacje o gotowaniu. Nigdy mnie nie zawiodła!
„Zima Muminków” Tove Jansson – od najmłodszych lat, od dziecka, przez dorosłość, aż do dzisiaj – Muminki. Sięgam po wszystkie tomy, ale to „Zima Muminków” jest tym, który lubię najbardziej. Cichy, melancholijny, wypełniony snem, igliwiem i śniegową kołderką. Czasami tylko wdziera się smutek, samotność, jak przejmujący chłód Lodowej Pani albo Buki. Ale wtedy warto pomyśleć o śpiącej Rodzinie, chichocie Małej Mi, o Przodku za piecem kaflowym, albo o fajce Too-Tiki i od razu robi się cieplej na sercu.
„Smażone zielone pomidory” Fannie Flagg – połączenie wzruszającej powieści rodem z amerykańskiego Południa i jedzenia? Wchodzę w to w ciemno, bo to jest powieść, które nie tylko porusza serducho, nie tylko wzrusza żołądek, ale przede wszystkim podnosi na duchu. Kobieca, ciepła, taka jak trzeba.
„Jedz, módl się, kochaj” Elizabeth Gilbert – jak dobrze wiecie, to jest moja powieść niczym instant-klasyk. Dobra na wszystko, począwszy od zbolałego serca, przez przepracowanie, przez choróbsko, aż po dołki i melancholie. Kiedy potrzeba szybkiego lekarstwa na poprawę humoru i złapanie wiatru w żagle, to Elizabeth Gilbert jest niezawodna. I co z tego, że dla wielu przereklamowana albo tandetna? Co z tego, że czasami naiwna? Daje mi siłę zawsze, kiedy tego potrzebuję i dlatego jest jedną z najważniejszych książek mojego życia. <3
A jakie są Wasze lektury, dzięki którym czujecie się lepiej, które pozwalają Wam poczuć się zawsze komfortowo? Podzielcie się koniecznie, a ja nominuję dzisiaj do tego TAG-u Blankę ze Stalowej Magnolii i Lolantę z Lolanta Czyta. <3
Bo warto czytać.
O.
*Po filmikową wersję #COMFORT BOOK TAG zapraszam na vloga. 🙂