Ewa Przydryga serwuje swoim czytelnikom prawdziwą emocjonalną jazdę bez trzymanki w najnowszym thrillerze psychologicznym – „Topieliska”.
W ODMĘTACH
Do tamtej chwili życie Poli toczyło się w miarę spokojnie – ukochany mąż, synek, codzienne sprawy. Aż pewnego dnia sen prysł jak bańka mydlana. Wypadek, most, woda, a w niej ciało męża i… zaginione dziecko. Świat Poli rozpada się w szwach. Próbuje jakoś się pozbierać, żyć nadzieją, ale z każdym dniem wychodzą na wierzch brudne sekrety, ukrywane skrzętnie małżeńskie tajemnice. Czego dopuścił się jej mąż i co umknęło Poli?
BRZYTWA TONĄCEGO
Ewa Przydryga od pierwszych stron trzyma wszystkie sznurki w garści, rozrywając swoich czytelników niczym sprytna władczyni marionetek. Idziemy tak, jak nam zagra, tam, gdzie nam wskaże, nie zadajemy pytań, bo przecież niby na bieżąco otrzymujemy odpowiedzi. A jednak, im dalej zanurzamy się w rzeczywistość „Topielisk”, tym bardziej zauważamy, że to świat, który rozmywa się gdzieś na krawędziach, koszmar, który nigdy się nie kończy, a emocje? Te uderzają w nas z każdą kolejną stroną z coraz większą intensywnością, z coraz większym impetem. Pływamy wokół kłamstw, krążymy wokół niewyjaśnionych sennych majaków, przyglądamy się półprawdom i niedopowiedzeniom, których bohaterka chwyta się jak tonący brzytwy.
„Topieliska”to podróż po zdruzgotanym umyśle u boku kobiety pogrążonej w rozpaczy, psychologiczna jazda bez trzymanki. Czyta się zachłannie, z szeroko otwartymi oczami – jest duszno, jest mrocznie, jest tak, że miłośnicy thrillerów psychologicznych będą naprawdę zadowoleni.
O.
* Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem MUZA.
** Zapraszam na film i na KONKURS!