Site icon Wielki Buk

„Godzina Czarownic” Anne Rice – Recenzja

Bombla_GodzinaCzarownic

Marzenie o nieśmiertelności! Sen, który prowadzi ludzkość od wieków. Kusi filozofów, mami naukowców, hipnotyzuje zwyczajnych ludzi. Inspiruje twórców każdej możliwej dziedziny. Życie wieczne, zakorzenione głęboko w zachodniej kulturze, to cel sam w sobie, który da się osiągnąć, albo poprzez niezachwianą wiarę, albo poprzez postępujące zdobycze medycyny. Pewnego dnia, kiedyś, będziemy niezniszczalni. Apogeum ludzkiej pychy, ikarowy lot, który nie może się dobrze skończyć, a jednak tak bardzo wciąga ta myśl. I nic nie jest przesądzone, bo może gdzieś tam, w mrokach, odmętach czyjegoś umysłu, kształtuje się pomysł, rozwija idea, a obok jest ktoś, kto może pomóc jej osiągnąć upragniony cel – lepszego, nowego człowieka.

„Przekaż jej następujące posłanie, które musisz zapamiętać słowo w słowo. Powiedz jej, by postępowała ostrożnie; że ten, którego posyłam, by był jej posłuszny, czasami czyni dla nas rzeczy, o których sądzi, że ich pragniemy. I dodaj, iż wywodzi on swoje przekonanie o naszych pragnieniach w równym stopniu z przypadkowych myśli, jak ze starannie dobranych słów.”

Zupełnie nieoczekiwanie o pragnieniu nieśmiertelności, o ulepszeniu ludzkiej istoty opowiada pierwszy tom serii o Czarownicach Rodu Mayfair autorstwa Anne Rice, czyli „Godzina Czarownic”. Autorka wprowadza nas w niezwykłą historię, która nie tylko jest historią kobiet o niezwykłych właściwościach i ich towarzyszu, który prowadzi kolejne pokolenia przez wieki, ale przede wszystkim o rodzącej się obsesji, opętaniu myślą i fascynacji możliwością eksperymentu. To historia genialnego umysłu, który staje przed frankensteinowskim wyborem i tak, jak nowy Prometeusz, tak i ona wpada w otchłań starych jak świat pragnień o nadczłowieku. Zaskakuje otoczenie, zupełnie nowe spojrzenie na czarownice i na to, czym czarownica może się stać, gdy posiada specjalistyczne umiejętności. Z pewnością przypomina jednak kim staje się człowiek, któremu dano zupełnie nieludzkie moce.

W Nowym Orleanie, na Pierwszej ulicy, w zacienionym zakątku Garden District stoi dom, stary i zarośnięty, a na ganku siedzi kobieta. Jest bardzo chora, nie odzywa się, nie rusza, od czasu do czasu jednak pojawia się przy niej ktoś, kto zdaje się z wielkim uczuciem nią zajmować – młody, przystojny mężczyzna o staromodnym obliczu. Coś dziwnego jest w tej postaci, coś nie do końca człowieczego. Ta kobieta to Deidre Mayfair, ostatnia dziedziczka z rodu, której czas niebawem dobiegnie końca. A Rowan Mayfair, wybitna neurochirurg nie zdaje sobie sprawy, że jej biologiczna matka umiera i to jej przypadnie fortuna Mayfairów. Dom, uzbierane przez wieki bogactwa i… tajemniczy mężczyzna, którego imię brzmi Lasher, a który, tak jak rodzinne klejnoty, przechodzi z matki na córki w rodzinie Mayfair. Wkrótce Rowan przyjdzie się zmierzyć z nowymi obowiązkami, z dziedzictwem swojego rodu i… siłami ciemności, które zdają się uzupełniać dzieje samej rodziny.

„Godzina Czarownic” Anne Rice to niezwykle obszerna, pod wieloma względami zaskakująca opowieść, która jest nie tylko kroniką dziejów, nie tylko historią rodziny i upadłych kobiet, ale opowieścią o jednej kobiecie, trzynastej z rodu, której przyjdzie zawalczyć o własną duszę. Co ciekawe, ta walka nie rozegra się wcale na poziomie mistyczno-okultystycznym, a czysto naukowym, bo Rowan jest przede wszystkim naukowcem. Jej podstawową motywacją od zawsze było pomagać ludziom i do tego właśnie używała swoich niezwykłych, diagnostycznych mocy, podpartych latami ciężkiej pracy i medycznej specjalizacji. Tam, gdzie jej poprzedniczki zawiodły, bo nie mogły dać nic od siebie, tam dopiero zaczyna się królestwo Rowan. Ten głód wiedzy, to pragnienie eksperymentu, ta pokusa przekroczenia granicy, gdy nie ma nikogo poza własnym sumieniem, aby ocenić obraną ścieżkę. Liczy się jedynie rezultat. I to potrafi wykorzystać Lasher.

A Lasher wie, jak rozgrywać swoje czarownice. W końcu to on je wykreował bo dzięki niemu zyskały władzę. Anne Rice stworzyła niezwykły koncept – niby ducha, niby demona, jakiś byt nie do końca wyjaśniony, który uczy się i rozwija. Nie ma konkretnej postaci, chociaż przyjmuje męską, tak, by odpowiedzieć na pragnienia swoich towarzyszek. Lasher mówi o miłości, o niezgłębionym uczuciu, którym kieruje się przy każdym kroku, ale tylko Rowan zdaje się zauważać, że Lasher nie może kochać. Tylko Rowan, swoim medycznym okiem, z dystansu dostrzega, że postać Lashera to jedynie iluzja i w jego istocie jest coś zupełnie innego, co umknęło wszystkim pozostałym czarownicom Mayfair. I tak jak Lasher nie odpuści Rowan, tak Rowan nie odpuści Lasherowi, dopóki nie pozna prawdy.

„Godzina Czarownic” Anne Rice jest tak szczegółowa, tak pełna magii, okultyzmu i nowoorleańskich czarów, że samo streszczenie podstawowej fabuły zajęłoby wieczność. Jednak najciekawsza zdaje się być ta stara jak świat walka pomiędzy szkiełkiem i okiem a sercem, gdy to, co tajemnicze kusi rozłożeniem na kawałki i poćwiartowaniem, bez względu na konsekwencje. Anne Rice stworzyła boginię, która być może, pewnego dnia, dogoni sen o nieśmiertelności. Aby tego dokonać sprzeda swoją duszę, sprzeda serce, odda ciało i złamie wszelkie możliwe prawa moralności, ale być może pewnego dnia uda jej się zajrzeć na drugą stronę zasłony i pokonać śmierć. Czytelnikowi nie pozostaje nic innego jak dać się oczarować, dać się zahipnotyzować migającym szmaragdowym promieniom i zgłębić historię rodu kobiet Mayfair – czarownic z wyboru, czarownic z konieczności.

O.

*Po więcej „Godziny Czarownic” koniecznie zajrzyjcie na VLOGA, bo czeka tam na Was oficjalne rozpoczęcie Tygodnia Czarownic  na Wielkim Buku 😀

Exit mobile version