Wiem, wiem – do majówki jeszcze prawie tydzień, a ja już przeżywam i planuję
Sami wiecie – rozplanowywanie kolejnych lektur to jedno z moich ulubionych zajęć, a jeśli do tego dorzucić wybieranie najciekawszych pozycji tematycznych specjalnie dla Was, to już w ogóle jest wielka radość na bukowym ryjku. No a poza tym, to znając umiłowanie naszych rodaków do dni wolnych, urlopowania i łączenia sobie świąt różnorakich w jeden wolny od pracy ciąg, to pewnie dla niektórych majówka rozpoczyna się już dzisiaj i będzie trwać jeszcze trochę.
No właśnie. Majówka. Słonko (zazwyczaj, chociaż bywa i deszcz), leżakowanie, grillowanie, spacerowanie i różnorakie cuda urlopowe, z relaksem na czele. A dla mnie najpiękniejszym sposobem spędzania wolnego czasu jest jak zwykle czytanie. W zeszłym roku majówka była totalnie o tematyce wyjazdowej, skupiona przede wszystkim na opowieściach drogi, na idei podróży – kto nie pamięta, ten może zerknąć tutaj klik! klik!.
A w tym roku, specjalnie dla Was, obmyśliłam pięć buków doskonałych na spędzanie czasu w domu, mieście, czy podróży różnorakiej. Podróże raczej symboliczne, oparte na fikcyjnych wspomnieniach, legendach, czy zasłyszanych historiach. Pięknej lektury!
1. „Wendigo” Algernon Blackwood
Coś dla biwakowiczów, wielbicieli leśnej głuszy i namiotów.
Początek XX wieku. Październikowa dzicz kanadyjskich lasów. Mroczne, niepoznane szlaki i ciemne ostępy. Indiańska puszcza, pełna legend. I czterech myśliwych, którzy poszukują miejsca na idealne polowanie. A wśród drzew słychać tajemnicze krzyki i nawoływania. Na ziemi widać tropy, które nie należą do żadnego znanego zwierzęcia. I pierwszy śnieg. Pustka, zimno, samotność w ciemności. Odpowiedź natury. Nadchodzi Wendigo. Więcej do poczytania TUTAJ.
2. „The Flamethrowers” Rachel Kushner
Coś dla mieszczuchów, wielbicieli miast, które nigdy nie śpią.
Lata 70-te XX wieku. Nowy Jork. Stany Zjednoczone. I Reno – młoda dziewczyna u progu życia, która swoje uwielbienie do prędkości, motocykli i wyścigów przekłada na dekadencką sztukę i życie wśród artystycznej śmietanki Wielkiego Jabłka z przystojnym Włochem Sandro Valerą na czele. Jest miłość, jest poszukiwanie siebie, jest kobiecy bunt. A gdzieś w tle europejskie strajki, włoskie bogactwo i polityczne przemiany. O kobiecości. O dziewczęcości. O dorastaniu.
3. „Joyride” Jack Ketchum
Coś dla miłośników podróżowania samochodem i łapania stopa.
Carole ma dość swojego brutalnego, maltretującego ją męża. Nie potrafi się od niego uwolnić. Razem ze swoim kochankiem Lee planują morderstwo doskonałe. I wszystko byłoby idealnie, gdyby nie pewien świadek. Wayne. Ale Wayne wcale nie chce na nich donieść. Nie chce iść na policję. W morderczej parze widzi doskonałych przyszłych przyjaciół. Ludzi, którzy pozwolą mu eksplorować swoją głęboko skrywaną sadystyczną naturę. Wystarczy mały szantaż i cała trójka wyrusza na morderczą przejażdżkę, pozostawiając za sobą ciąg trupów. Dobre i mocne. Oparte na faktach. Ketchum.
4. „Imiona kwiatów i dziewcząt” Elizabeth Gilbert („Pilgrims and other stories”)
Coś dla wielbicieli krótkiej formy i podglądaczy życia.
12 opowiadań. 12 życiowych historii. 12 oderwanych momentów. Migawki. Przelotne spojrzenia. Uchwycone chwile. O poszukiwaniu własnej życiowej drogi. O ratowaniu miłości. O przeszłości. Zwyczajni ludzie. Zwyczajne problemy. Wspomnienia. Myśli. Okruszki. Bez konkretnego czasu. Bez jednolitej przestrzeni. Bez początku i bez końca. Klimatyczne i intrygujące. Pozostawiające pozytywny niedosyt. Na małe chapsy.
5. „Opactwo Northanger” Jane Austen („Northanger Abbey”)
Coś dla leniuchów i spragnionych dreszczyku przeżyć rozmarzonych domatorów.
