„Życie bez miłości w ogóle się nie liczy.” Takie oto przesłanie płynie z tej pięknej, poruszającej serce powieści „Czterdzieści zasad miłości” Elif Shafak, brytyjskiej pisarki o tureckich korzeniach, której powieści pozostawiają po sobie charakterystyczny posmak, pewną nutę, która sprawia, że poznajemy je już z daleka.
CZTERDZIEŚCI ZASAD MIŁOŚCI
Ella przechodzi życiowy kryzys na wszystkich możliwych frontach. Dobiega czterdziestki, wygodnie rozsiadła się w znanych sobie schematach i robi wszystko, by je utrzymać, nawet za cenę swojego nieszczęścia. Jej dzieci dorastają, zaczynają swoje historie, najstarsza córka dokonuje kontrowersyjnych w oczach matki wyborów. Mąż oddala się od niej, każdego dnia coraz dalej i dalej… Gdy w ręce Elli trafia maszynopis powieści o trzynastowiecznym poecie Rumim, Ella nie wie jeszcze, że to właśnie jego historia odmieni wszystko. I udowodni, że „życie bez miłości w ogóle się nie liczy.”.
ŻYCIE BEZ MIŁOŚCI…
„Wybierz Miłość, Miłość! Gdyż bez słodkiego
Żywota Miłości życie to ciężar – co już pojąłeś.”
Elif Shafak nie bawi się w budowanie iluzji, niczego w swojej historii nie komplikuje. Życie jej bohaterki jest, cóż – wygodne, oswojone, więc tym samym bezpieczne. Nie niesie już za sobą co prawda żadnej większej radości, nie wywołuje ciarek rozkoszy i oczekiwania, ale opiera się na stałych, wyuczonych nawykach. Rodzina rozpada się, brakuje nawet podstawowego zrozumienia, ale przynajmniej śniadanie jest zawsze na stole, przynajmniej mąż wraca na kolację, przynajmniej… Elif Shafak rozbija życie swojej bohaterki w najpiękniejszy możliwy sposób – wrzucając ją w sidła opowieści. Opowieści o legendarnym poecie i o derwiszu, który poszukiwał Boga, by odnaleźć go tam, gdzie zawsze przecież był. Ta opowieść, zaklęta w maszynopisie, jest jak szkatułka, jak mały skarb, jak coś, co sprawia, że na nowo warto szukać sensu życia.
Tym sensem, najgłębszym znaczeniem, tym, co sprawia, że żyjemy naprawdę jest w powieści Elif Shafak miłość. Być może niektórzy uznają te słowa za wyświechtane, tanie nawet, ale… „Czterdzieści zasad miłości” traktuje miłość jako największą możliwą siłę, największą możliwą motywację, największy możliwy dar. To piękne przesłanie, piękne w swojej prostocie.
„Czterdzieści zasad miłości” czytałam z zachłannością i z narastającym wzruszeniem. To przecież opowieść o tym, że opowieści potrafią zmieniać świat, książki potrafią odmieniać człowieka, budować go na nowo. Słowo jest siłą napędową, jest inspiracją i nawet w opowieści o poecie i derwiszu sprzed wieków można odnaleźć niegasnącą mądrość. Warto się dać jej ponieść!
O.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Poznańskim.
**Zapraszam na film i na KONKURS!