Ostatnia kolonia trędowatych w Europie, grecka wyspa i pełna tajemnic rodzinna saga w poruszających powieściach Victorii Hislop – „Wyspa” i „Pewnej sierpniowej nocy”.
OSTATNIA KOLONIA TRĘDOWATYCH
Spinalonga. To niewielka wysepka u malowniczych wybrzeży Krety, na Morzu Egejskim, która od wieków przyciągała swoją uwagę. A to walczyły o nią dwa wielkie imperia, zbudowano tam fort i warownię, by wreszcie jej najdramatyczniejsza historia zaczęła się w XX wieku, dokładnie w 1903 roku, gdy zadecydowano, że na Spinalondze powstanie leprozorium, czyli kolonia trędowatych – ostatnia taka kolonie w Europie.
Przez stulecia trąd, specyficzna choroba skóry, był nieuleczalny, bolesny, doprowadzał do charakterystycznych okaleczeń, wreszcie – śmierci. Chorych izolowano od bliskich, zsyłano do osobnych kolonii, wyrzucano ze społeczności. Na Spinalongę trafiali wszyscy: od rolników i rybaków, po członków zamożnych rodzin, którym zależało, by odizolować swoich bliskich, pozbyć się też z oczu wstydliwego piętna choroby. Z czasem wyspa zaczęła żyć własnym życiem: zbudowano domki, sklepy, szpital i kościół, ludzie pracowali, handlowali, próbowali żyć, po prostu. Zakłada się, że przez lata trafiło tam ok. 3000 osób, mężczyzn, kobiet, dzieci.
Dramat odizolowanej od świata Spinalongi zakończył się w 1957 roku wraz z wynalezieniem skutecznego lekarstwa na trąd. Dzisiaj kolonia jest kolejnym punktem na turystycznej mapie,warto jednak pamiętać o jej okrutnej historii.
PEWNEJ SIERPNIOWEJ NOCY
Pewnej sierpniowej nocy 1957 roku świat mieszkańców kreteńskiego miasteczka Plaka zatrząsł się w posadach. Miejscowa społeczność wstrzymała oddech. To miał być piękny wieczór – po latach wygnania z wyspy Spinalonga, z kolonii trędowatych, ozdrowieńcy wracali do swoich rodzin. Tej jednak sierpniowej nocy doszło do niewyobrażalnej zbrodni. Mąż zabił żonę, rodzina straciła córkę, dziecko straciło matkę, kochanek utracił kochankę… Bliscy do tej pory sobie ludzie rozpierzchli się, uciekli, zamknęli… To wtedy zaczęła się historia małej Sofii, to jej córka zacznie w przyszłości rozwiązywać zagadkę swojej rodziny…
RODZINNE DRAMATY
Kto do tej pory nie miał szansy zapoznać się z „Wyspą” Victorii Hislop, ten może zanurzyć się w „Pewnej sierpniowej nocy” bez przeszkód. Obie powieści są ze sobą ściśle powiązane, jednak jedna uzupełnia drugą i na odwrót. To spójna historia pewnej rodziny, którą łączą wspólne sekrety, zakazana miłość, mała dziewczynka i… dramatyczne dzieje wyspy Spinalonga.
Victoria Hislop w niezwykle wyważony sposób ukazuje losy tej ostatniej kolonii trędowatych w Europie – nie posuwa się do przesady, unika egzaltacji – ból, rozpacz i tęsknota są tutaj niemal namacalne i zwyczajnie prawdziwe w swojej mocy. Nic dziwnego, że autorka otrzymała od prezydenta Grecji w 2020 roku honorowe greckie obywatelstwo nie tylko za promocję współczesnej historii i kultury tego kraju, w tym również historii Spinalongi. Co więcej, Victoria Hislop jest ambasadorką Lepry, organizacji zajmującej się zwalczaniem trądu i budowaniem świadomości wokół tej choroby.
„Wyspa” i „Pewnej sierpniowej nocy” składają się na pełną skrajnych emocji sagę rodzinną, w której piętno choroby, wstyd, świadomość cierpienia przechodzą nieświadomie z pokolenia na pokolenie niczym niewidzialna skaza. Bohaterowie uciekają, odwracają wzrok, życie pędzi na złamanie karku i dopiero przyszłość ukaże potrzebę zjednoczenia oraz konsekwencje pewnych wyborów. A w tle niesamowite krajobrazy Krety, która łączy w sobie wszystko to, czego potrzeba człowiekowi – jak mówi jeden z bohaterów – morze, góry, przestrzenie…
Kto poszukuje wzruszającej, porywającej powieści rodzinnej na tle niezwykłych lokacji, to „Wyspa” i „Pewnej sierpniowej nocy” sprawdzą się idealnie. Z tą opowieścią warto zarwać niejedną sierpniową (i nie tylko) noc!
O.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Albatros.
**Zapraszam na film i na KONKURS!