Rereading, czyli ponowne czytanie. Powrót do książek z przeszłości. Niby nic niezwykłego, a jednak. O tym, że rereading jest fenomenem dowiedziałam się czytając artykuł „Chwała półkownikom” w grudniowym numerze magazynu Książki. Dziwne, bo przecież wracanie do opowieści z przeszłości nie jest niczym nowym, ale jak widać wszystko da się wypromować, nawet coś tak oczywistego.
Jak z każdym fenomenem zaczęło się niewinnie. Pewna starsza profesor, pani Patricia Meyer Spacks, napisała książkę „On rereading”. Książka ta jest opisem jej powrotów do najważniejszych książek życia, jej emocji i wspomnień, jakie wywołała ponowna lektura. Trzeba dodać, że pani Spacks przez lata wykładała literaturę jako profesor na University of Virginia, więc książek w jej życiu przewinęło się sporo. Eksperyment z rereadingiem zaczęła, gdy przeszła na emeryturę, trwał rok, a „On rereading” jest jego zwieńczeniem. Książkę wydano i… stała sie bestsellerem, a w środowisku intelektualistów zawrzało. Okazało się, że wielbicieli „ponownej lektury” jest mnóstwo. Co więcej, czytelnicy wyróżniają różne metody rereadingu. Mamy tutaj najbardziej otwartych, którzy powracają co jakiś czas do książek z dzieciństwa. Są też tacy, co mają jedną ukochaną książkę, którą czytają raz w roku. Istnieją także rereadingowi maniacy, czyli ludzie, którzy w jakimś momencie życia postanowili, że będą czytać, tylko to, co czytali już wcześniej i nic nowego. Śledząc wybitne historyczne jednostki dowiedziono również, że rereading zdobył już dawno temu olbrzymią popularność, ale dopiero teraz, po wydaniu książki profesor Spacks powrócił na literackie salony. Jak widać o rereadingu mówi się i pisze.
Skąd taka popularność tego nowego-nienowego fenomenu? Może dlatego, że ponowna lektura jest nie tylko modna, ale również wyjątkowa. Za każdym razem, gdy wracamy do książek jesteśmy już innymi ludźmi, naznaczonymi nowymi doświadczeniami i dzięki temu odbiór lektury jest inny. Nie ma dwóch takich samych odczytań. Za to wybrana książka jest niezmienna, jest stałą i wyjątkowym punktem odniesienia. Jak ładnie napisał Wojciech Nowicki w swoim artykule: „Chyba o to właśnie chodzi w czytaniu w kółko. O budowanie wyspy własnej, jednoosobowej, o pewność następnego zdania (…).”
Jako czytelniczka zakochana w literaturze od dziecka (u nas to rodzinne) nigdy nie potrafiłabym zostać rereaderką, która ogranicza czytanie do kilkunastu książek. Co prawda myśl, że nigdy nie uda mi się przeczytać WSZYSTKIEGO bywa porażająca, to i tak dążę nieustannie do tego, by przeczytać i poznać jak najwięcej. Po to właśnie są opowieści, by zostać odkryte, odnalezione i poznane. Mnisia lektura niech pozostanie w średniowiecznych wspomnieniach.
Jednak pomimo obsesji poznawania nowych historii, sama również lubię powracać do ulubionych książek. Niektóre czytałam tylko raz i tęsknię za nimi, jak za długo wyczekiwanymi przyjaciółmi, a niektóre są ze mną zawsze. Czasami czytam tylko fragmenty, a czasami wracam do nich w całości regularnie, raz w roku, czy raz na dwa lata.
Specjalnie dla Was przygotowałam ranking moich ulubionych rereadingowych lektur i Was również zachęcam do podzielenia się doświadczeniami z ponowną lekturą.
Na początek opowieści upolowane przed laty, do których wracam regularnie, książki ukochane i niezapomniane:
1. „Sto lat samotności” Gabriel Garcia Márquez
Historia wielopokoleniowej rodziny Buendia z fikcyjnej kolumbijskiej wioski Macondo. Historia niesamowita, wciągająca, pełna niewiarygodnych zwrotów akcji. Arcydzieło realizmu magicznego.
2. “Antologia: ponad 50 dziwnych opowieści” H.P. Lovecraft (“Anthology: More than 50 Weird Tales”)
Najbardziej inspirujący, najlepszy i najgenialniejszy mistrz horroru. Wywołał Przedwiecznych z najczarniejszych otchłani wszechświata. Wśród ulubionych powieści przerażające „Kolor z przestworzy”, „Koty Ultharu”, „Widmo nad Innsmouth”, „Zew Cthulhu” i „Koszmar w Dunwich”.
3. „Opowieści Niesamowite” Edgar Allan Poe
Klasyk powieści grozy. Poetycki, gotycki, porażający. Wśród ulubionych opowiadań „Ligeja”, „William Wilson”, „Czarny Kot”, „Zagłada domu Usherów” i „Złoty Żuk”. Do czytania w oryginale lub w pięknym tłumaczeniu Bolesława Leśmiana.
4. „Szklany Klosz” Sylvia Plath
Ponadczasowa opowieść o dojrzewaniu młodej dziewczyny i poszukiwaniu siebie. Depresyjna i ponura, tak jak depresyjne i ponure było życie samej autorki, ale pełne wnikliwych komentarzy, które jak na razie wcale się nie starzeją.
5. „Jedz, módl się, kochaj” Elizabeth Gilbert
Miało to być tylko urocze letnie czytadło, a stało się moim literackim kamieniem milowym, który zmobilizował mnie do zmian, bez których dzisiaj nie byłabym tym kim jestem, nawet jeśli brzmi to nieco naiwnie 😉 Od tamtej chwili powracam do tej opowieści co roku i jeszcze nie mam dość.
C.D.N.
O.