Site icon Wielki Buk

„Uczeń architekta” Elif Shafak – recenzja

Bombla_UczeńArchitekta

Istnieją takie opowieści, które muszą zostać odnalezione. Czekają spokojnie ukryte w znakach na niebie i ziemi, schowane w historii, w przeszłości, w mniejszych i większych pomnikach kultury. Czekają latami, czasami całymi wiekami, by w końcu dostrzegł je ktoś, kto będzie dokładnie wiedział, jak je wykorzystać i wyjawić ich tajemnice. Historie o ludziach, o ich sekretach, o klątwach i czarownicach, o miastach wypełnionych po brzegi i bezkresnych oceanach, które mogą na swoich falach przywołać kogoś, kto na zawsze zostanie w sercu potomnych.

Taka właśnie opowieść odnalazła pisarkę Elif Shafak, zupełnie przypadkiem, by odkryć siebie w rycinie przedstawiającej Sulejmana Wspaniałego na tle meczetu Süleymaniye. Tak oto powstała historia wielkiego człowieka, jego sług i miasta, które rosło w potęgę i nieskończone piękno pod jego panowaniem – „Uczeń architekta”.

Melchior Lorck, Portret Sulejmana Wspaniałego, 1559

W małej wiosce w Hindustanie przychodzi na świat niezwykłe zwierzę – biały słoń. Jego opiekunem zostaje dwunastoletni Dżahan, osierocony chłopak, który marzy jedynie o tym, by zemścić się na ojczymie. Jednak przeznaczenie miało dla niego inne plany. Wyjątkowy słoń nazwany Czhotą zostaje uznany za idealny podarunek dla samego sułtana i Dżahan trafia do ogrodów seraju w XVI-wiecznym Stambule, zostając jednym z opiekunów menażerii samego Sulejmana. Wkrótce poznaje architekta, który potrafi tworzyć kamienne cuda, człowieka naznaczonego klątwą. Zrządzenie losu pozwala Dżahanowi zostać jednym z uczniów mistrza i tak zostaje wciągnięty w wir intryg, zawiłych kłamstw i monumentalnych budowli, dzięki którym jego imię pozna cały świat.

Tytułowym architektem jest Mimar Sinan, który za swojego wyjątkowego długiego i legendarnego życia zasłynął z budowy niemal trzystu budowli za panowania trzech różnych sułtanów. Meczety, akwedukty, pałace, mosty, budynki użyteczności publicznej – niemal perfekcyjne w formie, niezwykłe w wykonaniu, zapierające dech w piersi przy bliższym spojrzeniu. Tworzące obraz bogatego, żyjącego pełną piersią miasta, czyli Stambułu. „Uczeń architekta” to tak naprawdę jego historia. Wydawać by się mogło, że to Dżahan jest tutaj głównym bohaterem, jednak on stanowi jedynie punkt odniesienia – tworzy klamrę, dzięki której możemy poznać cały ten drugorzędny świat ludzi podległych sułtanowi. Niby mamy tutaj miłość, niby mamy zakazane uczucie, o które mogło przecież posłużyć za kanwę wspaniałej, wypełnionej bogactwem baśni niczym tej o Aladynie, a jednak uczucie zeszło tutaj na drugi plan. I tak przez narrację Shafak przewijają się opiekunowie zwierząt, eunuchowie, budowniczowie, czołowi architekci, wojenni stratedzy, kupcy, Cyganie, prostytutki, znachorki… i całe rzesze tych, którzy tłoczyli się na krętych, przypominających labirynt uliczkach symbolicznego miasta. To oni są bijącym sercem Stambułu, to oni napędzają słowa, to o nich można słuchać i czytać godzinami.

„Władca zlecił Sinanowi wybudowanie meczetu na cześć swego zmarłego syna. W ulotnym świecie, gdzie wszystko, co trwa dzisiaj, jutro przemija, dar dla ukochanego księcia miał powstać z rzeczy trwałych: marmuru i kamienia.”

Elif Shafak niespiesznie snuje swoją opowieść, meandruje i hipnotyzuje, tak jak przed wiekami swoje niezwykłe historie snuła Szeherezada. Opowieść o mieście, opowieść o Stambule, opowieść o miłości i doli ludzi, którzy poświęcili siebie dla wielkości innych, tak jak poświęcili siebie wielcy architekci Imperium Otomańskiego. „Uczeń architekta” oczarowuje pięknem kreowanych wizji, zaskakuje bogactwem wątków, obrazem, jaki roztacza przed czytelnikiem. Jest w tej opowieści pewna melancholia, tchnienie przeszłości, która przeminęła, piękna, które zniknęło bezpowrotnie, czegoś nieuchwytnego, co przeszło do historii, a zostało jeszcze zachowane w kamieniu. Jeśli tylko posłuchamy, być może zdołamy usłyszeć jeszcze szepty i chichoty haremu, krzyki i śmiechy poganiaczy zwierząt, szczęk ostrzonej broni tuż przed wyprawą na wojnę i cichy głos kornaka, śpiewającego do swojego białego słonia.

W „Uczniu architekta” można zanurzyć się całkowicie i zagubić bez reszty pomiędzy zakurzonymi uliczkami Stambułu, pomiędzy alejkami sułtańskich ogrodów, w opowieści i słowach, którym nie sposób się nie poddać. Wspaniała, wschodnia lektura, jak opowieść Tysiąca i Jednej Nocy, jak ciepły zapach intensywnych przypraw, jak brzęczące bransolety i uśmiech spod przymkniętych powiek.

O.

FABUŁA:

TEMATYKA:

DLA KOGO?

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem ZNAK. <3

**Po więcej opowieści Elif Shafak koniecznie zajrzyjcie na vloga! 

 

Exit mobile version