Site icon Wielki Buk

Wywiad z Aurą Xilonen

Moi Drodzy,

W ramach Wielkobukowego cyklu wywiadów przedstawiam Wam prawdziwą, młodziutką gwiazdę literatury prosto z Meksyku, z którą miałam szansę porozmawiać… po hiszpańsku. <3

Przed Wami:

AURA XILONEN

fot. Luis Mauleon

Urodzona w 1995 roku meksykańska pisarka i studentka kinematografii. Debiutowała w 2015 roku powieścią „Jankeski Fajter”, zdobywając prestiżową Nagrodę Literacką im. Mauricio Achar i z miejsca zdobywając serca krytyków na całym świecie.

Olga Kowalska: Jakie jest Twoje najwcześniejsze wspomnienie związane z literaturą?

Aura Xilonen: Moja mama, która czytała mi bajki. Poezję. Opowiadała coś na okrągło, a tym samym gadała także o książkach. Pamiętam również kino. Filmy o Harrym Potterze, dzięki którym zaczęłam czytać o nim książki, kiedy byłam mała. Ogromne i pyszne książki.

Czy masz swoich literackich idoli? Pisarzy, którzy niezmiennie Cię inspirują?

Tak, to Juan Rulfo oraz Cervantes. Myślę, że nadaremnie jest szukać innych tak dobrych pisarzy. Wyłącznie precyzja języka i mnogość opowieści wyznaczają literacki geniusz.

Piszesz scenariusze, studiujesz kinematografię, a Twoja powieść przypomina film jak od Quentina Tarantino czy to przypadek, czy może świadomy wybór konwencji?

Nie. Tarantino nie ma nic wspólnego z moją książką. Dziękuję za porównanie, ale nie znałam go, kiedy ją pisałam. Zaczęłam pisać, kiedy byłam bardzo młoda, a o Tarantino dowiedziałam się dopiero po latach, kiedy rozpoczęłam karierę filmową. Chociaż nadal uważam, że nie ma żadnego podobieństwa, bo u Tarantino pojawia się krew i przemoc, a z mojej powieści emanują miłość i nadzieja.

„Jankeski fajter” to powieść niczym literacko-lingwistyczny eksperyment, Twoje słowa są jak amunicja dla rzeczywistości bardzo brutalne. Czy obawiałaś się reakcji krytyki?

W ogóle nie myślałam o krytyce i do tej pory jest to coś, o co nie dbam. Cieszę się, że większość krytyków pochwaliła moją pracę, ale jest to dla mnie rzecz drugorzędna. Inną sprawą jest to, że nie sądziłam, aby moja powieść była eksperymentem, bo musiałam ją skonstruować tak, a nie inaczej. Nie było innego sposobu, aby ją napisać. To musiało tak być, bo inaczej Liborio, mój bohater, nigdy by się nie narodził.

Właśnie, podobno krytykom trudno było uwierzyć, że powieść napisała kobieta? Czy to prawda?

Nie wiem, jak to jest w innych językach, ale hiszpański jest językiem zmaskulinizowanym. Kobiety uczy się jedynie, że jeśli mamy tysiąc kobiet i jednego mężczyznę, to należy używać zaimka nosotros [my w rodzaju męskim, zaimek uniwersalny], a nie zaimka nosotras [my w rodzaju żeńskim]. Nas kobiety uczy się mówić o sobie jak o mężczyznach. Dlatego myślę, że o wiele łatwiej pisarce jest powołać do życia męskich bohaterów, niż pisarzowi kobiecą postać. Żeńskie bohaterki, które wychodzą spod pióra pisarzy często brzmią fałszywie, jakby niewidzialny gorset uwierał ich pomysły.

Czy możesz zdradzić nad czym teraz pracujesz? Czy piszesz nową powieść, czy pracujesz nad scenariuszem?

Wróciłam z pobytu w Holandii, do której zostałam zaproszona przez Holenderską Fundację Literacką, gdzie zaczęłam pracę nad nową książką, z czego bardzo się cieszę. Pisałam dużo i codziennie. Mam też krótkometrażowe projekty filmowe i teksty, o które poproszono mnie w różnych częściach świata. Właśnie opublikowałam tekst w Holandii, a wkrótce pojawią się inne w Stanach Zjednoczonych.

Na zakończenie, czy masz jedną ukochaną książkę, taką którą uwielbiasz i polecasz innym czytelnikom?

Oczywiście, to mój Jankeski fajter, a potem wszystko inne. 🙂

Dziękuję za Twój czas i za rozmowę!

Poznajcie Liborio, prawdziwego „JANKESKIEGO FAJTERA”! <3 (klik! klik! w zdjęcie – RECENZJA)

O.

*Za możliwość rozmowy z Aurą dziękuję Wydawnictwu ZNAK.

Exit mobile version