Od początku istnienia Wielkiego Buka powtarzam niezmiennie: „Nie liczy się forma, nie liczy się medium. Liczy się opowieść i treść.” To pewnie dlatego nigdy do końca nie potrafiłam zrozumieć tego często pełnego goryczy, wyrzutów i niekończących się argumentów konfliktu* pomiędzy zwolennikami tradycyjnych, papierowych książek a zwolennikami ebooków, czy audiobooków. Jedni próbują przekonywać drugich, czasami delikatnie, czasami nawet agresywnie i nadziwić się nie mogę, gdy jedna strona próbuje na siłę przekonywać drugą, nie szukając nawet wspólnego gruntu, nie licząc na jakikolwiek kompromis. Czy w czytaniu nie chodzi nam wszystkim o to samo? O poznawanie opowieści? O zanurzenie się w inny świat? O naukę poprzez przekazywaną nam treść?
Sama chciałam ten temat poruszyć już od dłuższego czasu, dołożyć swoją cegiełkę i podzielić się z Wami moim punktem widzenia, bo wciąż powraca on w konwersacjach i przewija się w moim otoczeniu. Do tej pory nie było takiego powodu, żeby dotknąć tego tematu, ale ze względu na współpracę z księgarnią internetową Virtualo i dyskusję, która pozwoliła mi usystematyzować myśli mam w końcu okazję, by o tym wspomnieć i wyłożyć moje przemyślenia.