Stare, mroczne zamczysko. Rodzinne tajemnice. I duchy w opuszczonych komnatach. Wielbicielka klasyki powieści gotyckiej Catherine Morland, zupełnie przypadkiem poznaje rodzeństwo Tilney i zostaje zaproszona do ich domu, tytułowego Opactwa Northanger. Tam, podążając tropem swoich ulubionych bohaterek, doszukuje się potworności, strzeżonych sekretów i popada w gotycką obsesję. Trochę parodia straszności. Trochę klasyczna Jane. I jak zawsze prześwietna.
A Wy macie jakieś sprawdzone, godne majówkowe czytadła? Dzielcie się koniecznie
Bo warto czytać.
O.
“Imiona kwiatów i dziewcząt” polecam równie gorąco!
Dobra na rozbudzenie łaknienia uczuć wszelakich
Serdeczności ślę !
Zgadzam się całkowicie
i Tobie również ślę życzenia pięknej wiosny, pełnej inspiracji do tworzenia tak cudnej poezji <3
Dla mnie majówkowo zawsze sprawdza się Duma i Uprzedzenie oraz ulubione,lekkie i głupawe poradniki :)tak w sam raz dla lekkiej głowy i do herbaty pitej na balkonie:)
Oj tak
Jane w ogóle jest doskonała na wiosnę 
Jane sprawdza się właściwie zawsze: mogę ją czytać w rozpalone popołudnie na plaży i w zimowy wieczór przy gorącej herbacie, i za każdym razem jest równie urzekająca
Całkowita prawda
Wendigo i Ketchum wyglądają na coś co powinno mi przypaść do majowego gustu
Też tak sądzę, bo to mega godność jest
Niezłe propozycje:) Ciekawa jestem Gilbert, bo dotąd czytałam tylko „Jedz, módl się…” i nie trafiło do mnie, ale podejrzewam, że to wypadek przy pracy i coś tam fajnego ta pani musiała napisać;)
A ja mam nadzieję, że do majówki skończę Atkinson i będę mogła wylosować kolejną książkę. Wylosować, bo już wszystkie sposoby rozsądnego wybierania zawodzą, kiedy tyle dobrych rzeczy czeka!
Haha! Losowanie brzmi jak świetna zabawa
Co do Gilbert – polecam bardzo, bardzo „Ludzi z Wysp” i „Botanikę Duszy”
Jej opowiadania w tym tomie są dość specyficzne (bo niedokończone/urwane/takie podglądnięcie bohaterów), ale również piękne 
Akurat mam jakiś kod zniżkowy na „Botanikę”, więc bardzo kusi. A potem kolejny raz będę musiała zgłosić się do Ciebie po refundację, bo mnie na drogę rozrzutności książkowej sprowadzasz;) A teraz wracam do Ursuli na stronę 482 do roku 1940!
Tak tak, ja zaczynam dzisiaj i urlopuję się dwa tygodnie, a jeszcze dziś biegnę do księgarni po zamówione książki i nie tylko:))) Planować wolę nie, bo potem z tych planów nic nie wynika…
Ta majówka ^^ Poczytałoby się więcej, a tu trzeba robić co innego ;( Choć z propozycji wybrałabym dla siebie „Opactwo Northanger”.
No u mnie majówka też niemajówkowa wcale, przed ekranem kompa się szykuje, ale temat musi być
i Jane zdecydowanie jest godna 
To widzę nie tylko ja przy kompie utknę
Jak się jednak na chwilę oderwę mam zamiar czytać „Czerwonego Błazna” Aleksandra Błażejowskiego.
A ja jeszcze nie jestem pewna pierwszej majowej lektury, ale być może będzie to „Gone Girl”
Ciekawe te propozycje na majówkę
Ja nieśmiało planuję sobie „Jej wszystkie życia” Atkinson, między innymi..
Dziękuję
To będziesz mieć piękny majówkowy czas z panią Atkinson
A ja postanowiłam wziąć na tapetę „Bastion” Kinga. Wyczekałam swoje w bibliotece i w końcu mam cegłę – ponad 1300 stron.
Jedna z najlepszych pozycji Kinga
W zeszłym roku czytałam – kawał prześwietnego buka
Czekam na recenzję!
Dla mnie chyba idealny byłby Joyride
podobno ma padać.
Przyznam, że jeszcze nie zdecydowałam co ze sobą wezmę na majówkę, bo jadę do Wrocławia z chłopakiem do znajomych, gdzie dwa dni to odpoczynek i zwiedzanie, a dwa kolejne to turniej lacrosse (bo mój chłopak gra). Ale smucą mnie zapowiedzi pogody
Trzymam kciuki za pogodę dla Ciebie i za świetną zabawę na turnieju lacrosse’a – mega niecodzienny sport!
Nie smutaj – weź coś fajnego do poczytania na wszelki wypadek i parasolkę, to zawsze można usiąść na leżaku, ustawić osłonkę i czytać w deszczu jakby co 
Chyba wezmę coś na „odmóżdżenie” czyli Bridget Jones najnowszą
Tobie również życzę udanej i słonecznej majówki!
Bridget może być faktycznie godna na wolne, leniwe dni
Dziękuję! :*