Marzenie o nieśmiertelności! Sen, który prowadzi ludzkość od wieków. Kusi filozofów, mami naukowców, hipnotyzuje zwyczajnych ludzi. Inspiruje twórców każdej możliwej dziedziny. Życie wieczne, zakorzenione głęboko w zachodniej kulturze, to cel sam w sobie, który da się osiągnąć, albo poprzez niezachwianą wiarę, albo poprzez postępujące zdobycze medycyny. Pewnego dnia, kiedyś, będziemy niezniszczalni. Apogeum ludzkiej pychy, ikarowy lot, który nie może się dobrze skończyć, a jednak tak bardzo wciąga ta myśl. I nic nie jest przesądzone, bo może gdzieś tam, w mrokach, odmętach czyjegoś umysłu, kształtuje się pomysł, rozwija idea, a obok jest ktoś, kto może pomóc jej osiągnąć upragniony cel – lepszego, nowego człowieka.
Kategoria: Gruby zwierz
Klasyki literatury, opowieści kultowe, wielkie historie
„Fortuna i Namiętności: Klątwa” Małgorzata Gutowska-Adamczyk – Recenzja
Pierwsza połowa XVIII wieku, a dokładnie znaczący rok 1733 w Rzeczypospolitej. Cóż to były za barwne, rozgorączkowane czasy dla naszego kraju! Nagła śmierć króla Augusta II Mocnego wprowadza chaos, a wkrótce o tron zawalczy dwóch przeciwników, stojących po stronie przeciwległych obozów – Stanisław Leszczyński, ulubieniec polskiej szlachty i francuskiego dworu, oraz August III Sas, reprezentant obozu Wiednia i Petersburga, czyli sasko-rosyjskiej strony. Wolna elekcja, której dokonała większość polskiej szlachty, wyniosła na tron Leszczyńskiego i rozpoczęła wojnę o sukcesję polską, bo przeciwnicy nie odpuścili i dokonując własnej, podstępnej wolnej elekcji wybrali Augusta III sukcesorem Augusta II. Przez kraj przeszła wojenna burza, która trwała dwa lata i uderzyła w złotą szlachecką wolność…
„Wiadomość” Tove Jansson – recenzja
Drobne kamyki nad brzegiem srebrzystego morza. Beżowy, prawie biały piasek poprzecinany pasmami zielonkawych wodorostów. Północny wiatr, który dmie prosto w twarz, niezależnie, od której strony spoglądamy na horyzont. Czasami słońce zza mgły, czasami mżawka, czasami płatki śniegu lecące z nieba. I mały detal. Ryba wyrzucona na brzeg. Odcisk stopy. Czarny kamyk pośród bieli. Czerwony szalik wirujący na wietrze. Wokół szum fal, na wodzie kołysze się nieduża łódź, a mewy skrzeczą, wołając na żer. A w sercu upajanie się chwilą zamkniętą niczym w lampie dżina. Mała radość. Niewidzialne szczęście.
„Odłamki” Ismet Prcić – Recenzja
Wojna wybuchła naprawdę. Huk pocisków. Świst zbłąkanych kul. Wybuch moździerzy. Czołgi na ulicach, godziny policyjne i nieprzespane noce spędzane w miejskich schronach. Fragmenty rozszarpanych na strzępy ciał, krwawy pył, dziecięce zwłoki bez kończyn, bez głów. Zbiorowe gwałty, okrucieństwa nie do opisania, palone żywcem całe wioski… Tortury, donosy, poczucie osaczenia. Z dnia na dzień świat staje do góry nogami, słońce zachodzi, a dym osnuwa wszystko. Strach o życie, strach o przetrwanie, strach o godność. Kończące się zapasy, racjonowanie żywności i kolejna dziurka w pasku od spodni. Papierosy z papieru, z liści, z drzewnego pyłu. Gorzkie opary przerażenia. Tłumione dziecięce łkania. Płacz w poduszkę. I niemoc ucieczki. Tak właśnie wygląda wojna.
„Serena” Ron Rash – Recenzja
Simone de Beauvoir mawiała, że nikt nie rodzi się kobietą, ale się nią staje. Kobiecość to proces, to istnienie w społeczności, w ogóle, w środowisku, które tworzy to, kim się jest. Stereotypowa kobieta to słaba, histeryczna istota, której humory bywają przedmiotem żartów, a wyidealizowane pragnienia, podsycane przez „kobiece” czasopisemka i inne „kobiece” elementy kultury, to idiotyzmy, o których należy zapomnieć. To musi być perfekcyjna córka, idealna żona, wyszkolona kochanka i doskonała matka, czyli każda kobieta musi wpisać się w przypisane jej odgórnie role społeczne. Nie bez przyczyny kobieta, która odstaje, która się buntuje zamienia w czarownicę, w amazonkę, symbol pierwotnej mocy z praczasów, która próbuje obalić ustalony porządek. Siła, ambicja, drapieżność niby nie przystają tej stereotypowej kobiecie, a jednak kuszą, bo ta wizja wbrew utartym schematom jest o tyle bardziej fascynująca. Także w tej okrutnej, mrocznej wersji, która niesie za sobą szaleństwo i czystą ciemność.
