„Żółta tapeta” Charlotte Perkins

Bombla_Yellow

Depresja. Choroba duszy. Choroba umysłu. Choroba ciała. Jedno z zaburzeń psychicznych, które nieleczone może prowadzić do śmierci. Jak każda choroba. Nawet jeśli jest to śmierć przez samozniszczenie. Depresja latami była bagatelizowana. Jej symptomy trywializowane. Sama przypadłość przez wieki przypisywana była ludziom „zbyt” wrażliwym. Szczególnie kobietom, których burze hormonalne i różnorodne histerie (rzekomo związane z płcią) miały źle wpływać na zmiany nastroju i fluktuacje płynów w organizmie. Dzisiejsze podejście do depresji w niczym nie przypomina tego dawnego – została ona uznana za pełnoprawną chorobę. Mimo to, i mimo iż cierpią na nią miliony ludzi na świecie, wciąż nie jest łatwa do zdiagnozowania, a tym bardziej do wyleczenia.

„Żółta tapeta” to opowiadanie opublikowane po raz pierwszy w 1892 roku, któremu przypisuje się zmianę nastawienia ówczesnych środowisk lekarskich do depresji. Jego autorka, Charlotte Perkins, opisała w nim swoje osobiste doświadczenia z chorobą. Pisarka, która od lat młodzieńczych uznawała siebie za kobietę wolną i wyzwoloną, po ślubie z wymarzonym mężczyzną popadła w życiową apatię. Przestała czytać. Pisanie, które było jej wielką pasją, zaczęło ją nagle nużyć. Nie potrafiła cieszyć się ze swojego nowego życia, którego sama tak bardzo z początku pragnęła.

Narodziny córki tylko pogłębiły ten stan. Przestała radzić sobie sama ze sobą. Miała myśli samobójcze. Znany lekarz dr S. Weir Mitchell, który postawił diagnozę, na ten depresyjny „kobiecy” stan przepisał jedyne stosowane do tej pory lekarstwo, czyli… odpoczynek. Wysiłek intelektualny Charlotte Perkins został ograniczony do minimum, maksymalnie dwóch godzin dziennie. Żadnego pisania. Żadnego czytania. Ten kto wie czym jest pisarskie natchnienie i potrzeba twórczego dzielenia się, rozumie jak bardzo pani Perkins musiała cierpieć. To właśnie wtedy, po trzech miesiącach całkowicie nieefektywnej „terapii”, pisarka zamiast wyzdrowieć, popadła w totalną psychiczną ruinę.

Jej historia zakończyłaby się z pewnością tragedią, gdyby nie jej wielka siła i determinacja, by – na przekór lekarzowi – powrócić do swojego ukochanego zajęcia, czyli pisania. Celem „Żółtej tapety” było obnażenie poważnego błędu medycznego, jakiego w XIX wieku często dopuszczano się w stosunku do pogrążonych w „baby blues” kobiet. Udało się. Dzięki Charlotte Perkins wiele rodzin chorych pacjentek, w obawie przed opisanymi w opowiadaniu reperkusjami, zmieniło dotychczasowy sposób ich terapii. Nawet środowisko medyczne zrewidowało przepisywane do tej pory kuracje i zmieniło swoje podejście tak do chorych, jak i samej choroby.

Historię głównej bohaterki poznajemy z pierwszoosobowej perspektywy, a dokładnie z dziennika, który ta prowadzi potajemnie, w tajemnicy przed mężem, Johnem, również znanym lekarzem. Jest młodą mężatką i świeżo upieczoną matką, która w żaden sposób nie potrafi cieszyć się zaistniałym stanem rzeczy, a tradycyjne role narzucone jej przez życie i społeczeństwo nie potrafią współgrać z jej własnymi pragnieniami.

Dowiadujemy się, że wraz z mężem i jego siostrą (która pełni rolę opiekunki i tymczasowej, zastępczej pani domu) bohaterka ma spędzić wakacyjne, letnie miesiące w wielkim domu na wsi, który jej mąż wynajął specjalnie dla niej. Jego głównym lekarskim zaleceniem jest, by żona jak najwięcej odpoczywała i w żaden sposób nie absorbowała swoich myśli życiem domowym, intelektualnym, czy jakąkolwiek pracą. Zabrania jej podejmowania wszelkich aktywności, które mogłyby ją zmęczyć i pogłębić „histeryczny” stan.

Sama bohaterka jest kobietą o niebywałej wyobraźni, bardzo wrażliwą i jednocześnie świetną narratorką. Opisuje dom tak, jak dawniej heroiny pierwszych powieści opisywały wielkie, tajemnicze posiadłości ziemskie. Porównuje go nawet do nawiedzonego domu i zastanawia się nad jego dziwnym, odosobnionym stanem i wieloletnim opuszczeniem. Wynajduje nowe szczegóły, które sprawiają, że razem z nią widzimy, że coś tu jednak może być nie tak. Przykładem jest tutaj sypialnia, pokój przygotowany specjalnie dla naszej bohaterki. Jest duży, oszklony, z wielkim łóżkiem przy ścianie. Niby wszystko normalnie, gdyby nie specyficzne elementy, takie jak: łóżko przybite do ziemi, tak by nie dało się go ruszyć, kraty w oknach i… tytułowa żółta tapeta.

Ta żółta tapeta z czasem stanie się wielką obsesją bohaterki. Jej kolor, nienaturalny, przywołujący chorobę i niestrawność. Wzór, który nie ma konkretnej powtarzalności, ale przelewa się i urywa, by na nowo okalać ścianę. Ta nietypowa płynność deseni, ich ruchliwość i wyodrębnione fragmenty, które mają charakter niemalże przestrzenny. Prawie że… żywy. Z czasem bohaterka dostrzega w tapecie kobietę, uwięzioną za kratami papierowej klatki. To wszystko to wyolbrzymione do nieskończoności projekcje chorego umysłu, który nie potrafi poradzić sobie z dziejącą się mu krzywdą.

Paradoksalnie, im bardziej bohaterka oddala się od otaczającej ją rzeczywistości, tym bardziej zagłębia się  w swoje własne mroczne wnętrze. Fascynacja tapetą i „uwięzioną” w jej wzorze kobietą chorobliwie pobudza jej wyobraźnię i przekształca otaczający ją świat w wykręcony sen rodem z Krainy Czarów. A my, czytelnicy, razem z nią pogrążamy się w tej iluzji i przestajemy odróżniać prawdę od wyobrażeń. Brniemy dalej przez pochłoniętą symbolami psychikę, sami przekształcając się i zarażając stanem naszej bohaterki, by w końcu zostać wessanym na „drugą stronę lustra”.

„Żółta tapeta” to historia ku przestrodze. Pokazuje, że czasami najlepszym lekarstwem nie jest tępy, nieefektywny odpoczynek, tylko ciężka, efektywna praca. Fizyczna bądź umysłowa. Jedynym oderwaniem od własnego ciała i psychiki może być skupienie uwagi na czymś zupełnie innym niż własne, pogrążone w depresji wnętrze. Charlotte Perkins udowodniła, że każdy człowiek, nie tylko kobieta, może podnieść się z otchłani ciemności i triumfalnie wybić na powierzchnię. Sprawiła, że ci, którzy dotarli do granicy szaleństwa mają szansę powrócić do normalnego życia. „Żółta tapeta” to kolejne potwierdzenie siły oddziaływania dobrej literatury na rzeczywistość.

O.

P.S. Kto chciałby przeczytać opowiadanie pani Perkins odnajdzie je w polskim tłumaczeniu pod tym adresem:

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96856,3900218.html