To przytrafiło się w wyimaginowanym Krakowie, ale pewnie mogłoby przytrafić się w każdym innym mieście. Chociaż to na pewno musi być Polska. I musi też być smog. Smog gryzący, otumaniający, hipnotyzujący. Taki smog niczym stan umysłu. I ta atmosfera specyficzna, takiej snobistycznej, artystycznej wioski w centrum miasta. Nie, to musi być w takim razie Kraków, nie ma innej opcji. Niech będzie. Kraków przyszłości bez przyszłości, portret topograficzno-społeczny, surrealistyczne odbicie z tej Drugiej Strony Lustra, który rozpoznają tak stali bywalcy, jak i zasiedziali mieszkańcy. Kraków, w którym pojawi się gang bez palców, gdzie epidemia wcale nie jest epidemią, a człowiek może zniknąć, jakby nigdy nie istniał.
Takie groteskowe, pokrywające się glonami miasto przytrute metaforycznie i całkiem dosłownie znajdziemy w dystopijnej powieści krakowskiego pisarza, dziennikarza i właściciela Pięknego Psa (który jeszcze się tutaj pojawi) Macieja Piotra Prusa Przyducha. Czytaj dalej