„Wyspa Łza” Joanna Bator – Recenzja
Świat pełen jest tajemnic, nieodgadnionych chwil zagubionych w czasie, ostatnich momentów życia tych, którzy zaginęli bezpowrotnie. Podobno co roku, na całym świecie, ślad urywa się po milionach ludzi, tak mężczyznach, jak kobietach i dzieciach. Zniknęli czasami tylko na chwilę, by odnaleźć się gdzieś w okolicy, czasami w innym mieście, czy kraju, żywi lub jedynie w postaci swoich martwych ciał, jako makabryczny news dnia. O wielu z nich jednak już nigdy nie usłyszymy. Może czasami pojawi się jakiś trop niepewny, jakaś nowa ścieżka dla detektywa, najczęściej jednak zmyślona, nieprawdziwa, bo wiele tajemnic pozostaje nieodgadnionych.
„Dziecko Śniegu” Eowyn Ivey – Recenzja
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, być może na syberyjskich rubieżach, a na pewno gdzieś na północy, powstała ze śniegu, tęsknoty i nieskończonych pokładów miłości ona – Śnieżynka. Ach, cóż to była za radość! Jakie szczęście zagościło w chacie i w sercach starszych ludzi! Jak ta dziewczynka dokazywała, ile dawała od siebie miłości! Jej dobroć i oddanie nie mogły równać się z niczym innym. Dostrzegali to jej przybrani rodzice, dostrzegali mieszkańcy tych odizolowanych okolic. Ale czas mijał, słońce coraz prędzej i na dłużej wychodziło zza chmur, a ziemia zaczęła się ocieplać. I gdy zima przeminęła na dobre, a ostatni śnieg przeszedł w zapomnienie, tak i Śnieżynka, ku rozpaczy rodziców, rozpuściła się i stopiła w kałuży. Nie miała już szansy powrócić.
„Magiczne Lata” Robert McCammon – Recenzja
Jakże chciałoby się przywołać na powrót magię tych beztroskich, szczęśliwych lat, gdy nic nie liczyło się bardziej niż grupa ukochanych przyjaciół, wiatr we włosach i zabawa do utraty tchu. Ten czas, gdy w lasach czaiły się potwory, jeziora wydawały się oceanami, a drzewa przed domem dżunglą, w której żyły miriady tajemniczych stworzeń. Te momenty, które pozwalały nam wierzyć, że pewnego dnia staniemy się odkrywcami, panami świata, że złapiemy życie za rogi i polecimy hen, daleko naprzód, napędzani siłą naszych marzeń. Potęgo wyobraźni! Zabierz nas na powrót w te idylliczne chwile, które miały trwać wiecznie, a skończyły się tak nagle. Pyk! Popękały jak bańki mydlane i magia rozpłynęła się, a rozpoczęło życie.
„Drach” Szczepan Twardoch – recenzja
Czy to ptak? Czy to latawiec? Czy to smok? Nie, to DRACH! Drach wie. Drach widzi. Drach czuje. Drach to ziemia, słońce, powietrze, którym oddychamy. Obserwuje życie z góry, patrzy i trwa nieprzerwanie. Z dystansu, z oddalenia, bez zbędnych emocji. Jest tym co widzi wyraźnie. Poza czasem, poza określoną przestrzenią, drach jest wszystkim i jest niczym. W jego oczach czas jest płynny, ciągły, wszystko dzieje się jednocześnie. Nie ma przeszłości i nie ma przyszłości. Jest teraz. Jest zawsze. W jego świecie nic nie ma większego znaczenia, a jednak znaczenie ma wszystko. Można być, a można nie być. Nieistotność istnienia w rzeczywistości, w której nie istnieją zbiegi okoliczności. Czas trwa, człowiek rodzi się, żyje, przeżywa rozkosze, cierpienia, boleści, radości, na końcu umiera. Cząsteczki wracają na swoje miejsca, w innych konfiguracjach. Nic nie ucieka, nie ulatnia się i nie zmienia. A z pewnością nie Drach.
„Osobliwy Dom Pani Peregrine” Ransom Riggs – recenzja
Inność. Wyjątkowość. Osobliwość. Cechy, które nigdy, w niemal żadnej epoce nie były w cenie. Tym bardziej gdy mowa tu o dziwności fizycznej, nie postrzeganej jako ekscentryzm z wyboru. Mutacje, ułomności, okaleczenia – ludzie nimi dotknięci nigdy nie mieli łatwego życia. Był jednak taki czas w historii świata, gdy nawet ciemniejszy odcień skóry, inny kolor oczu, większy nos, czy nietypowy kształt czaszki oznaczały szykany i śmierć, a w najlepszym stopniu konieczność ucieczki, utratę bliskich i niewyobrażalne cierpienie. Trzecia Rzesza w hitlerowskim wydaniu była piekłem na ziemi. Rozdzielano całe rodziny, które już nigdy więcej nie miały się spotkać. Ludzie ukrywali się, uciekali, robili wszystko, żeby chociaż ci najmłodsi mieli kiedyś szansę na normalne życie, a raczej na życie w ogóle. Powstawały sierocińce, domy opieki, w których te osamotnione dzieci miały w końcu znaleźć spokój.