Historia zaginięcia, historia małżeńskich tajemnic i śledztwa, które prowadzi prosto w odmęty ludzkich tajemnic… Pierwszy tom nowej serii kryminalnej Żywioły Podkarpacia – „Rzeka” Anny Kusiak.
ZEW RZEKI
Niedoświadczona młoda detektyw Dobrochna Machniewicz dostaje wyjątkowe zlecenie. Na prośbę miejscowego rzeszowskiego milionera Pawła Grzędowicza ma zająć się sprawą zaginięcia jego żony Aliny. Alina kilka dni wcześniej zniknęła bez śladu. Ktoś znalazł jej torebkę, ktoś widział ją spacerującą na Wisłokiem, ktoś musi przecież coś wiedzieć, bo takie kobiety jak Alina nie rozpływają się w powietrzu. Wkrótce okaże się, że ta sprawa ma drugie, a nawet trzecie, bardzo grząskie dno.
POŚRÓD TAJEMNIC
„Bo woda to nie tylko życie.
Woda to śmierć.
Życie i śmierć.
Dobro i zło.”
Mam słabość do doskonale napisanej, porządnie skonstruowanej literatury gatunkowej. Do opowieści mrocznych, zagadkowych, z których sączą się brudne tajemnice, rozpaczliwe sekrety. Anna Kusiak bardzo sprawnie połączyła w „Rzece” intrygę stricte kryminalną z domestic thrillerem, w którym to my – czytelnicy – wchodzimy z butami za drzwi sypialni naszych bohaterów. Tym samym, znajdziemy tu tradycyjny motyw śledztwa, próby rozwiązania zagmatwanej coraz bardziej sprawy, ale też elementy dreszczowca małżeńskiego, w którym skrywa się klucz do całego zamieszania.
Nie byłoby jednak serii Żywioły Podkarpacia, gdyby nie ten tytułowy żywioł właśnie. Gdyby nie rzeka. Rzeka w powieści Anny Kusiak to złowieszczy omen, to zapowiedź czegoś, co nadejdzie, to obecność, której kropelki czuje się na plecach przez całą lekturę. Bohaterowie widzą ją, spoglądając przez okna swoich domów, spacerując po bulwarach, chroniąc się przed chłodem. Całości dopełnia przejmująca, przenikająca kości listopadowa aura. Zmrok zapada szybko, mgły ścielą się nisko, człowiek osaczony jest przez zimną aurę wodnej topieli. Od rzeki wszystko się zaczyna, na rzece też wszystko się tutaj kończy.
Miłośnicy gatunku i naszych rodzimych kryminalnych opowieści nie będą mogli oprzeć się „Rzece”. Anna Kusiak sprawnie wciąga nas w wiry opowieści od pierwszych akapitów i trzyma mocno do samego końca. Główna bohaterka – Dobrochna – to jedna z tych postaci, którą chcemy poznać bliżej, chociaż ona na razie trzyma się mocno na dystans. Zdradza tylko tyle, ile musi, ale co jakiś czas odkrywa karty własnych sekretów, które z pewnością będziemy poznawać wraz z kontynuacjami. A fabuła? Fabuła „Rzeki” meandruje, przecina kolejne zakola i zawijasy intrygi, by znaleźć swe ujście w jakże satysfakcjonującym i zaskakującym finale. Autorka zadbała, by nawet wnikliwy czytelnik nie mógł odkryć wszystkich tajemnic, nie mógł przewidzieć wszystkich twistów, jakie czekają go po drodze. Takie kryminały to sama przyjemność lektury.
O.
*We współpracy z Wydawnictwem Kobiece.