BEZSENNE ŚRODY: „A Good Man is Hard to Find” Flannery O’Connor

Bombla_BezsenneAGoodManIsHardToFind
 

“I found out the crime don’t matter. You can do one thing or you can do another, kill a man or take a tire off his car, because sooner or later you’re going to forget what it was you done and just be punished for it.”

Dzisiaj będzie inaczej. Zapomnimy na chwilkę chociaż o duchach, wampirach, demonach i wszelkich paranormalnych istotach. Zapomnimy o nawiedzeniach i potwornościach czających się w ciemności. Zapomnimy o nocy i mroku. Wręcz na przekór zwyczajnej grozie, wyjdziemy na pełne słońce i podziwiać będziemy letnie krajobrazy. Zwrócimy się w kierunku gorącego amerykańskiego Południa, tam gdzie kiedyś, parafrazując słowa Margaret Mitchell, pośród niekończących się bawełnianych pól rozciągała się kraina ostatnich rycerzy i dam. Z tej krainy dzisiaj już pozostały raczej zgliszcza, przerysowane wspomnienia miejsca, którego najtrafniejsze opisy jego prawdziwej natury określa dziwny, niepokojący gatunek zwany Gotykiem Południa.

Czemu niepokojący? Jego podstawową cechą jest zwodzenie, maska, albo filtr nałożony na rzeczywistość. Niby z zewnątrz, z oddali, wszystko wydaje się być normalne, jednak jeśli tylko zmrużyć oczy, podejść bliżej, przyjrzeć się uważniej, czytelnik dojrzy, jak bardzo się mylił. Okrucieństwo, surrealizm, krzywe zwierciadło – groteska – coś złego się dzieje, coś, co wzbudza niepokój i strach. A Królową Gotyku Południa była jedna z najciekawszych amerykańskich autorek XX wieku, nietuzinkowa i tajemnicza Flannery O’Connor, której opowiadanie „A Good Man is Hard To Find” („Trudno o dobrego człowieka”) idealnie ilustruje mroczną stronę południa, a tak naprawdę ciemną stronę człowieka.

Pewna bardzo zaczepna babcia, która niebawem wybiera się z rodziną na wakacje na Florydę, próbuje przekonać swojego syna, by tym razem zmienili kierunek wyprawy i w zamian odwiedzili jej dawne kąty gdzieś na starych plantacjach Tennessee. Za powód zmiany wskazuje artykuł, w którym mowa o pewnym przestępcy zwanym Misfit, który wraz z dwoma innymi zbiegami z więzienia ucieka właśnie na południe, w stronę Florydy i lepiej nie kusić losu. W dniu wyjazdu babcia, jak na prawdziwą południową „damę” i prawie prawie belle przystało, pomimo tłoku w przepełnionym samochodzie ładuje na dokładkę swojego kota i wkłada strojny kapelusz, bo jak sama mówi „gdy będzie wypadek, od razu poznają, że jest damą”. Już w drodze babcia wspomina stare dzieje, puszy się i zmyśla, byle zaciągnąć rodzinę w stare strony. Wydaje jej się, że plantacja jest już blisko i wystarczy jedynie skręcić w najbliższą nieutwardzoną drogę, z dala od zabudowań. Wkrótce okaże się, że zakręt ten był bardzo złym pomysłem, gdy staną oko w oko z własnym przeznaczeniem.

„A Good Man is Hard to Find” sprawia, że przez chwilę czytelnik wstrzymuje oddech z niedowierzania. Przerażenie jest tak totalne, tak całkowite, a jednocześnie namacalność, prawdziwość tych wydarzeń tak bardzo realna i łatwa do wyobrażenia, że w końcu, otrząsnąwszy się ze skrajnych uczuć, z łatwością popaść można w marazm, w poczucie, że nie ma już na świecie dobra. A jeśli jest, to na pewno nie wtedy, gdy akurat jest najbardziej potrzebne. Flannery O’Connor potrafiła bardzo prostymi zabiegami literackimi zahipnotyzować czytelnika i zostawić go po lekturze w stanie swoistego zawieszenia, gdzieś między zrozumieniem, a całkowitym zagubieniem. Bo tutaj nic nie jest przewidywalne. Nic nie jest zrozumiałe. To ludzka groza w najczystszej postaci, gdy człowiek nie może być  pewnym drugiego człowieka.

Dzisiaj nie zmrużę oka, bo rozmyślam o prawdziwej naturze człowieka.

O.

*Opowiadanie „A Good Man is Hard to Find” Flannery O’Connor znajdziecie w oryginale TUTAJ.

**O wszystkich opowiadaniach Flannery O’Connor, jak i o niej samej, dawno dawno temu napisałam zbiorczy tekst, który być może zachęci Was do zaczytania się i zachwycenia, a znajdziecie go TUTAJ.